Chalkidiki: fabryka wspomnień
| Arleta Boncol
|
|
Chalkidiki – niegdyś egzotycznie brzmiący wyraz dla większości Polaków, dziś już jest czymś więcej. Nieraz spełnieniem marzeń o bajkowym urlopie. Po półrocznym pobycie w Grecji postanowiłam podzielić się spostrzeżeniami na temat tego miejsca. Nie miejmy złudzeń, to teren przemysłu turystycznego – łatwa, lekka i przyjemna rozrywka. Prawda jest taka, że także w tym zakątku świata to, co powierzchowne, często przesłania sobą to, co prawdziwe i wartościowe.
Wszystkie, szumnie zwane zabytki antyku w tym rejonie, tak naprawdę w rzeczywistości, ograniczają się do kilku faktycznie interesujących miejsc. Świetność, rozdmuchana trochę na siłę. Czasem nawet sztucznie wygenerowana, by zwabić wycieczkowiczów, a plażowiczom pomóc wyciszyć wyrzuty sumienia, że tylko plaża, słońce i plaża. Pogoda, co prawda niemal gwarantowana, a i krajobraz ciekawy, dlatego mimo wszystko, rokrocznie rzesze turystów ściągają na Chalkidiki, które ja nazywam Fabryką Wakacyjnych Wspomnień. A jednak, udało mi się przywieźć z niej coś niestandardowego.
|
Czas opisać tą cudowną fabrykę, która obok greckich wysp, stała się mekką turystyczną Europy. Jak już wspomniałam, to dosyć ciekawy krajobrazowo zakątek północnej części Grecji, o powierzchni 2945 km². Intrygująca, trójpalczasta struktura (Kassandra, Sithonia, Athos), wdziera się w Morze Egejskie. Nieopodal (ok.60km) znajdują się Saloniki - drugie co do wielkości miasto Grecji, stolica greckiej Macedonii, do której przynależy także Półwysep. Chalkidiki to region naprawdę malowniczy, ze słonecznymi, piaszczystymi plażami, palmami i ciepłym morzem (nawet pod koniec października) - sen na jawie tysięcy urlopowiczów. Sporo zieleni, bliskość gór i Olimpu oraz urozmaicona linia brzegowa, to niewątpliwe atuty Półwyspu. Atuty, które tak pięknie prezentują się potem na fotografiach opalonych turystów.
Znalezienie romantycznych zakątków nie sprawia wiele trudności. Nie można tutaj uczynić zadość instynktowi zdobywcy, o odkrywcy nie wspominając. Wybrańcem można się jednak poczuć i tu. Atmosferą niedostępności, a nawet tajemniczości owiany jest trzeci palec Chalkidiki. Nie wszyscy, bowiem mogą zobaczyć <a href="http://www.swiatpodrozy.pl/a.php?id=2111">Półwysep Athos</a>, którego tereny stanowią autonomiczne państwo w państwie. Republika mnichów, bo o niej mowa, wciąż zakazuje kobietom wstępu na swe terytoria. Mężczyźni zaś muszą ubiegać się o wizę, wydawaną zazwyczaj na 4 dni. Tego odmiennego oblicza Półwyspu właśnie szukałam. Tutaj właśnie rozpoczyna się inny sposób patrzenia na Chalkidiki. Tu ma swoje miejsce zupełnie inny sposób spędzania czasu, gdyż każdy staje się tu pielgrzymem, a przestaje być turystą.
Wbrew pozorom, nie brakuje jednak na "urlopowym" Półwyspie niespodzianek i ciekawostek. Są i były tu zawsze, czekają tylko na obserwatora, któremu świata nie przesłoni Frappe, czy chłodny drink. No i wreszcie można poczuć się zdobywcą… wiedzy oczywiście.
Grecki czy nie?
|
Malownicze wybrzeża |
Istnieje takie określenie jak "historia wiecznie żywa". Tutaj rzeczywiście tak jest. Wciąż podskórnie wyczuwa się napięcia między Grecją a Macedonią, Grecją i Turcją. Niezabliźnione rany nadal krwawią. Trudno się dziwić, bo czy możliwe jest w ogóle ustalenie ze stuprocentową pewnością przynależności państwowej regionu o tak bogatej tradycji i historii. Przecież ten piękny skrawek Ziemi, przez pięć wieków pozostawał w tureckim władaniu. Dopiero I wojna bałkańska, wystawiła mu znów grecki paszport, którym cieszy się od niespełna stulecia (1912r.). Jak więc rozstrzygnąć do kogo przynależy Trójząb Neptuna, wrzucony w Morze Egejskie, gdy każda ze stron ma swoje racje, ba, nawet dowody?
Grecy słyną z retoryki, a zdolności oratorskich można im pozazdrościć. Dowód? Proszę bardzo - na całym świecie można delektować się "kawą po turecku", jednak tylko w Grecji ta sama kawa, przyrządzana identycznie nazywa się "greek coffee", "kawą po grecku". Nie radziłabym nawet próbować zamawiać w kawiarni kawy po turecku, grecka i koniec! Z takim krasomówczym potencjałem, pewnie "przegadali" po prostu wszystkich i dziś Półwysep Chalcydycki należy właśnie do nich. To oczywiście tylko moje żartobliwe ujęcie poważnego, politycznego problemu. Konfliktu grecko-macedońskiego, który na sile przybrał po 1992 roku. Wówczas Grecja, w obawie przed ruchami separatystycznymi, sprzeciwiła się używaniu przez Skopje nazwy MACEDONIA, jako określenia nowego kraju. Oliwy do ognia dolewa także geograficzne położenie Macedonii (kraj), graniczącej z grecką Macedonią Środkową, Wschodnią i Zachodnią (region) oraz wciąż aktywna mniejszość macedońska. Macedończycy, zamieszkujący w okręgach Florina, Pelli i w okolicach Salonik, oficjalnie nie mogą przyznać się, że są z Macedonii, co najwyżej z Byłej Jugosłowiańskiej Republiki Macedonii (FYROM), a i to czynią nieśmiało.
Na gruncie codzienności, te poważne polityczne kwestie, także znajdują dla siebie miejsce. Wciąż toczą się na ulicach i w kafeteriach, żywe dyskusje (nawet wśród młodych ludzi) na temat narodowości Aleksandra Macedońskiego czy przynależności wspomnianych ziem. Trwają spory, czy antyczna Macedonia była grecka i czy dzisiejsza republika bałkańska ma z nią w ogóle coś wspólnego (zdaniem Greków nie). To jednak kwestie starożytności, fakt historii nowożytnej jest taki, że Macedończyków, delikatnie mówiąc "wyproszono" z terenu Półwyspu, tej cząstki regionu noszącego wciąż, nota bene, nazwę MACEDONIA. Mało tego, tą grecką (?) Macedonię, po 1923 roku, zasiedlili nie rodowici Grecy, a przesiedleńcy z Azji Mniejszej, co dziś procentuje łatwością komunikacji w języku rosyjskim.
"Makedonia ksakusti" - hymn z konfliktem w tle
|
Graniczące ze sobą Macedonie |
Historia, dzieje narodu czy regionu, zawsze zostawiają swe ślady w kulturze. Pieśni patriotyczne są, moim zdaniem, szczególnym artefaktem, gdyż łączą w sobie dwa światy: polityczno-historyczny i kulturowy. Nie inaczej jest także w przypadku nieoficjalnego hymnu regionu Macedonia:
Sławna Macedonio,
Ojczyzno Aleksandra,
Odwróciłaś się od barbarzyńców,
Teraz jesteś wolna!
Byłaś i będziesz grecka,
A Grecy są dumni z Ciebie,
I my, greckie dzieci,
Upletliśmy dla Ciebie koronę!
Macedończycy nie mogą
Żyć zniewoleni,
Wszystko oni (Turcy) mogą zgubić
Ale wolność im (Macedończykom) pozostanie!
W krótkich strofach zamknięto kilka wieków walk, potężny kawałek historii. Grecy po raz kolejny wykazali się swymi zdolnościami, bo pieśń ta jest przecież rodzajem filipiki. Przeciw Turkom? Z pewnością, ale także przeciwko Macedończykom, nie tym greckim, tym macedońskim, jakkolwiek dziwnie to brzmi. Czyż nie jest ironią losu także to, iż nazwa filipika pochodzi od wystąpień Demostenesa przeciw Filipowi II Macedońskiemu?
Na zakończenie, muszę jednak zrewidować swą opinię o Chalkidiki. Nadal twierdzę, że jest maszyną do robienia pieniędzy, fabryką wspomnień dla niewymagających turystów. Dla mnie jednak ten region wyprodukował zupełnie nieoczekiwane wspomnienie kiedy pozwoliłam sobie się w niego wsłuchać.
Źródło: informacja własna
|