Auto-stopem przez świat
| Katarzyna Pietroszek
|
|
Z wielką radością, satysfakcją i sentymentem wspominam nasze auto-stopowe podróże. Przejechaliśmy razem ok. 40.000 kilometrów. Poznaliśmy setki niezwykle interesujących osób, zetknęliśmy się bezpośrednio z różnorodnością kultur, poglądów, obyczajów, języków, kolorów, zapachów, dźwięków i pragnień.
Wiele się dowiedzieliśmy o otaczającym świecie. Zbliżyliśmy się do granic naszych możliwości, nauczyliśmy się siebie. Bo nie ma lepszego czasu na poznanie człowieka, niż podczas wspólnego pokonywania trudów podróży.
Tak wiele - za tak niewiele...
Mam nadzieję, że tym artykułem przynajmniej kilku z Was zachęcę do uskładania paru tuzinów groszy, wyłączenia monitorów, pożyczenia namiotu, zawirowania globusem i... wyruszenia w obcy, daleki świat.
Auto-stop to najtańszy, a zarazem, wydaje mi się, najciekawszy sposób podróżowania. Na szczęście, w większości krajów za usługę przewiezienia w cudzym samochodzie swoich kończyn, tułowia, głowy, myśli w niej zawartych, jak i bagaży, nie płaci się. Dlatego jest to rozwiązanie w minimalnym stopniu ograniczone stanem naszego portfela.
W podróżach auto-stopowych w zasadzie nie ma zasad. Są nieprzewidywalne, niewyobrażalne, żyją własnym życiem. Wybierając się do Grecji możemy dotrzeć przypadkowo do Portugalii, przy okazji zahaczając o jakiś trzytysięcznik w Pirenejach. Nieraz udaje nam się pokonać dystans 1000 km w dwa dni, innym razem w dwa tygodnie, a jeszcze innym razem lądujemy 500 km od miejsca startu, ale w przeciwnym kierunku.
Wielką zaletą podróżowania w cudzych samochodach, szczególnie po obcych krajach, jest możliwość poznania przypadkowych ludzi, nie wyuczonych w ośrodkach turystycznych poprawnych manier i należytego traktowania turysty-źródła zarobku. Ludzie są, jacy są: życzliwi, bo się zatrzymali, a nie musieli; małomówni, bo zmęczeni; mili, bo mają dobry dzień; ciekawscy, bo natura ich tak obdarzyła; miłosierni, bo religia.
Jak, gdzie, dlaczego?
Lecz zanim, drogi Czytelniku, wyruszysz w daleką podróż, musisz się do niej należycie przygotować. Na początek wypadałoby obrać jakiś cel wyprawy - kierunek, miejsce, główny powód naszego wyjazdu: potrzeba opuszczenia rodzinnego miasteczka, kolejna ciekawostka do cv, pragnienie poznawania świata, ludzi, fotografika, zrozumienie potrzeb przyjaciela-podróżnika, poprawienie kondycji, poznanie swoich możliwości, przebywanie w towarzystwie kolegi budzącego naszą sympatię. Tak, tak, bo najprzyjemniej jednak podróżuje się mając przy sobie kolegę - tudzież koleżankę, słuchając jego głosu, obserwując zmiany układu mięśni twarzy spowodowane różnymi wrażeniami, licząc na jego pomoc i wsparcie.
Kiedy już te kwestie będziesz miał za sobą, możesz zająć się sprawami przyziemnymi: przygotować mapy, sporządzić listę niezbędnych rzeczy i tych zbędnych też - na wszelki wypadek, gdyby zostało nieco miejsca w plecaku. Moją podręczną listę znajdziesz na stronie www.mong.prv.pl).
Autostopowiczowe kanony mody
Potrzebne Ci, oczywiście, odzienie. Nie polecam kierowania się prognozami pogody, bo mikroklimaty, w których możesz potencjalnie przebywać, czasem znacznie różnią się od zapewnień pani ze studia w Warszawie. Może okazać się, że zmuszony będziesz stać w krótkich spodenkach, po kostki zanurzony w mięciutkim śniegu. Zawsze więc miej ze sobą coś ciepłego i nieprzemakalnego. W najgorszym wypadku polary mogą spełniać rolę poduszek w nocy, a w kurtce przeciwdeszczowej przyniesiesz ze strumyka nieco wody do porannego zmoczenia twarzy...
Zadziwiającą prawidłowością jest liczba skarpetek zużywanych podczas podróży. Żadna chyba logika nie jest w stanie wyjaśnić tego zjawiska: skarpetki brudzą się wirusowo. Zawsze jest ich za mało, a po powrocie do domu odkrywasz, że rzadko która ma parę. Dobrze jest więc wziąć ich minimum dwa razy tyle, ile Ci się wydaje, że wystarczy.
Jeśli chodzi o kolorystykę ubrań, osobiście radzę modne w każdym sezonie czernie - najmniej zmieniają kolor na skutek wszelkiego rodzaju zaplamień.
Ogromny wpływ na wrażenia z podróży ma wybór obuwia. Najlepiej byłoby mieć jedną parę jednocześnie nieprzemakalną, przewiewną, z automatycznym nastawianiem ogrzewania, wytrzymałą, perfekcyjnie dopasowaną do nogi, najlepiej w naszym ulubionym kolorze i z możliwością regulacji wysokości obcasów. Niestety jest to prawie nie możliwe - musisz iść na pewne ustępstwa. Warto postawić na wygodę i nieprzemakalność. Na ciepło można wpłynąć manipulując grubością i ilością skarpetek, a pragnienia estetyczne najlepiej zadowolić... mini-albumikiem naszych ulubionych obrazów lub płytą z Top Ten...
Warto poważnie przemyśleć sprawę plecaka, śpiwora, namiotu i karimaty. Zadowolenie z Twojej podróży będzie zadziwiająco proporcjonalne do ich jakości. Noc spędzoną w przemokniętym namiocie, rozstawionym, nie daj Boże, na ziarnkach grochu, w zimnym śpiworze, na zmiętej alumacie będziesz wspominał wyłącznie w koszmarach. A jak jeszcze przyjdzie Ci założyć plecak od trzech dni wbijający się paskami w ramiona i chwycić pięcioma odciskami trzy reklamówki z prowiantem... zapewnisz sobie koszmar na jawie.
Garnek... i coś do garnka
|
Gdy wstaniesz rano, nieśmiało wychylisz z namiotu główkę, zmrużysz oczy oślepiony pierwszymi promykami słońca, co dalej? Śniadanie! Niestety restauracje nie zawsze są w pobliżu, a już wybitnie rzadko takie, w których cena jednego dania nie przekroczy zawartości Twojego portfela. Dlatego też musisz być samowystarczalny...lub liczyć na wyrozumiałość i przezorność Twojego współtowarzysza. W podróży świetnie sprawdzają się jednorazowe butle gazowe z dokręcanym palnikiem. Ich waga i rozmiary mieszczą się w kanonach przyzwoitości doświadczonego plecako-nosiciela, a i prostota użycia godna uwagi. Tak więc: odpalasz kuchenkę, stawiasz na niej garnek z wodą i już po kilku... no... może kilkunastu... kilkudziestu minutach przystępujesz do parzenia herbaty. Ten sam garnek ponownie napełniasz wodą i już po... niedługim czasie... delektujesz się zapachem chińszczyzny. W czasie oczekiwania przygotowujesz kanapki z pasztetem, tudzież paprykarzem... lub żółtym serem - w wersji dla bardziej wymagających. Rozkładasz kuchenną szmatkę, by choć przez chwilę poczuć się jak przy domowym stole, układasz na niej całą zawartość turystycznego menu, myjesz ręce w strumyczku wypływającym z plastikowej butelki i delektujesz się z całych sił, bo... kto wie kiedy następny posiłek?
Tak więc, podsumowując, potrzebna jest kuchenka, garnek, jakieś narzędzie do transportu z garnka do jamy ustnej, i oczywiście... coś do garnka. Warto zadbać o urozmaiconą kuchnię w podróży, szczególnie, że na rynku polskim dostępnych jest już wiele rodzajów zupek chińskich, china zupek, china soups, zupek błyskawicznych, zup rosołowych, rosołów z makaronem w proszku itp.
Źródło: informacja własna
|