Kirgistan
| Olga Mielnikiewicz
|
|
Feminizm - a co to?
|
Pierwsze pytanie - w pociągu, na szlaku, w mieście -Kak tebe zowyt? Drugie - Jest u tebja muż? No i jeszcze jedno - Skolko tebie let? - tak po prostu, bezpośrednio. W pociągu z Alioną i Elmirą rozmawiamy o kobietach i mężczyznach. Aliona, 22-letnia Rosjanka, uczy japońskiego na uniwersytecie w Biszkeku. Wraca od rodziców z Moskwy. Na dworcu będzie czekał na nią mąż. Elmira to kobieta Paszy, cholerycznego Azera. Wracają do domu, bo nie znaleźli pracy w Moskwie. To gapowicze, dali w łapę prowadnicy i jadą bez miejscówki. W nocy Pasza siedzi skulony na leżance Kazaszki z Czymkentu, a Elmira na trzeciej półce, gdzie wszyscy trzymają bagaże. Elmira nie może swobodnie rozmawiać z obcymi mężczyznami, a Pasza na pewno by jej samej nie puścił w żadną podróż. Często kłócą się po azersku. Elmira w nocy popłakuje.
Ajnura, u której mieszkam w Biszkeku, została wykradziona. Na kirgiskich wsiach praktykuje się jeszcze zwyczaj wykradania panien przez kawalerów na koniu. Jest rozwiedziona. Maksat też.
Żona Zamira w Kyzyl-Kël zwraca się do niego "Panie". Jest dużo młodsza, jeszcze studiuje. Maksat twierdzi, że Zamir ją wykradł.
W Oszu wszystkie pary młode pozują do zdjęcia na Górze Sulejmana - podobno przynosi to szczęście. Góra jest bardzo ważna dla bezpłodnych kobiet. Modlą się tu o macierzyństwo. Zachodnie samochody, garnitury, białe suknie z welonem. Gdyby nie orientalna uroda nowożeńców, byłoby jak u nas. Jednak wiem, że jest inaczej. Niedawno oglądałam film dokumentalny o uzbeckich obrzędach weselnych - nie byle kogo - córki gubernatora Dżalalabadu. Panna młoda mieszka w Amsterdamie i pracuje w OBWE jako pełnomocnik ds. praw człowieka. O małżeństwie dowiedziała się dwa tygodnie przed ślubem, a męża poznała dwa dni przed uroczystością. Czy to była miłość od pierwszego wejrzenia?
Szofer uzbeckiej pary zaprasza nas na przyjęcie weselne wieczorem do restauracji. Ja chętnie skorzystałabym, ale Maksat odmawia. To Uzbecy, wypiją i będą burdy. Rok temu zadźgali jego kuzyna wracającego z pracy. Nie miał przy sobie pieniędzy.
Naród handlarzy
|
Handel - suszone ryby na plaży nad Issyk-Kul |
Pociąg zwalnia bieg, dojeżdża do stacji. Z daleka widzę nadciągające handlarki. Obładowane arbuzami, winogronami, rybami, lodami, minerałką. Można też kupić magnetofony, zegarki, bieliznę i złoto, wymienić walutę. Kobiety wciskają się do wagonów. "Morożennoje, warieniki, manty goriaczije, manty" - przez dziesięć minut będą zachwalać towar, bić się o klienta, dopóki pociąg nie ruszy. Wtedy, prawie w biegu wyskoczą, ale jeszcze będzie słychać manty goriaczije, manty.
Asortyment sprzedawanych towarów zmienia się z szerokością geograficzną. W okolicach Samary dominują artykuły przemysłowe, w pobliżu Jeziora Aralskiego - ryby suszone, na południu Kazachstanu - owoce. Pasażerowie hurtowo kupują melony, arbuzy i pomidory. Sprzedadzą z zyskiem u siebie. W wagonie coraz mniej miejsca - przybywa sumek i waliz. Ktoś pyta, czy nie zechcę wziąć od niego kilku toreb - pogranicznicy rekwirują nadbagaż albo każą płacić. Podobno w ten sposób niektórzy szmuglują narkotyki, więc odmawiam.
Jeśli chcesz poznać kraj, idź na bazar
|
Bazar - Osz |
Bazar w Oszu, największy bazar w Azji Środkowe, ciągnie się wzdłuż rzeki Ak-Buura. Kręci w nosie od egzotycznych przypraw: rajhan, zambai, żyra; dziesięć rodzajów sproszkowanej papryki - od pomarańczowej do brązowej. Tylko tu można kupić inżyr - świeże figi. Trzeba zjeść je na miejscu, bo jutro już nie będą dobre. Samsy (mięso lub ziemniaki w cieście pieczone w glinianych piecach - tandyrach) można dostać też tylko na oszskim bazarze. Proszę o dokładkę, po której mam rozstrój żołądka. Nic dziwnego. Sposób, w jaki handluje się tu mięsem budzi raczej obrzydzenie europejskiego mieszczucha. Odcięta na moich oczach, ociekająca krwią głowa barana ląduje na ladzie. Ustawia się kolejka chętnych.
Rozglądam się za kołpakami (tradycyjnymi czapkami kirgiskimi), za piałkami i szyrdakami. Trzeba uważać, żeby nie kupić podróbki. Prawdziwe szyrdaki są tkane ręcznie. Harmider, wrzawa, krzyki, dźwięki instrumentów ludowych, mieszanina zapachów i smaków - tu na południu Kirgizji jest więcej Uzbeków, więc rzucają się w oczy uzbeckie tiubitejki.
"Daj każdemu Kirgizowi po jednej górze, jeszcze gór zostanie"
|
Bloki na tle gór |
W słowach Mirłana, taksówkarza z Kerben, nie ma chyba przesady. Obszar trochę większy od Austrii i Węgier razem wziętych w 94% stanowią góry (na północy Tien - szan, na południu Pamir). Połowa sięga 3000 m n.p.m. Na 3/4 szczytów zalega wieczny śnieg.
Na tym obszarze żyje niecałe pięć milionów Kirgizów. Taka Szwajcaria Azji Centralnej. Tien - szan to chińska nazwa - znaczy Niebiańskie Góry. Właśnie na granicy z Chinami skupiły się najwyższe szczyty: Pik Pobiedy (7439 m n.p.m.), marmurowy wierzchołek Chan Tengri (7010 m n.p.m.), Pik Czapajewa (6371 m n.p.m.) i Pik Gorkiego (6050 m n.p.m.).
W kirgiskich górach łatwo zabłądzić. Nie ma oznakowanych szlaków, nawet na terenie parków narodowych, takich jak Sary-Czelek albo Dżeti Ogöz. Przy odrobinie szczęścia natkniemy się na sztucznie usypane stożki kamieni, które spostrzegawczym wyznaczą kierunek marszu. Dodatkowym utrudnieniem i zmorą dla turysty są niezliczone ścieżki wydeptane przez stada baranów i krów, pasących się na stokach. Nie ma schronisk, z rzadka turbazy lub alplagery. Na szczęście są jurty i gościnni pasterze.
Nie tylko góry
|
Dziękczynne wstążki |
Ten kraj nomadów ma wiele do zaoferowania fanatykom trekingu i alpinizmu oraz szukającym kontaktu z dziką przyrodą, nietkniętą plastikową cywilizacją (w Kirgizji nie ma Mc Donaldsa!). Ubogi jest natomiast w perły architektury. Mimo to warto na kilka dni zejść ze szlaków, aby zwiedzić Biszkek, Karakoł, Osz, Tałas czy Dżalalabad. Oprócz typowej sowieckiej zabudowy - szarych, zaniedbanych budynków, niezliczonych pomników Lenina i dziurawych chodników - odnajdujemy ślady prehistorii: petroglify - naskalne rysunki datowane na 500 lat p.n.e. w Czołpon Ata, grobowiec Manasa w Tałas, wieżę Burana z XI w n.e. niedaleko Tokmak i górę Sulejmana - miejsce pielgrzymek muzułmanów w Oszu.
Źródło: informacja własna
|