HAWAJE
08:02
CHICAGO
12:02
SANTIAGO
15:02
DUBLIN
18:02
KRAKÓW
19:02
BANGKOK
01:02
MELBOURNE
05:02
Ogłoszenie niepłatne ustawodawcy Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji zwiazanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania tresci wyswietlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk ogladalnoœci czy efektywnoœci publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwoœć skonfigurowania ustawień cookies za pomocš ustawień swojej przeglšdarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwoœć wyłaczenia cookies za pomoca ustawień swojej przegladarki internetowej. /// Dowiedz się więcej
 
Mapy: | Afryka | Ameryka Pd. | Ameryka Pn. | Antarktyda | Australia | Azja | Europa | Polska
  ŚwiatPodróży.pl » Żeglarstwo » Dar Młodzieży 1: Szlakami Smukłych Kliprów...
Dar Młodzieży 1: Szlakami Smukłych Kliprów...

Łukasz Cyprian Zboralski


„Żaglowiec czerpie swą siłę z samej duszy świata”
Joseph Conrad

Historia regat wielkich żaglowców sięga połowy dziewiętnastego stulecia, choć oczywiście ścigały się one ze sobą dużo wcześniej na wszystkich morskich szlakach świata. Jednakże to właśnie wtedy, u progu rewolucji przemysłowej, kiedy to rozwijająca się dynamicznie europejska gospodarka znacznie zwiększyła zapotrzebowanie na surowce, a wiele produktów uważanych dotychczas za luksusowe jak herbata, jedwab, czy przyprawy korzenne upowszechniło się wśród mieszczaństwa, konieczne stało się zapewnienie ich szybkiego transportu z odległych od kontynentu kolonii.





Budowane dotychczas żaglowce okazywały zbyt powolne dla skutecznego i sprawnego przewożenia ogromnej ilości dóbr, których usilnie domagali się konsumenci. Czas stał się tak cenny, że zaczęto za niego płacić. Wówczas to, niejako z potrzeby chwili powstały najszybsze żaglowce wszechczasów - klipry. Choć epoka tych obrosłych w legendę białych ptaków oceanów, jak je nazywano, trwała zaledwie kilkanaście lat, pozostawiły po sobie obraz porywających i niedoścignionych, a zarazem najpiękniejszych żaglowców jakie człowiek stworzył na przestrzeni dziejów. Niektórzy mówią, że były to pływające dzieła sztuki, trudno nie przyznać im racji.

Zobacz  powiększenie!
Klipry konkurowały ze sobą na kilku trasach żeglugowych. Na pierwszym miejscu wymienić należy słynny herbaciany szlak na linii Wielka Brytania-Chiny. Ilość dobrych gatunków herbaty była wówczas znacznie ograniczona, rosnąca zaś począwszy od lat 50-tych XIX wieku jej popularność powodowała, że podaż przewyższała popyt. W jej transporcie liczyła się zatem szybkość, tym bardziej że traciła swój aromat w trakcie długiej podroży. Angielscy kupcy zaczęli wówczas płacić dodatkowe wysokie premie dla pierwszego statku, który po pokonaniu kilkunastu tysięcy mil z Szanghaju i innych portów państwa środka, przybywał z tym ładunkiem do Londynu czy Liverpoolu. Chęć zysku wzmagała zatem rywalizację pomiędzy poszczególnymi jednostkami i ich armatorami. Inną równie słynną trasą, na której konkurowały klipry były szlak z Nowego Jorku do Kalifornii wokół przylądka Horn, dokąd po wybuchu gorączki złota w 1848 roku podróżowały tysiące żądnych szybkiego zysku poszukiwaczy tego kruszcu.

Wymienić należy także trasę przez Atlantyk z Europy do Ameryki, po której podążały setki tysięcy emigrantów szukających lepszego życia za oceanem, oraz szlak Europa-Australia przemierzany po bardzo cenioną na starym kontynencie wełnę z Antypodów. Kliprów na tych trasach pływało w jednym sezonie co najmniej kilkadziesiąt, ścigały się nie tylko o pieniądze, lecz także i wielką sławę. Ich rejsami pasjonowały się bowiem wówczas dziesiątki tysięcy ludzi, bukmacherzy przyjmowali zakłady, a o zwycięzcach - najlepszych marynarskich załogach świata i brawurowych, nieobliczalnych często kapitanach pisywała rozentuzjazmowana prasa. Tak rodziły się prawdziwe regaty...

Zobacz  powiększenie!
Stopniowo jednak wielkie żagle zaczęły pod koniec dziewiętnastego wieku znikać z oceanów, na morzach zastępowały je w coraz większych ilościach parowce. Były one uniezależnione od siły i kierunku wiatru, mogły też przewozić znacznie więcej towarów. Wypierały zatem coraz silniej żaglowce z morskich szlaków, liczba tych ostatnich spadała w coraz szybszym tempie, ich zmierzch dodatkowo przyśpieszyło otwarcie Kanału Sueskiego w 1869 roku. Swój piękny i heroiczny niejednokrotnie żywot kończyły często niszczejąc w opuszczonych portach, zapomniane i pozostawione na pastwę losu. Bezduszny odgłos kotłów parowych i chmury dymiących statków niechybnie zastępowały radosny świst wiatru biegającego po rejach i masztach, odchodził w zapomnienie romantyczny świat... I jeszcze w latach 30-tych XX wieku epokę żaglowców przedłużył o kilkanaście lat ostatni ich armator - Szwed Gustaw Eriksson. Zakupił on, praktycznie za bezcen, kilkadziesiąt tych ostatnich w zasadzie jednostek i obniżając maksymalnie koszty ich eksploatacji, z powodzeniem konkurował z parowcami na handlowych szlakach, głównie na trasie Europa-Australia. Druga wojna światowa położyła jednakże ostateczny kres jego flotylli.

Źródło: informacja własna

1 2 dalej >>


w Foto
Żeglarstwo
WARTO ZOBACZYĆ

Wspinaczka: czekanem i rakiem na Zakrzówku
NOWE WYSTAWY
PODRÓŻE

BOL 5: Huayna Potosi 6088 m n.p.m. zdobyty
kontakt | redakcja | reklama | współpraca | dla prasy | disclaimer
copyright (C) 2003-2013 ŚwiatPodróży.pl