Pobudka o 8.00 Każdy rozszedł się do swoich zadań. Ja poszedłem szukać punktu, w którym mógłbym sprawdzić aparat fotograficzny, Luki sprawdzał, co z przesunięciem rezerwacji, Fido robił zakupy, Arbuz oddawał kajak Ryby, który ze względu na kontuzję barku zrezygnował z płynięcia Dudh Kosi.
Po pół godzinie Łuki wrócił z pomyślaną dla nas informacją. Udało się przebukować bilety o tydzień. Hura!!!. Będziemy mogli zrealizować cały nasz plan. Spłynąć górną Dudh Kosi, dojść do EBC i zmierzyć się z dolnym odcinkiem rzeki. Wieczorem zapakowaliśmy "pływające" rzeczy do kajaków, podyskutowaliśmy o kolejnych wariantach realizacji wyprawy i ok. 1 w nocy poszliśmy spać.