HAWAJE
12:05
CHICAGO
16:05
SANTIAGO
19:05
DUBLIN
22:05
KRAKÓW
23:05
BANGKOK
05:05
MELBOURNE
09:05
Ogłoszenie niepłatne ustawodawcy Serwis wykorzystuje ciasteczka (cookies) w celu: utrzymania sesji zalogowanego Użytkownika, gromadzenia informacji zwiazanych z korzystaniem z serwisu, ułatwienia Użytkownikom korzystania z niego, dopasowania tresci wyswietlanych Użytkownikowi oraz tworzenia statystyk ogladalnoœci czy efektywnoœci publikowanych reklam. Użytkownik ma możliwoœć skonfigurowania ustawień cookies za pomocš ustawień swojej przeglšdarki internetowej. Użytkownik wyraża zgodę na używanie i wykorzystywanie cookies oraz ma możliwoœć wyłaczenia cookies za pomoca ustawień swojej przegladarki internetowej. /// Dowiedz się więcej
 
Mapy: | Afryka | Ameryka Pd. | Ameryka Pn. | Antarktyda | Australia | Azja | Europa | Polska
  ŚwiatPodróży.pl » Centralna Ameryka 2003 » CA 6; Atitlan - Perła Wyżyny Gwatemalskiej
CA 6; Atitlan - Perła Wyżyny Gwatemalskiej



Widok na Panajachel
Panajachel, 1.12. Z fantastycznego hotelu Dos Mundos w liczącym 11 tys. mieszkańców Panajachel można dojść do przystani w niecałe 10 minut.

Siódma minęła, ósma przemija, jak w dawno czytanej książce. Na łodzi Petra jest 10 osób plus kapitan Santiago Saquic Cruz, przed nami 5-godzinny rejs po jeziorze Atitlan z kilkoma postojami w co ciekawszych miejscach.


Płyniemy na południe wzdłuż wschodniego brzegu, cumując po 10 minutach na przystani wioski Santa Catarina Palopo. Leżąca tuż nad wodą, na poziomie 1580 m n.p.m. osada jest czysta, zadbana, liczy blisko 2 tys. mieszkańców głównie Majów z plemienia Kachiquel. W centrum stoi śliczny kościół pod wezwaniem - oczywiście - Świętej Katarzyny, ze skromnym wnętrzem, prawdziwą ozdoba są jednak kolorowo odziane Indianki, o twarzach jak z dobrej bajki.


Zobacz  powiększenie!
Orzeźwiająca kąpiel w zatoce z gorącymi źródłami
Po kilku dalszych minutach jazdy chybocącą się łódką docieramy do niewielkiej zatoczki o stromych skalistych brzegach, gdzie z dna jeziora buchają gorące, mineralne źródła. Wyskakujemy za burtę rozkoszując się wodą i wspaniałą pogodą.

Punktualnie o 10, już po orzeźwiającej kąpieli lądujemy w kolejnej, tym razem dużo większej osadzie Majów Kachiquel- San Antonio.

Kachiquel- San Antonio

Zobacz  powiększenie!
Panorama San Antonio
Miasteczko liczy 9 tys. mieszkańców, z czego 92% to Majowie. Najpierw odwiedzamy sklepik (cooperativo) z wyrobami lokalnego rzemiosła artystycznego (tkaniny i ceramika), potem wspinamy się do kościoła św. Antoniego, aby przystanąć w zdumieniu na dźwięk śpiewanej przez Indian po hiszpańsku kolędy Cicha Noc! A wokoło w lekkiej bryzie kołyszą się bananowce w temperaturze przekraczającej 30 stopni Celsjusza!

Zobacz  powiększenie!
Dziewczyna Maja Kachiquel
Około jedenastej kapitan obiera kurs na zachód, w poprzek jeziora do miasta Santiago de Atitlan. Płyniemy przez liczące około 130 km kw, jezioro Atitlan, z taflą leżącą półtora kilometra powyżej poziomu morza, z głębokością do 320 metrów. Jezioro posiada blisko 19 km długości, z lotu ptaka wyglądając jak gigantyczna płaszczka o rozpostartych skrzydłach/płetwach.

Zobacz  powiększenie!
Wulkany Atitlan i Toliman widoczne z przystani San Antonio
Akwen jest prawdopodobnie zalana wodą kalderą ogromnego wulkanu. Jakby na potwierdzenie tych zdań brzegi jeziora ozdabiają idealne stoki uśpionych wulkanów, po lewej; Volcan Atitlan (3525 m n.p.m.), tuż obok Volcan Toliman (3153 m n.p.m.) a na wprost, na zachodnim już brzegu, pokryty zieloną gęstwiną Volcan San Pedro (3024 m n.p.m.).

Zobacz  powiększenie!
Przed domem Maximona
Około południa dobijamy do przystani Santiago de Atitlan słynnego z rezydencji potężnego szamana Maximona.

Miasteczko jest spore, liczy ponad 32 tys. ludzi, z czego 98% to Majowie z plemienia Tzutuhil. Wybierany co roku w innej rezydencji szaman w osobie kilku wybrańców (cofradia) bierze na siebie grzechy mieszkańców, a jednym z jego obowiązków jest codzienne upijanie się do granic możliwości wódką z trzciny cukrowej.

Zobacz  powiększenie!
Wulkan św. Piotra
Z przystani do szamana prowadzi nas sześćdziesięcioletni staruszek Salvadoro, o chodzie godnym olimpijskiego mistrza.

Po szybkiej wspinaczce szarymi uliczkami miasteczka dochodzimy do domu szamana, wstęp 2 quetzale, a za każde zdjęcie trzeba zapłacić dodatkowe 10. Wnętrze jest jednak tak fascynujące, tak ciekawe, że warto wysupłać parę groszy, aby na spokojnie obejrzeć, jak wioskowe kobiety czekają w kolejce do dostojnika, chcąc usłyszeć wróżby i otrzymać cenne rady.

Zobacz  powiększenie!
Dziewczyna z Santa Catarina Palopo
Czas mija nieubłaganie. W odległym o godzinę powrotnej jazdy Panajachel musze oddać pokoje. Wracam więc na przystań, a ponieważ do odjazdu autobusu w stronę Antigua czekają mnie kolejne dwie godziny, przeznaczam ten czas na spacer główną uliczką Pana - Santander. Ten deptak posiada unikalną, tak rzadko już spotykaną w świecie luzacką atmosferę, typową dla Katmandu czy Marrakeszu, na straganach przemieszanych z knajpkami dominują gustowne ciuchy robione pod turystów, z głośników sączy się nastrojowa muzyka, a do swoich wnętrz zapachem capuccino zapraszają internetowe kafejki.

Zobacz  powiększenie!
Wulkan San Pedro
O piątej po południu siedzę na rozgrzanym kamieniu na brzegu jeziora Atitlan podziwiając zmieniające się jak w kalejdoskopie barwy zachodu słońca osiągające kulminacje purpury i fioletów tuż przed osiemnastą.

Szybko zapada zmrok, znowu przenoszę się na uliczkę, aby dzisiejsze obrazy i wspomnienia przenieść na drukowany, cyfrowy tekst.

Źródło: Exotica Travel

Exotica Travel Materiały dostarczyło
biuro Exotica Travel

 warto kliknąć

1


w Foto
Centralna Ameryka 2003
WARTO ZOBACZYĆ

Nikaragua: Leon Viejo, Leon i Poneloya
NOWE WYSTAWY
PODRÓŻE

Himalayak 2003 - o wyprawie
kontakt | redakcja | reklama | współpraca | dla prasy | disclaimer
copyright (C) 2003-2013 ŚwiatPodróży.pl