Tajemniczy pan Verne
| Krzysztof Czubaszek
|
|
W roku 1866 pisarz doszedł do wniosku, że Paryż nie jest dobrym miejscem do tworzenia i przeniósł się wraz z rodziną do małej rybackiej wioski Crotoy nad Zatoką Sommy. Wynajął tam najładniejszą willę z widokiem na morze. Kupił także kuter rybacki i przerobił go na jacht. Nazwał go na cześć syna "Saint Michel". Odtąd dużo czasu spędzać zaczął na jego pokładzie, ucząc się żeglować i zwiedzając pobliskie porty. Na swym małym żaglowcu napisał prawie całą kolejną powieść, drugą część trylogii - "20 000 mil podmorskiej żeglugi" (1869-1870). Wcześniej powstała jej pierwsza część - "Dzieci kapitana Granta" (1867). Zakończenie jej, czyli "Tajemnicza wyspa", ujrzało światło dzienne dopiero na przełomie roku 1874 i 1875.
Trylogia ta uznawana jest za najlepsze dzieło pisarza. Zawarł on w niej ogół tych idei, które przyświecały całej jego twórczości. Solidarność w nieszczęściu, przezwyciężająca wszelkie trudności twórczość ludzkiego umysłu, walka o wolność - wszystko to znalazło się na kartach tych trzech książek.
Jeśli mowa o trylogii, to mało kto wie, że główny bohater "20 000 mil podmorskiej żeglugi", kapitan Nemo (po łacinie Nikt), zbuntowany przeciwko Anglikom hinduski książę miał być pierwotnie Polakiem mszczącym się na Rosjanach za klęskę Powstania Styczniowego. Jednakże tym razem znów zainterweniował Hetzel. Nie chciał on pogorszenia stosunków z carską Rosją, gdyż to zaszkodziłoby jego interesom. Ostatecznie Verne zmienił pochodzenie swego bohatera, a z wcześniejszych zamysłów pozostał jedynie wiszący w kajucie kapitana Nemo portret Tadeusza Kościuszki z napisem "Finis Poloniae!" ("Koniec Polski!").
W roku 1867 odbył Verne wraz z bratem Pawłem podróż statkiem "Great Eastern" do Stanów Zjednoczonych, co zaowocowało w roku 1871 książką "Pływające miasto". Na amerykańskiej ziemi przebywał pisarz jedynie osiem dni. Zwiedził w tym czasie, Nowy Jork, Albany, Rochester, Wodospady Niagara.
 |
Saint Michel III |
Gdy w 1870 r. wybuchła wojna francusko-pruska, stateczek Juliusza Verne`a został uzbrojony, a on sam wcielony do wojska. Wraz z niewielką załogą patrolował wybrzeże Zatoki Sommy. "Saint Michel" został ostatecznie spalony przez Niemców, lecz niedługo po ustaniu działań wojennych Verne nabył drugą, tym razem większą, łódź i nazwał ją "Saint Michel II". Tą z kolei po pewnym czasie sprzedał, gdyż nadarzyła się okazja kupna czegoś bardziej imponującego. W 1877 pewien markiz pozbywał się wspaniałego jachtu parowego, zbudowanego dla króla belgijskiego Leopolda I. Verne stał się jego właścicielem za niebagatelną sumę prawie sześćdziesięciu tysięcy franków. Nazwał swój nowy nabytek oczywiście "Saint Michel III".
Na tym znakomitym jachcie mógł Verne rozkoszować się do woli prawdziwymi morskimi rejsami. Trasa pierwszego (1878) wiodła z Nantes, przez Vigo, Lizbonę, Kadyks, Gibraltar, Oran do Algieru. Rok później pływał Verne wzdłuż wybrzeży Anglii i Szkocji. W 1880 "Saint Michel III" zawijał do portów Niemiec, Danii, Szwecji, Norwegii i Irlandii. Jednak najdłuższą podróż morską swym statkiem odbył Verne w 1884 r. Było to swego rodzaju tournee sławnego już wówczas pisarza. W Gibraltarze goszczony był z honorami przez oficerów miejscowego garnizony, w Oranie brał udział w poświęconej mu sesji naukowej Towarzystwa Geograficznego. Zawijając po drodze do Algieru, La Valetty przybył wreszcie do Wenecji, gdzie na jego cześć urządzono specjalny karnawał. W Rzymie z kolei przyjął go na prywatnej audiencji papież Leon XIII.
Była to ostatnia morska podróż Verne`a. W 1886 roku zmuszony był on sprzedać swój wspaniały jacht. Nie mógł już pływać. Stał się prawie kaleką. Dziewiątego marca, przed drzwiami swego domu w Amiens (dokąd przeprowadził się z rodziną w 1872 r.) został postrzelony w biodro. Zamachu dokonał jego obłąkany siostrzeniec Gaston. Chciał w ten sposób przysporzyć swemu wujowi sławy...
Verne Polakiem?
 |
Verne z psem przed swym domem w Amiens (obecnie mieści się tu siedziba Centre International Jules Ve |
Przez wiele lat bardzo żywa była plotka o polskim pochodzeniu Juliusza Verne`a. Głosiła ona, że jest on Żydem z Płocka, który nazywał się kiedyś Joel (Julian) Olszewiec. Jedna jej wersja podawała, że sześcioletni Julian wyemigrował z rodzicami do Francji, gdzie zmienił nazwisko na Verne (olcha to w starofrancuskim vergne lub verne). Według drugiej wersji Julian Olszewiec dopiero w 1861 r. przybył do Rzymu, gdzie przechrzcił się u Ojców Zmartwychwstańców, ponieważ chciał pojąć za żonę polską księżniczkę Krzyżanowską, z którą był już zaręczony. Do ślubu ostatecznie nie doszło, a Juliusz wyemigrował do Francji.
Sam Verne znał ową plotkę. Otrzymał w roku 1875 list od pewnego Polaka, który podawał się za jego brata i przypominał mu jego wcześniejsze losy, czyli emigrację i zmianę nazwiska. Później był jeszcze jeden list, aż wreszcie w domu Verne`a pojawił się pewien dziennikarz z Polski pragnący osobiście potwierdzić bądź zaprzeczyć pogłoskom. O dziwo, Verne nie zdementował ich, lecz jeszcze w żartobliwy sposób ubarwił. Powiedział, że porwał pewną majętną pannę o nazwisku Krak...kowianka (tak dokładnie ją nazwał), która po kłótni rzuciła się do Jeziora Lemańskiego.
Wywołało to szereg spekulacji i odbiło się echem w gazetach na całym świecie. Sprawę ostatecznie wyjaśnił profesor Edmondo Marcucci. Po odpowiednim dochodzeniu i lekturze m.in. archiwum Ojców Zmartwychwstańców w Rzymie okazało się, że rzeczywiście istniał polski Żyd, Julian Olszewiec, który wyemigrowawszy przyjął nazwisko Julien de Verne. Nie miał on jednak nic wspólnego ze sławnym pisarzem. Nie przeszkadzało to jednak plotce rozprzestrzeniać się. Po dziś dzień można czytać oparte na niej artykuły prasowe, a w co starszej encyklopedii (np. Orgelbranda) te dwie postaci brane są za jedną.
Źródło: PTJV
Materiały przygotowano
przy współpracy z
Polskim Towarzystwem
Juliusza Verne`a
- wydawcą kwartalnika "Nautilus"
warto kliknąć
|