Na szczytach pięciotysięczników i w tajemnicach klasztorów buddyjskich
| Klementyna Michalska
|
|
|
Bieszczady, Połonina Caryńska, 2005 |
Siedząc i zastanawiając się gdzie pojechać w tym roku, rozważaliśmy różne możliwości. Myśleliśmy o Europie, w grę wchodziły Pireneje, zastanawialiśmy się nad Rosją, byłymi państwami Związku Radzieckiego, ale nic nie przekonywało nas do końca, zawsze coś było nie tak, jak byśmy tego chcieli. Nawet nie przyszło nam do głowy pomyśleć o Himalajach...
|
Bieszczady, Bukowe Berdo, lipiec 2004 |
Dotychczas żyłam w przekonaniu, że tych najwyższych szczytów świata nie zobaczę nigdy, że są one zarezerwowane dla wybrańców, dla Himalaistów przedzierających się w lodzie, aby zdobyć koronę czy dla nowobogackich Amerykanów płacących fortunę za to, żeby ich "wciągnąć" na Mount Everest. Były to marzenia tak nierealne, że w ogóle przestałam myśleć o tym, żeby kiedykolwiek tam pojechać. Marzyłam raczej o Alpach Julijskich czy Karpatach Marmaroskich, na pewno nie o Nepalu...
|
Świdowiec, lipiec 2005 |
Dlatego też sama nigdy bym nie złożyła takiej propozycji i to Radek pewnego dnia powiedział, żebyśmy pojechali w Himalaje. Ja - pomimo zdziwienia - nie zaprotestowałam. Zaczęliśmy plany i przygotowania, skutkiem czego... 16 października wylatujemy z Poznania, przez Monachium, Delhi, Kathmandu do Lukli - na sam koniec świata.
Cztery ośmiotysięczniki na wyciągnięcie ręki, zapierające dech w piersiach krajobrazy, gigantyczne jęzory lodowców, huczące wodospady, szmaragdowe jeziora, buddyjskie klasztory, Szerpowie, dżungla kwitnących rododendronów, magnolie i orchidee - oto, co nas czeka.
Plan naszej wyprawy
|
Tatry, Kopa Kondracka, maj 2005 |
16.10 - Wylot z Poznania do Monachium, następnie z Monachium do Delhi.
17.10 - Przelot z Delhi do Kathmandu, szukanie hotelu, zwiedzanie Kathmandu.
18.10 - Nadal zapoznajemy się z Kathmandu, kupujemy pamiątki i jedzenie w mieście z najlepszą kuchnią świata.
19.10 - Przelot na trasie Kathmandu - Lukla miejscowymi liniami lotniczymi, np. Buddah Air. Aklimatyzujemy się.
20.10 - Rozpoczynamy dość znaczny trekking: Lukla - Monjo (2850 m n.p.m.)
21.10 - Monjo (2850 m n.p.m.)- Namche Bazar (3440m n.p.m.)
22.10 - Aklimatyzacja w Namche Bazar, zwiedzanie klasztoru, gdzie można zobaczyć... skalp yeti!
23.10 - Namche Bazar - Phunki Tenga - Klasztor lamajski w Tengboche 3867 m n.p.m.
24.10 - Deboche - Pangboche - Dolina Mingbo - Ama Dablam Base Camp - Pangboche
25.10 - Pangboche - Dingboche 4260
26.10 - Aklimatyzacja, krótki spacer.
27.10 - Chukhung - Chukhung Ri -Chukhung - Dingboche 5560
28.10 - Dingboche - Dzonghla 4850
29.10 - Dzonghla - Przełęcz Cho La 5420 m n.p.m. - Dragnag 4700. Dzień, którego najbardziej się boję ze względu na Cho La Pass.
30.10 - Dragnag - Lodowiec Ngozumpa - Gokyo 4750 + spacer nad Piąte Jezioro Gokyo 5000 m n.p.m.
31.10 - Gokyo - Gokyo Ri 5360m n.p.m - Gokyo - Macchermo 4400m n.p.m.
1.11 - Wszystkich Świętych, Rodzice na cmentarzu, Aniela obchodzi 19 urodziny, a my powoli schodzimy: Macchermo - przełączka Mong i znów Namche Bazar 3450m n.p.m., w którym to aklimatyzowaliśmy się 10 dni wcześniej
2.11 - Odpoczynek w Namche Bazar
3.11 - Namche Bazar - Lukla, odpoczynek
4.11 - Dzień rezerwowy
5.11 - Dzień rezerwowy
6.11 - Przelot na trasie Lukla - Kathmandu, a tam zwiedzanie, zakupy, jedzenie.
7.11 - Dalsze przyjemności w Kathmandu
8.11 - Dalsze przyjemności w Kathmandu
9.11 - Przelot z Kathmandu do Delhi = powrót do cywilizacji, zwiedzanie miasta
10.11 - Zwiedzanie Delhi
11.11 - Dzień Niepodległości, a my wracamy do domu - przelot na trasie Delhi-Monachium, Monachium-Poznań.
Źródło: informacja własna
|