Andrzej Kulka » Himalayak 2003 » NG - Polskie drogi: Kajakiem z Everestu
NG - Polskie drogi: Kajakiem z Everestu

Ekipa Himalayak


Z samego Everestu kajakiem spłynąć się nie da. Jednak spod największej góry świata wypływa rzeka stanowiąca nie lada wyzwanie dla kajakarzy. Nazwana nie bez powodu "bezlitosną rzeką Everestu" Dudh Kosi po raz pierwszy poddała się grupie kajakarzy z Polski.

Zobacz  powiększenie!
Zbiorowe foto na tle naszego nowego samochodu, Bhote
W 50-tą rocznicę zdobycia Everestu Piotr Sikora, Łukasz Pająk, Michał Drwota, Michał Radek, Darek Szewczyk, Tomasz Młot i Tomasz Jakubiec uczestnicy wyprawy "Kajakiem z Everestu - Himalayak 2003" (po lewej) stali się nie tylko pierwszymi polskimi zdobywcami płynącej spod szczytu rwącej kipieli, lecz również jednymi z nielicznych na świecie - przed nimi rzekę spłynęło zaledwie kilka innych ekspedycji. Jednak każda z tych wypraw pokonywała, na dobrą sprawę, inną rzekę.

Zobacz  powiększenie!
Dolina lodowca Khumby
Trudność Dudh Kosi polega bowiem na tym, że co kilka lat odrywające się w górze rzeki czoło lodowca powoduje powstanie wielometrowej wysokości fali powodziowej zmieniającej jej koryto. Również coroczny przybór wody wywołany deszczami monsunowymi sprawia że Dudh Kosi dla kolejnych śmiałków chcących ją pokonać jest ciągle rzeką "dziewiczą" - za każdym razem odkrywaną na nowo. Ten wiecznie żywy i dziki strumień, wzorem góry z pod której wypływa, stawia kajakarzom maksymalne wymagania.

Zobacz  powiększenie!
Droga na Kala Patar
Pierwszy spłynięty przez polską wyprawę odcinek rzeki, miedzy wioską Jorsale (2760 m n.p.m.) a Ghat (2480 m n.p.m.) długości około dwunastu kilometrów, przebiega wzdłuż bardzo popularnego szlaku trekingowego pod Everest, jednak kajakarze z ich niecodziennym sprzętem są tam zaskakującymi gośćmi stanowiącymi nie lada atrakcję dla mieszkańców. Zwłaszcza dzieciom nepalskich Szerpów (zdjęcie górne) kajaki tak bardzo się podobały, że nie chciały z nich wychodzić. Były one wiernymi kibicami towarzyszącymi kajakarzom podczas zmagań na rzece.

Zobacz  powiększenie!
Obiad nad Sun Kosi
Choć kraj wygląda sielankowo, Nepal nie jest wolny od problemów. Od pewnego czasu siły rządowe bardzo aktywnie zwalczają partyzantów z ruchu maoistycznego, stąd też obecność licznych oddziałów wojskowych, jak ten w dolinie rzeki Dudh Kosi (zdjęcie dolne) zmierzający w kierunku potyczki z partyzantami mającej miejsce poprzedniej nocy. Mimo iż nie dotyczy on bezpośrednio przyjezdnych, ten widoczny na co dzień stan napięcia wpływa na zmniejszenie zainteresowania turystyką a co za tym idzie ograniczenie dochodów z podstawowej dla skromnego budżetu Nepalu gałęzi gospodarki.

Zobacz  powiększenie!
Transport kajaków
Aby dostać się na dolny odcinek Dudh Kosi, kajakarze musieli zejść z głównego szlaku trekingowego i przez trzy dni maszerować z tragarzami niosącymi kajaki (powyżej) bardzo uciążliwą ścieżką biegnącą wzdłuż głębokiej i stromej doliny.

Podczas pokonywania najtrudniejszego, 68-mio kilometrowego odcinka, od mostu Basa (1200 m n.p.m.) do ujścia rzeki do Sun Kosi (300 m n.p.m.) napotykali na swojej drodze miejsca zbyt niebezpieczne lub wręcz niemożliwe do przepłynięcia. Zmuszeni byli wielokrotnie przenosić ciężkie kajaki stromymi, trudno dostępnymi zboczami, niejednokrotnie przeciągając je na linach po olbrzymich, bezwładnie porozrzucanych na brzegach rzeki głazach (poniżej). Płynąc przez słabo zamieszkałe tereny zdani byli na zabrany ze sobą niezbędny sprzęt i żywność. Dodatkowe obciążenie kajaków utrudniało manewrowanie nimi na i tak już bardzo wymagającej rzece, spowalniając tempo poruszania się do przodu. Pierwszego dnia płynięcia kajakarzom z trudem udało się pokonać zaledwie 5 kilometrów rzeki.

http://www.swiatpodrozy.pl/g.php?g=123
Wystawa: Kajakiem spod Mt. Everest
Dotarcie do podnóża najwyższej góry świata wymagało od członków wyprawy dobrej aklimatyzacji i siedmiu dni marszu. Zapierający dech w piersiach widok ze szczytu Kala Patthar (5680 m n.p.m.) na Mt. Everest i wypływający spod niego przepiękny lodowiec Khumbu w pełni rekompensował poniesiony trud.

Zobacz  powiększenie!
Arbi na Dudh Kosi
Jeszcze w drodze do bazy pod Everestem spokojnie sunąca Imja Kola (poniżej) - jeden z dopływów Dudh Kosi na wysokości 4000 m - sugerowała raczej rozrywkowy spływ, niż późniejsze wyczerpujące potyczki z żywiołem. Niedługo poniżej łagodna jak baranek rzeka przemieniła się w spienionego potwora, z którym przyszło stoczyć walkę ręką uzbrojoną w wiosło (powyżej). Zanim osiągnęła swój koniec w "słonecznej rzece", Dudh Kosi zmusiła kajakarzy do zmierzenia się z trudnościami na miarę majestatu i sławy "góry gór". Podczas 9 dni zmagań pokonali wszystkie możliwe do wystąpienia na górskiej wodzie stopnie trudności, "zjechali" rzecznymi schodami ponad 1000 metrów w dół, schudli po kilka kilogramów, by wreszcie szczęśliwie dotrzeć do upragnionego końca.

Tekst: Tomasz Jakubiec
Zdjęcia: Piotr Sikora

Źródło: informacja własna
1
Himalayak 2003
WARTO ZOBACZYĆ

Indie: Miłość w kamieniu
kontakt
copyright (C) 2004-2005 Andrzej Kulka                                             powered (P) 2003-2005 ŚwiatPodróży.pl