Dzień 15 28.03
Rano potwierdziliśmy bilety powrotne w biurze KLM, a o 11.15 wypłynęliśmy statkiem na Zanzibar (bilet kosztuje 10 USD w klasie I z klimatyzacją plus 5 USD opłaty portowej), dokąd dotarliśmy o godzinie 16.00. Wynajęliśmy samochód za 1000 SH od osoby i pojechaliśmy na wybrzeże wschodnie.
Około 1,5-2 kilometrów od wsi Bwejuu znaleźliśmy mały hotel za 7 USD od osoby (warunki całkiem przyzwoite). Miejsce super, wyspa cała zielona, przede wszystkim palmy kokosowe.
Dzień 19 1.04
Jedziemy do lasu deszczowego w okolicy wsi Jozami. Nazwa adekwatna, bo leje, że aż strach.
Prawdziwy las tropikalny - roślinność niesamowita, piękne paprocie, pnie drzew porośnięte storczykami i mchami.
Potem ruszyliśmy na południe wyspy do Kizimakazi, aby ponurkować na wspaniałej rafie. Przy wjeździe do wsi wyrżnęliśmy w drzewo - nasz "Land Rover" rozbity, my na szczęście cali, więc nic się nie stało. Poszliśmy popływać. Wróciliśmy około 18.30 do hotelu.
Dzień 23 05.04
O godzinie 7.00 zeszliśmy na ląd w Dar Es Salaam. Samochodem za 1500 SH za 6 osób pojechaliśmy do hotelu Holiday (pokój 4100 SH za 2 osoby). Wzięliśmy jeden pokój na przechowalnię bagażu. Mieliśmy prawie cały dzień na zobaczenie stolicy Tanzanii. Główną atrakcją okazały się dwie ogromne podziemne hale targowe, gdzie handlowano owocami. Było to coś strasznego - gorąco, parno, duszno, do tego smród, brud i pełno robactwa.
O godzinie 16.00 pojechaliśmy na lotnisko (7000 SH za 6 osób, 15 minut jazdy - przepłacone). Na lotnisku nie prześwietlają bagaży, ale sprawdzają wszystko osobiście. Po odprawie szczęśliwie wystartowaliśmy do Amsterdamu, a następnego dnia byliśmy w domu.
Źródło: TravelBit