Fido
Samolot, którym mięliśmy polecieć z Krakowa do Wiednia, nie przyleciał z powodu mgły... i gdyby nie to, ze byliśmy ponad dwie godziny wcześniej (o 5.30) to nie załapalibyśmy się na samolot do Warszawy o 5.50 (tak szybkiej odprawy jeszcze nie było, wszyscy celnicy nas klęli i pasażerowie też, bo musieli na nas poczekać). Z Wawy już bez żadnych dodatkowych atrakcji dolecieliśmy do Wiednia, a stamtąd do Kathmandu. Wylądowaliśmy o 23.30, a wg waszego czasu o 18.45.
Dzisiaj załatwialiśmy kajaki i transport na następne dni. Jutro jeszcze jesteśmy w Kahtmandu, potem wyjeżdżamy na rozpływanie i będziemy dopiero w środę. Postaram się coś wtedy skrobnąć.
Pozdrawiam
Fido
Luki
Cześć!!
Miejsce wyslania meila: Kathmand- stolica Nepalu
Czas miejscowy: 7:46 pm
Po prawie rocznych przygotowaniach 13 listopada o 5 rano z portu lotniczego w Krakowie wyruszyliśmy na Pierwsza Polska Wyprawa - Himalayak 2003, czyli kajakiem z Everestu.
Trzynasty dał nam o sobie znać.
Samolot, którym mięliśmy lecieć został odwołany ze względu na trudne warunki atmosferyczne. Polecieliśmy więc do Warszawy skąd przesiedliśmy się na samolot do Wiednia, a stamtąd do Katmandu. Gdybyśmy przyjechali 10 minut później nasza wyprawa zakończyłaby się w Krakowie.
Przed nami główny cel - spłyniecie po raz pierwszy przez polskich kajakarzy rzeki Dudh Kosi, nazywanej "Bezlitosną rzeka Everestu".
Kiedy przybywa się do Nepalu czuje się, jakby trafiło się do innego świata. Wszystko przyprawia o zawrót głowy. Dźwięki - Nepalczycy krzyczący na każdym kroku, taksówki permanentnie na siebie trąbiące, zapachy -smród rozkładających się świętych krów ;-), psów, jaszczurek, resztek jedzenia, kolory -ubiory miejscowej ludności, wymalowane ciężarówki, pomalowane drewniane balkony.
Między bogatymi a biednymi istnieje ogromna przepaść - widać nędzę, efekt przeludnienia i bogactwo. Mieszkańcy jednak w każdej sytuacji zachowują poczucie humoru nie trącą przyjaznego usposobienia.
Ruch samochodowy lewostronny. Na ulicach święte krowy odpoczywające na środku i nie robiące sobie nic z przejeżdżających od nich o kilka centymetrów samochodów.
Na razie cały dzień zajmują nam sprawy organizacyjne. Wynajem kajaków, busa, zorganizowanie rozpływania na pobliskich rzekach. Wreszcie wyczarterowanie samolotu do Lukli, skąd ruszymy pod Everest i na rzekę Duth Koshi.
Luki
P.S.
Humory dopisują, w szczególności, kiedy widzi się wokoło tyle pięknych Nepalek i turystek ;-), a pokojowy team (razem mieszkamy w jednym pokoju) w którego skład wchodzę Ja, Kiki (trekkingowy uczestnik wyprawy - który od dzisiaj ma przydomek Miejski Łowca), oraz Ryba - bardzo dobrze do Siebie pasuje.
Luki
Źródło: informacja własna