posiłki
W pokoju pewnie szybko weźmiesz prysznic i będziesz chciał coś zjeść. Kanapek z kraju nie radziłbym próbować, bo w tej wilgoci wszystko bardzo szybko się rozkłada. Ja swoje dałem żebrakowi, który o mało nie oszalał ze szczęścia. Będąc tutaj, będziesz musiał przyzwyczaić się do ogromnej liczby żebraków. Przykro to mówić, ale nikomu nigdy nie dawaj pieniędzy, ponieważ po chwili nie będziesz się mógł opędzić od tłumu innych biednych ludzi, wołających o bardzo popularny tu bakszysz. Ale wróćmy do jedzenia, które stanowi osobny, bardzo ważny problem. Należy bardzo uważać na wszystko, co się je. Wszystkie potrawy powinny być ugotowane bądź usmażone (żadnej surowizny).
Jeśli chodzi o picie, to wodę należy koniecznie gotować i to najlepiej albo długo, albo kilkakrotnie, żeby nie było żadnych wątpliwości. Jest to bardzo uciążliwe i na dłuższą metę denerwujące. Dlatego też można kupować napoje fabrycznie zamykane. Gdy tylko butelka jest chociaż trochę nieszczelna lepiej ją wyrzucić niż później mieć kłopoty. Pierwsze zetknięcie z indyjską restauracją nie będzie miłym doświadczeniem. Wszechobecny brud powinien być swego rodzaju przestrogą i przypominać, że na wszystko trzeba bardzo uważać. Podczas pierwszych dni trzeba być szczególnie ostrożnym i bardzo powoli przyzwyczajać organizm do nowej flory bakteryjnej. Dlatego najlepiej zjeść sławne indyjskie placki ćapati, albo coś podobnego w miarę bezpiecznego.
Należy też pamiętać, że w większości indyjskich knajp trzeba bardzo długo czekać na otrzymanie zamówienia. Gdy przykładowo zamawiasz frytki, właściciel wysyła pracownika na bazar po ziemniaki, następnie je obiera, kroi i dopiero smaży. To samo jest z innymi potrawami. Gdy nie masz więc czasu, lepiej kup coś na ulicy. Jedzenie w Indiach jest tanie i za dwa dolary dziennie bez problemu można się wyżywić. Po jedzeniu proponuję ci przejść się małymi, wąskimi uliczkami, znajdującymi się w okolicach Main Bazaaru. Zobaczysz tam niewielkie stragany, święte krowy, małe warsztaty rzemieślnicze, bezpańskie psy, brud, ubóstwo, ale i piękne, ubrane w kolorowe sari, hinduskie kobiety. Z pewnością będziesz zafascynowany i jeżeli nie schowasz aparatu, to co najmniej dwa filmy będziesz miał do tej pory zrobione.
dialogi
Ważną rzeczą, o której powinieneś wiedzieć, jest sposób porozumiewania się w Indiach. Jeśli liczysz, że bez problemu porozumiesz się po angielsku, to jesteś w błędzie. Oczywiście porozumiesz się, ale w bardzo ograniczonym zakresie. Hindusi znają angielskie liczby i kilka zwrotów, takich jak: "good prices", "no problem", "how much". Mam oczywiście na myśli Hindusów niewykształconych, których jest tu ogromna większość, i z którymi będziesz miał najczęstszy kontakt. Co ciekawe, na Main Bazaarze można się nawet porozumieć po polsku, co wynika zapewne z naszych tradycji handlowych. Jeden ze sklepów znajdujących się tam nosi nazwę "U Miśka". Jednakże pracownicy tego sklepu nie potrafili mi wyjaśnić genezy ani nawet znaczenia tej nazwy.
świątynie
Wieczorem, przed zachodem słońca, możesz się udać do niedaleko położonej gurdwary sikhijskiej, by trochę odpocząć od zgiełku i hałasu oraz zastanowić się, co ty tu właściwie robisz. Dotrzesz tam najlepiej rikszą rowerową za 5 rupii. W gurdwarze musisz zostawić w przechowalni buty i przykryć głowę. Jeżeli nie masz własnego nakrycia, to dostaniesz przed wejściem chustę.
Pamiętaj, żebyś w środku poruszał się zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Najlepiej będzie, gdy siądziesz sobie z boku i posłuchasz cytatów ze "Świętej Księgi" śpiewanych przez sikhów - na pewno ci się spodoba. Po wyjściu możesz okrążyć zbiornik wodny znajdujący się koło świątyni. Jest to kopia Złotej Świątyni Sikhów z Armitsaru.
przed snem
No to myślę, że pora spać. Podejrzewam, że pierwszy dzień w Indiach będzie dniem, w którym doznasz największego szoku, największych wrażeń w życiu. Przynajmniej tak było w moim przypadku. Zrozumiałem, co to znaczy obyczajowość. O ile w Europie wszystkie kraje są jednakowe (mam na myśli sposób ubierania się, sposób bycia, poruszania się, atmosferę na ulicach itp.), to Indie są rzeczywiście inne. Tu wszystko jest na pierwszy rzut oka szokujące i dla Europejczyka niewyobrażalne.
Gdy wróciłem do domu, zadałem sobie jednak pytanie: co jest dziwne i nienaturalne: Indie czy stanowiąca zaledwie małą cząstkę świata Europa? Może właśnie nowoczesny, cywilizowany świat jest dziwny, a Indie i kraje im podobne są całkowicie normalne i naturalne. Może tak, a może nie.
i jeszcze na koniec
Jeszcze jedna rada, to już na jutro. Proponuję wynająć taksówkę i poprosić taksówkarza, żeby cię obwiózł po całym Dehli i pokazał najbardziej interesujące miejsca. Co najciekawsze - możesz to zrobić za darmo. Umawiasz się z taksówkarzem, że za to, iż on pokaże ci miasto, ty pojedziesz z nim do kilku sklepów (głównie z biżuterią i dywanami kaszmirskimi) i w każdym z nich spędzisz po około dziesięć minut. Nie musisz nic kupować, tylko porozmawiać ze sprzedawcą i trochę powybrzydzać. Często dostaniesz nawet kawę i ciastka. Poznasz tu najróżniejsze techniki oddziaływania na klienta. Jest to niewątpliwie ciekawe doświadczenie, ale na dłuższą metę bardzo czasochłonne. Taksówkarz dostanie marżę w wysokości około 50 rupii za sklep, a i ty za darmo wiele zobaczysz. Zawsze, gdy będziesz jechał taksówką lub rikszą, a kierowca zaproponuje ci obejrzenie jakiegoś sklepu, domagaj się obniżenia opłaty za kurs, bądź odmów wejścia do sklepu. Ale to dopiero jutro. A dzisiaj idź do hotelu i spróbuj zasnąć. Nie będzie to łatwe, bo każdy twój ruch, każdy szybszy oddech, nie mówiąc już o przewróceniu się z boku na bok, spowoduje, że będziesz mokry. Nie przejmuj się jednak, przecież twoje marzenie w końcu się spełniło, jesteś w Indiach
Wszystkie dane pochodzą z okresu lato/jesień 1996.
Źródło: TravelBit