Andrzej Kulka » Kolosy » Sylwester Czerwiński
Sylwester Czerwiński



Sylwester Czerwiński
- nagroda KOLOSA 2001 w kategorii Wyczyn Roku. Sylwek dostał również Nagrodę Dziennikarzy.

Wiosną ubiegłego roku zaczął snuć plany samotnej wyprawy rowerowej do Pekinu i z powrotem. Mało kto traktował go wtedy poważnie. A jednak: mieszkaniec Goleniowa dopiął swego. Trasa licząca blisko 22 tys. km wiodła przez Skandynawię, Rosję, Chiny i Półwysep Indochiński, stamtąd samolotem do Turcji, a dalej, ponownie na dwóch kółkach, przez kilka państw zachodniej Europy do Polski.


W 1999 r. Sylwester Czerwiński z Goleniowa postanowił zrobić w swoim życiu coś naprawdę ciekawego. Kupił rower, a następnie, po zaledwie jednym miesiącu członkostwa w goleniowskim Klubie Turystyki Kolarskiej "Pasat", zdecydował, że wyruszy w samotną podróż po Europie Zachodniej świeżo "odkrytym" przez siebie środkiem lokomocji. Pomimo minimalnego doświadczenia udało mu się przejechać ponad 7 tys. km! W następnym roku było jeszcze lepiej - 11 tys. km po szosach Europy i Afryki Północnej.

Zobacz  powiększenie!
Sylwek na międzynarodowej drodze Wietnam - Laos
Te dwie wyprawy - udane wyprawy mogły robić wrażenie. A jednak, kiedy na początku 2001 r. postanowił wyruszyć rowerem do Chin i z powrotem, znowu wierzyli w niego tylko najbliżsi przyjaciele oraz rodzina. Trasa rowerowej wyprawy do Azji została zaplanowana na 23 tys. km. Sylwester Czerwiński wyruszył z Goleniowa 23 czerwca. Rodzinne miasto żegnało go ulewnym deszczem.

Przez Niemcy, Danię, Szwecję, Norwegię, Finlandię i Estonię rowerzysta dotarł do Rosji. W kraju, który od dawna marzył zwiedzić, zostawiał za sobą kolejno Kazań, Ufę, Czelabińsk, Omsk, Nowosybirsk i Krasnojarsk. Następnie przez bezdroża Syberii dotarł do Irkucka, a stamtąd wzdłuż brzegów jeziora Bajkał do miasta Ułan Ude. Kolejnym etapem podróży Czerwińskiego była Mongolia. Ze stolicy tego kraju, Ułan Bator, do granicy mongolsko-chińskiej Czerwiński dostał się pociągiem, ponieważ jazda rowerem przez pustynne obszary Mongolii groziła znacznym wydłużeniem planowanego czasu podróży.

8 września 2001 r. mieszkaniec Goleniowa, mając wówczas za sobą przejechanie już 10 tys. km, ujrzał upragniony Pekin. Ze stolicy Chin ruszył na południe, by przez Hong Kong, Makau i Kanton dotrzeć do granicy wietnamskiej. Tu zdecydował o zmianie swych pierwotnych planów. Zamierzał wracać do Europy rowerem przez Indie, Pakistan, Afganistan, Iran i Turcję. Jednakże napięta sytuacja międzynarodowa wywołana zamachami terrorystycznymi w USA sprawiła, że musiał przynajmniej częściowo zarzucić ten bardzo ambitny projekt. Nie oznaczało to jednak bynajmniej rezygnacji z dalszej jazdy rowerem. Sylwester Czerwiński nie mogąc wyruszyć do Azji Środkowej, postanowił w takim razie zwiedzić Azję Południowo-Wschodnią!

Z granicy chińsko-wietnamskiej ruszył w kierunku południowym odwiedzając największe miasta Wietnamu: Hanoi, Da Nang oraz Miasto Ho Chi Minha (dawny Sajgon). Następnie skierował się do Kambodży, której bezdrożami dotarł aż do granicy z Tajlandią. Ze stolicy tego państwa, Bangkoku, samolotem udał się do Turcji. Tutaj, rzecz jasna ponownie przesiadając się na rower, przez Afyon dojechał do Izmiru, położonego na wschodnim wybrzeżu Morza Egejskiego. Nie chcąc zbyt szybko kończyć tak wspaniale rozwijającej się przygody, Czerwiński wracał z Turcji do Polski bardzo okrężną drogą.

Najpierw promem dopłynął do Wenecji. We Włoszech przeżył szok związany z koniecznością ponownego przystosowania się do panującego w Europie klimatu. Szok tym silniejszy, że na Starym Kontynencie na dobre już rozpoczęła się jesień. Przyzwyczajonemu do wysokich azjatyckich temperatur polskiemu rowerzyście nagle przyszło spędzić noc w namiocie, w sytuacji gdy na zewnątrz panował przymrozek. Czerwiński, zanim ponownie przekroczył polską granicę, odwiedził jeszcze Szwajcarię, Francję, Wielką Brytanię, Belgię, Holandię i Niemcy. Paradoksalnie, to właśnie w Europie przytrafił mu się najpoważniejszy podczas całej podróży wypadek: 500 km od domu, na ścieżce dla rowerzystów (!), potrącił go samochód. Ze względu na nadwerężone zdrowie, a przede wszystkim zniszczony rower, do Goleniowa polski podróżnik wrócić musiał już samochodem.

Wymierny dorobek rowerowej wyprawy Sylwestra Czerwińskiego do Chin i z powrotem przedstawia się imponująco: 22 tys. przejechanych km, półtora tysiąca zdjęć i aż 300 stron dziennika podróży. A osiągnął to człowiek, który rower zakupił zaledwie trzy lata temu.

Źródło: MART

MART Materiały opracowano wspólnie
z Organizatorem Konkursu KOLOSY
Małopolską Agencją Rozwoju Turystyki

 warto kliknąć

1
Kolosy
WARTO ZOBACZYĆ

Wielkie Zimbabwe
kontakt
copyright (C) 2004-2005 Andrzej Kulka                                             powered (P) 2003-2005 ŚwiatPodróży.pl