Argyll przywitało mnie jednak wiosennie, powiedziałbym wręcz kwietniowo. Śniegu jak na lekarstwo i to tylko w wyższych partiach, na Mull Island. Lekki mróz tylko nad ranem. Za to wiatr dmuchający z prędkością 60 mph i nieustannie deszcz, deszcz, deszcz. Jednakże i tym razem, moja polsko - góralska, niespokojna dusza nie potrafiła długo usiedzieć w jednym miejscu. Korzystając z nielicznych chwil dobrej pogody, ponownie ruszałem przed siebie, utrwalając aparatem najpiękniejsze wigilijne i bożonarodzeniowe plenery, z jakimi zdarzyło mi się dotychczas obcować...