Nowy rząd włoski pod przewodnictwem Romano Prodiego odłożył na półkę spektakularny plan budowy mostu przez Cieśninę Mesyńską, który połączyłby Półwysep Apeniński z Sycylią. Wielkim entuzjastą budowy mostu był poprzedni premier Silvio Berlusconi. Szacowano, że realizacja tego projektu pochłonie do 6 miliardów euro.
O decyzji nowego gabinetu informuje niemiecki "Der Spiegel" w czwartkowym wydaniu internetowym. Zdaniem ministra komunikacji Alessandro Bianchiego koncepcja przerzucenia mostu na Sycylię jest czymś najbardziej bezsensownym i szkodliwym dla Włoch w ostatnich stu latach. Także nowy minister środowiska Alfonso Pecoraro Scanio odcina się od planów budowy mostu.
W 2005 roku rozstrzygnięto już nawet przetarg na tę budowę; wygrało włoskie konsorcjum Ompregilo związane z koncernem Fiat. Kamień węgielny zamierzano położyć w 2006 roku, a otwarcie mostu długości 3600 metrów przewidywano na 2012 rok.
Ustawę o budowie mostu między Mesyną na Sycylii a miastem Reggio di Calabria na Półwyspie, o którym marzono już w czasach starożytnych, parlament w Rzymie przyjął w 1968 roku. Przez ponad trzydzieści lat wielokrotnie odkładano inwestycję, głównie z braku środków finansowych oraz z powodu sporów o jej sens. Rozpoczęcie budowy było jedną z obietnic wyborczych premiera Silvio Berlusconiego w 2001 roku.
Most miał zawisnąć na wysokości 64 metrów nad wodą. Podtrzymujące całość wieże miały mieć 375 metrów wysokości, tyle co nowojorski Empire State Building. Obliczono już nawet, że przez most będzie mogło przejechać sześć tysięcy samochodów w ciągu godziny, a także 200 pociągów dziennie.
Konstrukcja miała wytrzymać podmuchy wiatru o prędkości ponad 200 kilometrów na godzinę oraz trzęsienie ziemi powyżej 7 stopni w skali Richtera. W 1908 roku Mesynę nawiedziły katastrofalne wstrząsy o sile 7,5 stopnia w skali Richtera. Zginęło wtedy 86 tysięcy osób.
W ciągu setek lat zgłaszano najbardziej fantastyczne pomysły połączenia Sycylii z Półwyspem Apenińskim. W czasach starożytnych, w czasie pierwszej wojny punickiej, konsul Lucjusz Cecyliusz Metellus chciał przetransportować na stały ląd zdobyte na Sycylii słonie i w tym celu kazał zbudować w cieśninie most z beczek, który natychmiast runął zniszczony przez sztorm. Z kolei pod koniec XIX wieku jeden z włoskich inżynierów zaproponował, by założyć na dnie morskim gigantyczną hodowlę omułków i małży morskich, dzięki którym przez 50 lat powstałaby tam solidna, naturalna podstawa pod konstrukcję mostu. W pierwszym międzynarodowym konkursie w 1986 roku pojawił się nawet projekt zasypania cieśniny ziemią.
Przyjęty przed kilkoma laty projekt wiszącego mostu miał wielu przeciwników. Najgłośniej protestują ekolodzy. Jak zawsze przy okazji wielkich robót we Włoszech wyrażano także obawy, że może nimi zainteresować się mafia.