Moja pierwsza myślą było prosić o zwrot wcześniej wpłaconych pieniędzy. Tymczasem z biura dostałem mam telefon z propozycjami innych wyjazdów. Miedzy innymi był wyjazd na wycieczkę objazdowa po Zachodniej Kanadzie i... po Alasce. W ciągu 15 sekund podjąłem decyzje: jadę!. Na Alasce bylem wtedy jakiś tydzień i zakochałem się od pierwszego spojrzenia. Alaska jest jednym z miejsc na ziemi, gdzie natura jest jeszcze nieskazitelna. Po powrocie do domu zacząłem się więcej Alaska interesować. Oglądałem w TV programy takie jak Piloci Alaski (Flying Wild Alaska) – o codziennej pracy pilotów firmy Era, latających do odległych i od świata odciętych miast i wiosek, oraz Ice Road Truckers – serial o kierowcach wielkich ciężarówek, wożących wielkie ładunki sławna James W Dalton Highway, prowadząca prawie z Fairbanks (jakieś 30 km na północ od Fairbanks) do Prudhoe Bay na samej północy.
Przygotowania do wyprawy.
Po pierwszej radości z powodu podjęcia decyzji i załatwieniu biletów zacząłem się najpierw interesować klimatem i pogoda tam w lutym. Dowiedziałem się, że miasto już będzie po nocy polarnej, wiec trochę dnia będę tam miał. Średnia temperatura dzienna o tej porze roku wynosi -25 stopni Celsjusza, nocna -30. Doszedłem do wniosku, że nie mam ubrania na takie temperatury. Po długich poszukiwaniach, zarówno w sieci jak i w różnych sklepach, doszedłem do wniosku, ze najlepsza kurtka za nieduże pieniądze będzie kurtka marki Canada Goose z kaczym puchem w środku. Do tego kupiłem zimowe buty z bieżnikiem, zakrywające kostkę, grube rękawiczki i termo aktywna bieliznę.
Ubranie już miałem, teraz przyszła kolej na załatwienie sobie pobytu na miejscu. Szukałem hotelu usytuowanego niedaleko terminalu lotniczego licząc się z możliwością siarczystego mrozu, wiatru i śnieżycy. Nie wiedziałem bowiem czy miasto ma taksówki (potem okazało się, ze są 4 korporacje). Mój wybór padł na King Eider Inn. Hotel znajduje się jakieś 100 metrów od lotniska. Zarezerwowałem na 5 noclegów.
Barrow – miasto
Jak wysiadłem z samolotu, od razu poczułem mróz i zimno na twarzy. Było -28 przy pełnym słońcu i na szczęście bezwietrznie. Mimo to prognoza pogody nie wyglądała zbyt różowo. Bezwietrzna pogoda miała się zmienić. Po dwóch dniach temperatura odczuwalna spadla do -46 stopni Celsjusza – zerwał się silny wiatr z północnego wschodu. Tak wiec na śniadanie czy lunch do restauracji w tamta stronę było jeszcze nie tak straszne (wiatr w plecy). Droga powrotna była już wyzwaniem (wiatr w twarz). Chodziłem zasunięty w kapturze po sam nos zęby chronić uszy i nos. Tamtejszy instytut pogodowy wydal ostrzeżenie przed odmrożeniem niezakrytych części ciała.
Barrow jest największą miejscowością w regionie, posiada prawa miejskie. Liczy 4,9 tysiąca mieszkańców. Posiada szkoły, ratusz, gmach sadu, bank, policje, straż pożarna – słowem wszystkie służby potrzebne do normalnego funkcjonowania miasta. W mieście mieszkają różne grupy etniczne. Jedna z nich stanowią Eskimosi z plemienia Inupiat. Jednym z wielu ich zajęć jest wielorybnictwo. Miałem okazje to zobaczyć na zdjęciach w miejscowym muzeum, w Inupiat Heritage Center.
Miasto leży nad Morzem Czukockim, które jest częścią Oceanu Arktycznego. 15 km na północny wschód jest przylądek Point Barrow. Jest to najdalej na północ wysunięta cześć Stanów Zjednoczonych. Ciekawe jest tego usytuowanie geograficzne. Tu spotykają się 2 morza: Morze Czukockie i Morze Beauforta. W Point Barrow można spotkać niedźwiedzie polarne. Niedźwiedzi nie widziałem, ale widziałem w miarę świeże odciski stop. Szczerze mówiąc, trochę się cieszę ze ich nie spotkałem. Niedźwiedź polarny jest najniebezpieczniejszym rodzajem niedźwiedzia i nie zapada w sen zimowy tak jak jego koledzy: grizzly i brunatny. Niedźwiedź polarny jest zawsze głodny i poluje na wszystko, co się rusza. Kontakt wzrokowy z takim osobnikiem mógłby się skończyć fatalnie.
Barrow posiada własny gaz i elektryczność, dzięki czemu ogrzewanie i oświetlenie nie są drogie. Ropa naftowa musi być dostarczana i dlatego właśnie paliwo jest drogie: Galon benzyny kosztuje 6,20 $, podczas gdy w innych częściach Stanów ceny oscylują w granicach 3,80$ za galon. Do miasta można się dostać tylko droga powietrzna, ponieważ na północy nie ma dróg i są bagna i mokradła.
Zakończenie
Nie żałuje ani jednej minuty, że byłem w Barrow. Aczkolwiek szkoda, że nie miałem okazji zobaczenia zorzy polarnej. Zorza pojawia się mniej więcej około północy. Było za zimno, zęby można było na zewnątrz wytrzymać przez więcej niż 15 minut. Pojechałem specjalnie któregoś wieczoru z mieszkańcem Barrow gdzieś, gdzie było całkowicie ciemno. Byliśmy tam od 12.30 do 2.30 w nocy, niestety bez rezultatu.
Źródło: informacja własna