Niedziela, 31 października
|
Wypływamy w morze |
O 6 rano biegam po plaży robiąc zdjęcia, o 7 śniadanie, omlet i kawa, o 8:15 podjeżdża po nas jeep Landcruiser z firmy Garifuna Tours. Jedziemy do malutkiej przystani przy Mango Club Cafe, dostajemy kamizelki ratunkowe, Edmund podaje zebranym Absolut pomarańczowy pasujący jak ulał do pomarańczy kamizelek. Ruszamy.
Na początek przepychamy łódź przez mieliznę u ujścia rzeki, a potem pełną parą tniemy 45 minut na północny zachód, w stronę półwyspu Punta Sal. Równolegle z nami jedzie druga łódź, głównie z Niemcami i Skandynawami.
|
Kwiat tropiku |
Jest pochmurno, ale dziury błękitnego nieba tu i ówdzie rokują nadzieję na rozpogodzenie. Dojeżdżamy do półwyspu, wysiadamy, przewodnik Ricardo objaśnia co nas czeka. Najpierw zaliczamy godzinną wycieczkę piesza po terenie parku narodowego im. Jeanette Kawas, zwanego wcześnie Parque Nacional Punta Sal.
Kim była pani Kawas? Przewodniczyła ekologicznej organizacji Prolansate walczącej m.in. o ochronę unikalnej przyrody półwyspu Punta Sal. Do tego niezwykle malowniczego miejsca rościły sobie pretensje różne wpływowe grupy i prywatne osoby. W 1994 r., dzięki walczącej jak lwica Kawas rząd zadeklarował powstanie parku narodowego, jednak Jeaneette zapłaciła najwyższą cenę: została rok później zamordowana przez nie wykrytych do dzisiaj sprawców.
|
Skały wybrzeża |
Ten park obejmuje powierzchnie 782 km kwadratowych najbardziej zróżnicowanego biologicznie terenu w całym Hondurasie. Jest tutaj bowiem tropikalny las, mangrowcowe zarośla, przybrzeżne laguny, rzeki (głównie Ulua, wraz z ujściem) i ich boczne odnogi, skalne i piaszczyste wybrzeże, rafa koralowa i morze. Większość powierzchni stanowią nizinne laguny (największą jest Los Micos), a najwyższą część parku to skalny, wysuwający się daleko w morze cypel Punta Sal, o wysokości 176 m npm. Jego naturalne przedłużenie tworzy kilka zamieszkałych przez morskie ptactwo, malowniczych wysepek.
|
Kwiatostan dzikiego bananowca |
Na terenie Parku zidentyfikowano blisko 500 gatunków roślin i 232 gatunki zwierząt, wraz z takimi faunistycznymi perełkami jak małpy kapucynki, manaty, delfiny, kajmany, oceloty, jaguary, a z ptaków pelikany, papugi i tukany. W porze zimowej, do laguny Micos przybywa z północy mnóstwo ptaków, co wraz z rodzimymi okazami daje trudno wyobrażalną ilość 350 gatunków ptaków reprezentowanych w jednym miejscu. Prawdziwy raj dla ornitologów! Jak dotychczas nie ma żadnej opłaty wstępu do Parku.
Przecinamy w poprzek nasadę półwyspu, po drodze widać mnóstwo egzotycznych drzew; dzikie bananowce, noni, blood tree i dziesiątki innych. Nad głowami skaczą małpy, a ściśle wyjce. Ponad drzewami szybują orły rybołowy. Widać dużo innych ptaków i mnóstwo krabów naziemnych obok swoich norek.
|
Leczniczy owoc noni |
Dochodzimy do małej zatoczki zwanej Punta Escondido, czyli Ukryty Port. Ładny widok, ładne kwiaty. Nadmienię, że w XVII i XVIII stulecia była to jedna z zatok wykorzystywanych przez piratów i bukanierów. Jest coraz cieplej, pewnie ponad 30C, i coraz więcej słońca. Dają o sobie znać komary oraz małe, wściekle tnące muszki.
Mamy na szczęście ze sobą płyn przeciw insektom, który wraz z lornetką powinien absolutnie znaleźć się w bagażu każdego zwiedzającego te okolice!
|
Egzotyczne wybrzeże półwyspu Punta Sal |
Wracamy na szlak kierując się do innej zatoczki - Puerto Caribe. Tam jest mała plaża, gdzie można się wykąpać, są też ładne palmy zwisające nad samą wodą i mnóstwo kawałków koralowców wyrzuconych przez fale na brzeg. Tutaj czekają nasze lodzie.
Opływamy dookoła półwyspu podziwiając piękne, urwiste brzegi, zbudowane głównie z gnejsów i łupków metamorficznych. Brzegi porośnięte są bujną tropikalna roślinnością, a na wystających cyplach zasiadają stada pelikanów.
|
Plaża - tropikalny zawrót głowy |
Dobijamy w końcu do miejsca jak z najlepszych folderów; ukrytej, ślicznej plaży z jasnego, koralowcowego piasku. Oprócz nas jest tu również grupa honduraskiej młodzieży, która jednak po chwili odpływa pozostawiając nas sam na sam z tym niewątpliwym cudem przyrody. Obok plaży stoją szałasy, gdzie przyrządzają już dla nas posiłek - świeża ryba z ryżem i fasola. Posiliwszy się zakładamy maski, fajki i nurkujemy w wodzie, pełnej koralowców i barwnych tropikalnych rybek, jak z akwarium. Te piękne, podwodne widoki można podziwiać tuż przy brzegu, bez większych umiejętności nurkowych. Trzeba jednak uważać na jeżowce obsiadające podwodne skałki, z ostrymi kolcami, które można sobie niebacznie wbić w stopę czy łokcie.
|
Koralowce jak wachlarze |
Sceneria jak z raju. O godz. 14 wyjeżdżamy z powrotem, wracamy do Tela, chwila na prysznic, Internet... O17:30 spotykamy się wszyscy ponownie w naszej wczorajszej knajpce Cesar Mariscos. Zamawiam muszle (Caracol a la plancha), inni rybę i krewetki.
Wieczorem dyskoteka, jest ich tutaj kilka, czynne w soboty, niedziele i środy. Najpopularniejsza to Iguana i Kahlua, ale w mniej znanej Ozono, o 1 po północy, zaprezentował się zespół sześciu wspaniałych tancerek przybyłych z La Ceiba. Niektórzy z nas powrócili do hotelu dopiero o 4 nad ranem.
Źródło: Exotica Travel
Materiały dostarczyło
biuro Exotica Travel
warto kliknąć
|