HAWAJE
07:06
CHICAGO
11:06
SANTIAGO
14:06
DUBLIN
17:06
KRAKÓW
18:06
BANGKOK
00:06
MELBOURNE
04:06
Ogłoszenie niepłatne ustawodawcy Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji zwiazanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania tresci wyswietlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk ogladalnoœci czy efektywnoœci publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwoœć skonfigurowania ustawień cookies za pomocš ustawień swojej przeglšdarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwoœć wyłaczenia cookies za pomoca ustawień swojej przegladarki internetowej. /// Dowiedz się więcej
 
Mapy: | Afryka | Ameryka Pd. | Ameryka Pn. | Antarktyda | Australia | Azja | Europa | Polska
  ŚwiatPodróży.pl » Autostopem w świat » AWŚ 7; 5`1999; Z Kalifornii do Stolicy
AWŚ 7; 5`1999; Z Kalifornii do Stolicy



Przyjechali! Naczekaliśmy się na lotnisku. Pół godziny opóźnienia, potem jeszcze godzina zanim przeszli wszystkie kontrole, zamieszanie z bagażami (parę nie dotarło, mają być jutro). Ale najważniejsze, że dotarli. Mama z dzieciakami (uczniowie mojej mamy z IIa i trójka z kl. IV ze S.P. nr 19 w Gdańsku). Nie widziałam się z rodzinką już prawie osiem miesięcy. Choć komputery umożliwiają szybki i bezproblemowy, regularny kontakt, jednak to nie to samo, co spotkać się na żywo. Fajnie też zobaczyć dzieciaki, które przez zeszły rok szkolny uczyłam angielskiego. Teraz uczy ich angielskiego Ewa, która też przyleciała z nimi.

Na lotnisku przywitały drużynę Angie i Jama (czyt.: Andżi, Dżejma), i zabrały nas wszystkich samochodami do Knoxville. Cztery godziny drogi. Rozlokowanie w dormitoriach studenckich (tegoroczne finały O.M. odbywają się na terenie rozległego uniwersytetu w Knoxville). Kolacja przywieziona przez nasze opiekunki - Angie & Jame. Skąd? Niestety z Mc Donald`sa - hamburgery, frytki, cola. Welcome to America.


25 maj 1999

Angie i Jama organizują dzieciakom i nam czas przed finałami. Dzień wypełniony lokalnymi atrakcjami. Wycieczka do ZOO. Przygnębiające jak każde ZOO (nie różniące się niestety wiele standardem i wielkością klatek od naszego oliwskiego w Gdańsku). Potem olbrzymi mall z różnymi atrakcjami dla dzieciaków i drogimi sklepami. Wieczorem obiad w restauracji. Dzieciaki nie dały rady pozjadać nawet połowy swoich porcji kurczaków i olbrzymiej góry frytek. My z Chopinem w całym menu nie znaleźliśmy jednej rzeczy, którą moglibyśmy zamówić. W końcu poprosiliśmy o sałatkę, ale specjalnie przygotowaną - bez bekonu, kurczaka, sera i dresingu.

26 maj 1999

Próby do spektaklu. Dzieciaki wymyśliły rewelacyjne przedstawienie, muszą jeszcze tylko sporo nad nim popracować, naprawić rekwizyty, itd. Konkurs Odysei Umysłu opiera się na twórczym myśleniu i twórczym rozwiązywaniu problemów, i składa się z dwóch części. Z zadania długoterminowego, gdzie drużyna wybiera sobie jeden z kilku "problemów", przez parę miesięcy pod opieką trenera, ale zupełnie samodzielnie pracuje nad rozwiązaniem i przygotowuje ośmiominutowy spektakl na scenę, pokazujący rozwiązanie problemu. Druga część to zadanie spontaniczne: w zamkniętym pomieszczeniu przed zespołem sędziów drużyna dostaje "problem" i minutę albo dwie na zastanowienie, i kilka minut na jego rozwiązanie. Problemy tu bywają różne, generalnie na wyobraźnię i twórczość. Mogą być słowne, albo techniczne, gdzie z podanych materiałów trzeba zbudować jakąś konstrukcję. Dziś wieczorem uroczysta ceremonia otwarcia finałów O.M. Tysiące ludzi, drużyny z około 30 różnych krajów i z większości stanów Ameryki. Defilada, fajerwerki.

27 maj 1999

Już po spektaklu i po emocjach. Wypadli rewelacyjnie. W pierwszych sekundach prawie rozwaliły im się wspaniałe rekwizyty, ale wybrnęli nieźle i zagrali odjazdowo, z takim życiem i tak naturalnie, bawiąc się po prostu na scenie, że dostali największe ze wszystkich brawa i owacje na stojąco. Nie będę tu opisywać całego spektaklu, ani burzliwych losów bohaterów, nie mogę się jednak powstrzymać od podzielenia się pewnymi fragmentami. Otóż historia zaczyna się tak: Na pustej drodze dwie dziewczyny łapią stopa. Jadą chłopcy samochodem i śpiewają: "We want to have lots of fun. Whatever comes will come..." Dziewczyny: "Where are you going?" Oni: "Wherever the wind blows us." Zabierają się razem, ale psuje się samochód. Więc postanawiają iść pieszo. Idą śpiewając: "We are going everywhere and anywhere, we wanna see the whole wide world". A w końcowej piosence: "Dreams come true if you only want them to. Don`t wait longer, take things in your hands." Uwielbiam ten spektakl, bo brzmi znajomo. Musze przypomnieć, że cały spektakl jest w stu procentach wymyślony przez same dzieci. Skąd ośmiolatki wzięły podróż stopem, zwiedzanie całego świata, podążanie za marzeniami? Czyżby telepatycznie, poprzez ocean, wymyślając scenariusz odbierały naszą filozofię podróży?

28 maj 1999

Nastroje opadły po zadaniu spontanicznym. Byłam dziś oficjalnym tłumaczem dla polskich drużyn, włączając naszą. Dostali proste zadanie słowne, ale nie są przyzwyczajeni do odpowiadania z symultanicznym tłumaczeniem, poza tym byli za bardzo rozproszeni i jakoś zablokowani. Zdarza się... W trzy minuty przekreślili swoją szansę na powrót z pucharem, ale nie o to przecież chodzi.

29 maj 1999

Ceremonia zakończenia i rozdania nagród. Wiedzieliśmy, że nie możemy na wiele liczyć, ale nie spodziewaliśmy się trzydziestego pierwszego miejsca. Co prawda na sześćdziesiąt trzy czy cztery drużyny, więc ciągle w pierwszej połowie, ale i tak niewesoło. Na szczęście wszyscy pamiętają wspaniały spektakl naszej drużyny, jeszcze dziś gratulowali nam różni ludzie, widząc dzieciaki w ich żółtych koszulkach z napisem O.M. POLAND. No i ważne, że wszyscy się dobrze bawili, i że w ogóle przyjechali. Wieczorem dwie imprezy. Jedna dla dzieciaków - poszły z drużyną przyjacielską z New Hampshire. Druga dla trenerów. Poszłam z mamą i z Ewą, i z trenerami drużyny przyjacielskiej.

31 maj 1999

Już po finałach, ale mama z dzieciakami korzystając z okazji chcą pobyć jeszcze trochę w Stanach. Z siedmiorga dzieci tylko jedno było wcześniej za granicą - w Słowacji. Na trzy dni mają zorganizowane rodziny, które chcą się nimi zaopiekować. Potem zobaczymy. Przeprowadzka z uniwersytetu w Konxville na wieś. Część grupy do rodziny z olbrzymim domem i farmą kóz, druga część do drugiej rodziny z dziewczynkami w ich wieku, chomikiem, papużkami, żółwiem i psami. I wspólny piknik nad rzeką w Smokey Mountains.

Źródło: Pamiętnik Kingi

Pamiętnik Kingi Tekst zaczerpnięty
z Pamiętnika Kingi

 warto kliknąć

<< wstecz 1 2 3 4


w Foto
Autostopem w świat
WARTO ZOBACZYĆ

USA: Kasyna Las Vegas
NOWE WYSTAWY
PODRÓŻE

KwA 11: 03`06; Znowu Mali
kontakt | redakcja | reklama | współpraca | dla prasy | disclaimer
copyright (C) 2003-2013 ŚwiatPodróży.pl