Andrzej Kulka » Świat » Tanzania: Polski cmentarz pod Kilimandżaro
Tanzania: Polski cmentarz pod Kilimandżaro

Aleksandra Gutowska


W niewielkiej miejscowości Tengeru, niedaleko Aruszy w północnej Tanzanii, znajduje się cmentarz, na którym pochowanych jest kilkudziesięciu Polaków. Tablica wskazująca drogę do tego miejsca, informuje, że pochowani tam są Polscy Wygnańcy, którzy po opuszczeniu Związku Radzieckiego wraz z Armią Generała Andersa w 1942 roku przedostali się przez Iran, Irak i Palestyną do Afryki.
<br>


Według szacunków historyków około 20 tysięcy ludzi, głównie kobiet, dzieci i starców dotarło na początku lat czterdziestych do Kenii, Ugandy i Tanzanii. Niespełna 5 tysięcy z nich wybrało region między szczytami Afryki &#8211; Meru (4566 m.n.p.m.) i Kilimandżaro (5895 m.n.p.m.) na miejsce osiedlenia się. Pewnego niedzielnego popołudnia postanowiłyśmy z koleżanką zobaczyć ten &#8222;polski zakątek&#8221;. Po ponad godzinnej podróży dala-dala (niewielkie przepełnione ludźmi busiki, krążące między niedaleko położonymi od siebie miasteczkami Tanzani) z Moshi dzięki podpowiedziom współtowarzyszy, wysiadłyśmy w niewielkiej miejscowości, Tengeru. Nie wiedząc, w którą stronę powinnyśmy się udać zaczęłyśmy pytać przechodzących ludzi o drogę prowadzącą do cmentarza. Jeden z mężczyzn bardzo dokładnie wytłumaczył nam, że najpierw powinnyśmy dojść do Livestock Training Institute. Okazało się, że ta instytucja została założona w 1948 roku przez Polaków, i dlatego cmentarz położony jest na jego terenie. Idąc za drogowskazem po kilkudziesięciominutowym spacerze dotarłyśmy do bram cmentarza, które ku naszemu zdumieniu były zamknięte na kłódkę. Po niespełna kilku minutach podszedł do nas mężczyzna i zapytał, z której części Polski pochodzimy: z Warszawy, z Krakowa, z Poznania. Następnie wyciągnął klucz z kieszeni, otworzył kłódkę i pozwolił nam wejść na teren cmentarza. Ujrzałyśmy Kilkadziesiąt białych nagrobków, wśród kolorowych krzewów i zieleni drzew. W znajdującej się po prawej stronie cmentarza malej kapliczce, wzdłuż ściany stoją cztery wizerunki herbów miast (Warszawa, Gdańsk, Kraków, Poznań) oraz Orła Białego, tego który widniał na żołnierskiej czapce. Po kilku minutach wrócił także stróż dbający o bezpieczeństwo i porządek na cmentarzu &#8211; ten sam, który otworzył nam bramę, niosąc w ręku Księgi Gości. Podając mi je zaczął opowiadać o miejscu, w którym się znalazłyśmy. Obie Księgi wypełnione były wpisami Polaków, licznie tu przybywających. Po dopisaniu naszych nazwisk do tej długiej listy, zaczęłyśmy przechadzać się alejkami cmentarza. Większość pochowanych tu ludzi zmarła na początku lat czterdziestych. Były to głownie dzieci i młodzież, czasami starsi ludzie, którzy po przemierzeniu tysięcy kilometrów spoczęli na wieki nieopodal Dachu Afryki.

Wizyta na polskim cmentarzu, na którym było wiele oznak polskości (liczne napisy w języku ojczystym, barwy biało-czerwone, wizerunki orła oraz herby kilku miast). Niezwykłe otoczenie, kolorowe krzewy oraz zielone drzewa dające upragniony cień. Wszystko to, sprawiło że przez chwilę zapomniałyśmy o trzydziestokilkustopniowym upale i poczułyśmy Polską złotą jesień nieopodal Kilimandżaro. Podobnie jak przybyłym tu Polakom w 1942 roku, przez chwilę Afrykańska ziemia Polską nam była.

Źródło: informacja własna
1
Świat
WARTO ZOBACZYĆ

Zimbabwe: Portrety mieszkańców
kontakt
copyright (C) 2004-2005 Andrzej Kulka                                             powered (P) 2003-2005 ŚwiatPodróży.pl