|
Janusz Bochenek |
27-letni leśnik z Katowic od 3 lutego do 6 kwietnia 2000 r. samotnie okrążył skute lodem jezioro Bajkał. Jest pierwszym człowiekiem, któremu udała się ta sztuka. Przemierzył łącznie 1270 km, wyruszając w kierunku północnym z miejscowości Listwianka. Przez większą część swojej wędrówki był pozbawiony jakiejkolwiek łączności ze światem. W trakcie 63 dni marszu musiał zmagać się z mrozem sięgającym nawet -40 st. C.
Realizację ambitnego przedsięwzięcia poprzedziły długotrwałe i gruntowne przygotowania. W Polsce trenował ciągnięcie sanek, targając za sobą po asfalcie opony samochodowe. Jeszcze w 1999 r. przybył na rekonesans do Irkucka, by na miejscu zorganizować sobie warunki do wyprawy. By stała się ona możliwa zbierał pieniądze przez dwa lata. Zanim wyruszył, korzystał m. in. z rad najbardziej znanych i doświadczonych polskich polarników, Marka Kamińskiego i Wojciecha Moskala.
Miejscowość Listwianka, z której rozpoczął swą podróż Janusz Bochenek, znajduje się na zachodnim brzegu jeziora Bajkał. Idąc na północ minął wyspę Olchon, na której znajduje się Instytut Naukowo-Badawczy. Pierwszy raz łączność ze światem udało mu się nawiązać dopiero po osiemnastu dniach marszu. Dosłownie w ostatniej chwili, ponieważ rodzina i znajomi, zaniepokojeni brakiem sygnału życia od Janusza, szykowali już rozpoczęcie akcji ratunkowej.
Podczas ponad dwumiesięcznego marszu jedyną rozrywką dla podróżnika była lektura listów od przyjaciół, które przekazali mu zanim wyruszył. Na każdym z nich znajdowała się inna data, tak by mógł je otwierać i czytać w odstępach czasowych. Po pierwszy list sięgnął dopiero po 15 dniach marszu.
Oprócz doskwierającego mrozu - temperatura spadała nierzadko poniżej -40 st. C - najwięcej kłopotów sprawiał Bochenkowi śnieg pokrywający zamarznięte jezioro. Szorstka niczym papier ścierny materia czyniła wędrówkę bardzo uciążliwą. Dodatkowo ogromny opór stawiały ciągnięte za plecami sanki z całym dobytkiem. Równie męcząca była nieustanna konieczność pokonywania wszechobecnych torosów, czyli zniekształceń terenu powstałych wskutek nawiewania śniegu. By oswoić trudności Janusz Bochenek wprowadził na własny użytek klasyfikację torosów. Pokonywał więc syfki, talerzyki, a także płyty chodnikowe lub blokowe.
Nie brakowało też innych komplikacji. Podczas jednej z zamieci prędkość wiatru dochodziła do 25-30 m/sek. Z kolei prawdziwe chwile grozy przeżył Bochenek podczas obchodzenia delty rzeki Selengi. Wpadł wtedy aż po szyję do szczeliny w lodzie. Na szczęście tuż przed pęknięciem zatrzymały się sanki. Gdyby pociągnął je za sobą ta przygoda najprawdopodobniej nie miałaby szczęśliwego zakończenia. Gdy wydostał się ze szczeliny powiedział sobie: "Przynajmniej mam przygody!" i ruszył dalej.
Mniej więcej od drugiej połowy marca Bochenek musiał znacznie zwiększyć tempo swojego marszu, ponieważ na jeziorze Bajkał, nietypowo, zaczęła robić się wiosna, a temperatura w nie tak odległym Irkucku w ciągu dnia miewała nawet niekiedy wartości dodatnie.
Wszystkie niedogodności rekompensowały jednak wspaniałe wrażenia, jak choćby te w trakcie podziwiania zachodów i wschodów słońca nad lodową równiną. Dużo satysfakcji dawały też Bochenkowi rzadkie, ale nadzwyczaj serdeczne spotkania z zamieszkującą wybrzeża Bajkału ludnością.
Wreszcie po 63 dniach marszu, 6 kwietnia 2000 r. katowiczanin zakończył swoją podróż dookoła Bajkału, powracając do Listwianki. Wg zapisu systemu nawigacji satelitarnej GPS w linii prostej pokonał 1270 km. Obecnie planuje kolejną wyprawę. Zamierza przejść ponad 2000 km z północnych wybrzeży Bajkału do Jakucka po zamarzniętych rzekach.
Podsumowując swoją imponującą wyprawę Janusz Bochenek napisał: "Przemierzając bezkresne lody Bajkału czekałem na dzień, w którym nie będę się musiał martwić o jedzenie, o popękane palce, o pomarznięte nogi. I doczekałem tego dnia! Lecz z drugiej strony tęsknię do namiotu, chłodu, do nużącego marszu... Myślę jak dobrze byłoby znaleźć się na trasie północny Bajkał - Jakuck... Dziwny ten świat!"
Źródło: MART
Materiały opracowano wspólnie
z Organizatorem Konkursu KOLOSY
Małopolską Agencją Rozwoju Turystyki
warto kliknąć
|