Pierwsza rzecz w Sierra Leona - ruszyłam w stronę parku narodowego, który wypatrzyłam na mapie. I jak często się dzieje, podróż tam była przynajmniej tak ciekawa, jak jej cel. Zajęła cały dzień, pół stopem, pół z niewiarygodnie obładowanymi bush - taxi wzdłuż wyboistej drogi i rzadko odwiedzanych wiosek. W końcu z wynajętym mężczyzną z motocyklem przez ostatni, zupełnie niedostępny kawałek drogi. I wczoraj rano miejscowy człowiek z łódką powiosłował ze mną wzdłuż rzeki.

Ta rzeka, tak jak większość rzek w tym kraju, jeszcze niedawno pełna była hipopotamów, ale okazuje się, że były zabijane i zjadane przez rebeliantów podczas niedawnej wojny, wyjaśnił mi mężczyzna w łódce. Grupka jednak przetrwała i wystającymi ponad powierzchnię wody oczami obserwowała nas uważnie, jak przepłynęliśmy nieopodal.

A na lądzie mój przewodnik powiedział w swoistym angielskim:
- Te ślady widzisz? To słonie.
Ale tym razem odciśnięte w błocie ślady były wszystkim, co zobaczyłam ze słoni, bo podobno powędrowały już dalej. Ale różnorakie inne dzikie życie wyglądało z dżungli wokół - parę rodzajów małp skaczących po drzewach, iguany, żółwie, fluorescencyjnie niebieskie ptaki... Nie miałam szczęścia (a może nieszczęścia) napotkać szympansów, ale teraz, już w stolicy, gazety piszą, że uciekło z miejscowego ZOO właśnie kilka szympansów i zamordowało i poraniło parę osób.

To troszkę dziki kraj. Nie ma tu stałej elektryczności ani bieżącej wody w żadnej jego części. A wczoraj zostałam zabrana na stopa i zatrzymałam się u niemieckiego niewielkiego dealera złota i diamentów oraz jego miejscowych przyjaciół. Wkrótce ruszam w stronę Liberii.

Niedziela, 7 maj 2006

"Climax in Paradise" czyli orgazm w raju... Ale nie, nie będzie to opis moich romantycznych przygód na afrykańskim lądzie... "Climax" to nazwa power drinka, a "Paradise" to nazwa pubu przy jednej z pięknych plaż w okolicy Freetown.

Mój pobyt w Sierra Leone był krótki, ale każda chwila wypełniona atrakcjami - wiosłowanie koło hipopotamów i "climax in paradise" to tylko początek.

Spędziłam jeden dzień jeżdżąc wokół stolicy z moimi przyjaciółmi dealerami diamentów obserwując proces zdobywania legalnych pieczątek i dokumentów do nielegalnie zakupionych diamentów. Spędziłam jedną noc tańcząc do najpopularniejszych sierraleońskich hitów na dyskotece w małym miasteczku. Jechałam na pace pickupa z aktorami najnowszego tutejszego filmu pod tytułem "Blood of the country virgin", czyli "Krew dziewicy z prowincji".