|
|
|
|
|
|
|
|
|
Swedseayak |
Sobota
16 września
Nagle w podświadomość każdego z nas wdarł się, niczym skalpel, dźwięk budzika, chirurgicznie znacząc granicę między snem a jawą. To już była ta godzina! 5:30! Dzięki statystykom Uolka, wyszło nam, że musimy wyjechać najpóźniej o 8:30. Ale prom był o 7:00. I jeszcze trzeba było przetransportować wszystkie graty na przystań, nie mówiąc o obowiązkowym śniadanku i porannej kawusi. Dlatego musiała to być 5:30. Wstaliśmy. Część z nas zajęła się śniadaniem, pozostali pakowali to, co się dało na zmianę z pobytem w łazience. W ten oto sposób udało się nam wyrobić ze wszystkim na czas. Na przystań musieliśmy odbyć dwa kursy, bo jeszcze zabieraliśmy do Polski część rzeczy, które nie zmieszczą się Kubie jak będzie wracał za dwa tygodnie. Kuba dotrzymywał nam towarzystwa. Nie mieliśmy pewności, czy to wszystko się zmieści na samochodu.
warto kliknąć
|
|
Piątek
15 września
W nocy wzmógł się wiatr. Ci, którzy nad ranem wyrównywali ciśnienia płynów, mogli się przekonać o jego sile. Trzeba się było dobrze ustawić w stosunku do jego kierunku! A namiotem targało niemiłosiernie.
warto kliknąć
|
Czwartek
14 września
Wstawał nowy dzień, a my - dzielni kajakarze, oczywiście z wykorzystaniem miejscowych wehikułów udaliśmy się do portu gdzie czekały nasze kajaki. Powoli przywykliśmy już do tych wynalazków. Ponieważ mieliśmy do dyspozycji tylko jedne taczki, należało rozsądnie zorganizować ich obsługę. Przede wszystkim należało je odpowiednio zapakować. Aby ograniczyć ilość kursów, trzeba było zapakować jak najwięcej rzeczy. Ważne było, aby ciężar był rozlokowany równomiernie, z tendencją do przesunięcia w kierunku koła.
warto kliknąć
|
Środa
13 września
Trzeci dzień pływania rozpoczęliśmy od bardzo miłej pobudki. Nie dość, że w łóżkach, pod dachem, to jeszcze do tego zbudził nas zapach porannej kawy, podanej prosto do łóżek i to przez naszego osobistego Komendante.
warto kliknąć
|
Wtorek
12 września
Poranne słońce zbudziło nas do życia. Bober i Draku spali na zewnątrz owinięci w jakieś nieprzemakalne wynalazki. Na szczęście, bo poranna rosa była obfita i rano mieliśmy zabawę z suszeniem sprzętu. Poranek był rześki, ale nie zimny. Po raz kolejny byliśmy mile zaskoczeni szwedzką aurą. Tyle, że wiało. A to oznaczało, że będzie fala.
warto kliknąć
|
Niedziela
10 września
Ciężko jest wstać, gdy ma się nadrobić dodatkowe kilkanaście godzin snu i pozbyć się ogólnie ogarniającego zmęczenia. Jednak wstaliśmy. Pogoda była jak z bajki. Poranna toaleta i śniadanko. Gdy tak sobie jedliśmy, nagle nasz plan się mocno skomplikował. Marta wzięła rozkład kursowania promów i... nasz prom właśnie sobie odpływał. Następny był za półtorej godziny. W ten oto sposób musieliśmy przyjąć do wiadomości dwie prawdy. Pierwsza, to to, że na wyspach rytm życia wyznacza pływający prom. Druga, to to, że na zwiedzanie Goteborga mieliśmy ok. 2 godzin mniej, czyli niecałe 3 godziny. Trochę mało, ale trzeba było zdążyć na prom płynący na STYRSÖ, gdzie mieliśmy odebrać kajaki. I jeszcze będziemy musieli tachać nasze bety do pływania, bo nie było czasu się po nie wrócić. Ach te promy!
warto kliknąć
|
|
|
|
 |
Swedseayak |
|
|
- Swedseayak 8: Zakończenie podróży
- Swedseayak 7: Fjordholmen, Donso, KÖPSTADSÖ i ostatnie zmagania
- Swedseayak 6: Stora Torholmen, wyspa Riso
- Swedseayak 5: Północna część archipelagu
- Swedseayak 4: Tistlarna, Kalvholmen, Kungso, Klubbholmen, KÖPSTADSÖ
- Swedseayak 3: Goteborg, STYRSÖ, KÖPSTADSÖ, wyspa Toro
- Swedseayak 2: Początek podróży
- Swedseayak 1: Plan wyprawy
|
 |
WARTO ZOBACZYĆ |
|
Peru: Lima i okolice
|
 |
WARTO PRZECZYTAĆ |
|
|
 |
PODRÓŻE |
|
NI 8: Wyspa Ometepe – wulkan Maderas
|
|
|
|
|
|