Jadąc główną trasą wzdłuż australijskiego wybrzeża Oceanu Indyjskiego, od południa, to pierwszy i wyrazisty kontakt z Kimberly, rejonu absolutnie niepodobnego nawet jeszcze do tego spod Derby (Kimberly oficjalnie zaczyna się 220 km poniżej, od Broom)...
Niekończąca się sawanna pokryta gęstą warstwą traw lśniących złotem w agresywnym słońcu, a o zachodzie robiąca się krwistoczerwona, niepozornymi, odpornymi jak stal na ekstremalne warunki drzew i krzewów, jasnych piasków, po czerwone... i baobabów(!). To w końcu kraina węży i jaszczurów - być może i najbogatsza ich populacja na globie.
W zamierzchłych czasach, gdy jeszcze żaden jaskiniowy obywatel nie biegał z kamienną lub drewnianą pałą za obiadokolacją, spora część owych terenów była płytkim morzem koralowym. I dzisiaj możemy oglądać wiele wapiennych łańcuchów górskich, które były kiedyś rafami koralowymi.
Windjana Gorge jest 3,5 kilometrowym kanionem utworzonym przez rzekę, która rozdziela taki łańcuch na pół. Pionowe ściany mają do 100 m wysokości i są naprawdę kolorowe. Przez większą część roku rzeka jest w hibernacji, jak zimowy sen misia - koryto jest suche. Jest jednak kilka stałych naturalnych basenów wodnych, gdzie są ptaki, ryby i główna atrakcja parku - krokodyle słodkowodne.
Nie są to jednak słonowodne potwory o wadze nawet do 1 tony; są one małymi ich kuzynami, średnio do 2 m długości. Wcześnie z rana, gdy słońce jeszcze nie pali, wychodzą one na brzeg z wody (w głównym basenie jest ich około setka!). To świetna doprawdy chwila dla każdego: lubiącego lub nie naturę. Można je podejść na 3,4 m, przyglądać się, obstrykiwać swym wyśmienitym fotograficznym sprzętem do woli. Nie są one agresywne dla człowieka, lecz 3 metrowy dystans jest absolutnym minimum! Szybkość ucieczki wystraszonych niektórych krokodyli jest szokująca - jednak masywne samce nie uciekają... Jeśli będziesz miał szczęście zaobserwujesz, jak te gady wyrównują temperaturę swego ciała: trzymając szeroko otwartą paszczę z dłuuugim rzędem bardzo ostrych zębów - owocnych sesji zdjęciowych!
Gdzie?
Zachodnia część Kimberly, usytuowanego w północnej części Australii Zachodniej.
Jak?
Punkt wypadu - senne miasteczko Derby, wygodnie dla turystów położonego na głównej trasie wzdłuż wybrzeża Oceanu Indyjskiego.
Do parku jest około 150 km, w tym większość początkiem niesamowitego terenowego szlaku Gibb River Road, przecinającego wzdłuż dzikie Kimberly (ostatnie 22 km jest odnogą szlaku). Początek drogi do Windjany jest asfaltowy, dalej, co budzi zdecydowaną ekscytację australijskim lądem – terenowa, piaskowa droga, otoczona nieprzepastnymi sawannowymi ziemiami.
Sama droga jest w luksusowym stanie - jak na tutejsze standardy. Półterenowe autko typu Toyota RAV4 jest idealne. Można jechać i osobowym pojazdem, co widziałem - jeśli masz dość pasji do wymiany zawieszenia. Cała droga ma regularne, miejscami głębokie, poprzeczne wyboje, co wygląda jak blacha falista celowo oblepiona ziemią (nawet pieszo niewygodnie się po tym idzie).
Kiedy?
Najlepszy czas - od czerwca do września.
Namiot czy hotel?
Bez problemu można się wybrać do parku na jeden dzień, nocując w Derby, a już na miejscu jest porządne pole kempingowe z toaletami, pitną wodą, prysznicami i osobnym miejscem dla tych, co lepiej wyposażonych do odkrywania sekretów "outbacku" - z generatorami do zasilania lodówek i anten satelitarnej telewizji.
W Derby są cztery miejsca do przenocowania plus kemping. Ja doświadczyłem młodzieżowego ich wydania "backpackers" - jakżesz żywo wskrzeszającego pamięć rodzimych hoteli robotniczych...
Warto jednak wiedzieć, iż Derby jest prawdziwie słynne, ze względu na drugi największy przypływ na świecie (około 11 m).
***
Znacznie więcej o Kimberly znajdziesz w dziale Podróże 2005, Australia w Poprzek (Zach. Australia).
Źródło: informacja własna
|