Piątek, 24.10.
Tym razem śpimy do oporu mając po raz pierwszy wolne przedpołudnie. Indywidualnie spacerujemy po przepięknym mieście, aby oddać się fotograficznemu szaleństwu. Korzystając z okazji zagłębiam się w wąskie kamienne uliczki o ścianach pamiętających inkaskie czasy.
Zaczynam od zaułka Hatunrumiyoc gdzie zachowały się imponujące ściany z wielokątnych kilkutonowych głazów dopasowanych do siebie tak dokładnie i szczelnie że nie sposób włożyć między nie ostrza noża! Podchodzą do mnie dzieciaki oferując pokazanie pumy z kamieni. Faktycznie, tuż za rogiem, po prawej jest kolejna doskonale zachowana inkaska ściana, gdzie można rozpoznać wizerunek pumy - świętego zwierzęcia Inków, symbolizującego żywioł Powietrza. Odróżniam głowę, szyję, przednie i tylne nogi, tułów, męskość oraz podwinięty ku górze ogon.
|
Kościół La Compania |
Wchodzę na rynek główny czyli Plaza de Armas (Plac Broni) przemianowany w 1977 roku na Plaza Mejor. Po lewej pyszni się barokowa fasada kościoła Serca Jezusowego La Compania, po prawej wznosi się miejska katedra. Z rogu placu kieruję się w wąską uliczkę Suecia, a po dwustu metrach na strome schody uliczkę Resbolosa. Wejście na górę już nie sprawia większego problemu, gdyż 4 ostatnie noce spędziłem na wysokości powyżej 3500 m n.p.m. Na końcu schodów stoi klasztor oo. Salezjanów pod wezwaniem św. Krzysztofa. Tutaj właśnie ojciec Edmund Szeliga często przebywał w drodze do dżungli. Schodzę na dół wałęsając się w korytarzach malowniczych uliczek, tematów do zdjęć nie brakuje, zwłaszcza pośród licznych kolonialnych kamienic z drewnianymi balkonami. Punktualnie o 12 w południe pod hotel podjeżdża autokar aby zabrać nas na objazdową wycieczkę po Cusco i inkaskich ruinach na wzgórzach od wschodu okalających miasto.
|
Dziewczyna z Cusco |
Przewodnikiem będzie dzisiaj znany mi już Bernabe, człowiek podziwiany za rozległą wiedzę, biegłość w jęz. angielskim i umiejętność gry na flecie. Grane przez niego andyjskie melodie poruszają nas dogłębnie już wkrótce, w monumentalnych ruinach twierdzy Sacsayhuaman (łatwiej zapamiętać jako sexywoman).
Tutaj przypominają mi się inni znakomici, niepowtarzalni przewodnicy świata, dzięki którym zwiedzanie staje się mocnym przeżyciem wzbogacającym duchowe wnętrze człowieka. Z tego typu ludzi nasuwa mi się teraz obraz Bermana z Ometepe w Nikaragui oraz przesympatycznego Azteka z okolic piramid Teotihuacan.
|
Panorama miasta z wzgórza Sacsayhuaman. |
Z krawędzi twierdzy jak na dłoni roztacza się panorama miasta będącego dla Inków pępkiem świata (czyli w jęz. keczua qosqo). Cusco założono w 1100 roku na planie pumy, której głowa jest właśnie twierdzą.
Z Sacsayhuaman jedziemy do kolejnego inkaskiego zabytku - labiryntu Qenko, ważnego ośrodka ceremonialnego zlokalizowanego w interesującej scenerii. Przy drodze, po prawej widać białe wzgórze z wapieni, które erodowało tworząc naturalną, zygzakowatą szczelinę. Na wierzchołku pagórka znajdują się zadziwiające, fantazyjne formy, a ludzie "poprawili" przyrodę wykuwając w naturalnym pęknięciu ofiarny ołtarz.
|
Ołtarz w Quenko, a wokoło burza |
Siedzę na wierzchołku wzgórza, wokoło szaleją burze a nad nami ciągle błękitnieje niebo i świeci słońce. Pewnie dlatego, że Bernabe grając na flecie udobruchał duchy pogody. W pobliżu Labiryntu jest twierdza Puca Pucara - znacznie skromniejsza niż Sacsayhuaman - a tuż za nią są inkaskie łaźnie Tambomachay. Naturalne źródła dostarczają czystej wody o ponoć cudotwórczych właściwościach, jej bieg poprowadzono poniżej ściany z trapezoidalnymi niszami gdzie prawdopodobnie przechowywano posągi inkaskich bogów.
|
Łaźnie Tambomachay |
Z Tambomachay zjeżdżamy na dno doliny, do centrum Cusco. Mamy przed sobą jeszcze dwa ważne zabytki miasta; katedra na rynku i kościół Santo Domingo.
Katedra została wzniesiona w 1560 roku, wnętrze jest bogato wystrojone, z ołtarza "kapie złoto", ale nie w takim stopniu jak widzieliśmy wczoraj w Andahuaillas.
Bernabe zwraca naszą uwagę na obraz przedstawiający Ostatnią Wieczerzę, gdzie na stole (zamiast chleba) leży podana świnka morska, a w naczyniach do picia stoi chicha - sfermentowany napój z kukurydzy powszechnie używany od wieków przez lokalną ludność.
|
Okna w ścianie Świątyni Słońca |
Ostatnim etapem dzisiejszego objazdu jest kościół i klasztor Santo Domingo. Zabudowania kościelne wzniesiono na zburzonych murach inkaskiej Świątyni Słońca zwanej Koricancha. Była to najważniejsza świątynia w całym królestwie Inków, o ścianach obłożonych blachami szczerego złota, ze złotymi posągami w niszach, ze złotymi figurami zwierząt w naturalnej wielkości stojącymi na dziedzińcu. Hiszpanie zagrabili skarby ogałacając inkaskie sanktuarium. Ponad Cusco zapada zmierzch. Jeszcze tylko skromna kolacja i do spania, gdyż alarmy w budzikach nastawiliśmy na 4:44 nad ranem. Przed świtem wyruszymy pociągiem do słynnego zaginionego miasta Inków - Machu Picchu.
Źródło: Exotica Travel
Materiały dostarczyło
biuro Exotica Travel
warto kliknąć
|