Andrzej Kulka » Świat » Meksyk: Zamykam oczy i myślę „Meksyk”...
Meksyk: Zamykam oczy i myślę „Meksyk”...

Marta Dudziak


Zobacz  powiększenie!
Catedra Metropolitana przy Zocalo
Mexico City to również Katedra znajdująca się podobnie jak Pałac Narodowy oraz Templo Mayor przy Plaza de la Constitucion znanym jako Zocalo - jednym z największych placów świata. Katedra to monumentalna, bo przecież największa w całej Ameryce Łacińskiej, niezwykła, pełna przepychu budowla, wznoszona przez niemal trzy stulecia - stąd bogactwo stylów jest tutaj nader widoczne.

Zobacz  powiększenie!
Niedaleko Bazyliki
W rogu Zocalo mieszczą się zaś pozostałości po głównej azteckiej świątyni zwanej Templo Mayor, wzniesionej w centrum historycznego miasta na wodzie - Tenochtitlanu. W tejże świątyni ponad pół tysiąca lat temu złożono bogom krwawą ofiarę z 20 000 jeńców. Mówi się, że skazańców ustawiono czwórkami w kilkukilometrowym szeregu, potem zaś prowadzono ich na szczyt ówczesnej piramidy, gdzie żywcem wyrywano im serca. Wszystko miało trwać trzy dni i trzy noce. Już sama myśl napawa dreszczami...

Jest jeszcze Pałac Sztuk Pięknych na końcu Alamedy, w którym dziś odbywają się wystawy sztuki, pokazy tańców oraz koncerty, zaś na ścianach wiszą dzieła wielkiej Trójcy muralizmu - Rivery, Siqueirosa oraz Orozco.

Zobacz  powiększenie!
Bazylika Matki Boskiej z Guadelupe
W mieście mieści się też Bazylika Matki Boskiej z Guadelupe - sanktuarium Królowej Meksyku, w niebieskim okryciu - Tej samej, która ukazała się małemu Juanowi Diego. Każdego roku, 12 grudnia, w rocznicę objawień pielgrzymi udają się w to miejsce. Znajduje się tu XVIII - wieczna świątynia, obok której stoi nowa, ukończona w 1976 roku, bazylika zdolna pomieścić do 10 000 ludzi.

Podczas wizyty nie zapominam też o Muzeum Archeologicznym w parku Chapultepec, w którym spośród tysięcy wspaniałych eksponatów moją szczególną uwagę przykuwa ogromny kalendarz aztecki, postać atlanta z Tuli i figura chacmoola trzymającego w dłoniach pojemnik, do którego niegdyś składano ludzkie serca.

Zobacz  powiększenie!
Plac Trzech Kultur
Wieczorem wybieram się do Zona Rosa - dzielnicy pełnej deptaków, barów, dyskotek i restauracji. Miasto żyje pełną piersią. Uwodzi każdym szczegółem. Myśl, że wkrótce trzeba ruszać dalej przytłacza. Chciałoby się tu zostać. W pełnym smogu i hałasu a jednak fascynującym i magnetyzującym miejscu, lecz już kolejny dzień przynosi spotkanie z historycznym miejscem, jakim jest Teotihuacan. Możliwość dotarcia tutaj brzmi jak sen. Czytam o tym. Przeglądam zdjęcia w albumach. I nagle staję pośrodku Alei Zmarłych. W tyle Piramida Księżyca, przede mną gigantyczna (64 m wysokości) Piramida Słońca. Dalej brakuje już słów. Oczami wyobraźni cofam się w czasie - kilkanaście setek lat wstecz do momentu założenia miasta a potem stworzenia tu centrum religijnego Azteków. Nazwa „Teotihuacan” znaczy tyle, co „miejsce, w którym ludzie stają się bogami”. Magiczne miejsce. Wąskimi i stosunkowo wysokimi stopniami, których jest tu 248, wchodzę na szczyt Piramidy Słońca. Chcę spojrzeć na cały teren z jej szczytu. I choć część chętnych zawraca lub dociera tylko do połowy drogi, brnę dalej. W końcu docieram. Widok jest niezwykły. Wrażenia nieporównywalne. Było warto. Tylko tyle. I aż tyle.

Zobacz  powiększenie!
Pływające ogrody Xochimilco
Wyruszam w dalszą drogę. Magia nazwy Acapulco działa jak magnes. Czuję przyspieszony rytm serca. Zadaje sobie pytanie: jaki będzie bodaj najsłynniejszy kurort świata? W końcu, po kilku godzinach przybywam na miejsce. Luksusowe hotele tłoczą się na wybrzeżu. Póki co obrazek przypomina znajome kurorty. Niespodzianką są wspaniałe fale. Przypływają i odpływają z potężną siłą. Poddaję się im i już po chwili „porywają” mnie z sobą, zaś ja ze wszystkich sił próbuję się wydostać. Zabawa z falami wciąga. Niespodziewanie okazuje się, że spędziłam połowę dnia w oceanie nie odczuwając przesuwających się wskazówek zegara. Acapulco chce mi podarować jeszcze jeden upominek: wrażenia, jakie pozostaną po słynnej „La Quebrada”. Tu śmiałkowie będą skakać do wód oceanu ze skał zanosząc swe modlitwy przed występem do Najświętszej Panienki. Sprawa nie należy do prostych z uwagi na fakt, że trzeba skoczyć do wody w odpowiednim momencie tak, by poziom wody był na tyle wysoki, by nie zginąć niechybnie. Jęki przerażonych i podekscytowanych wydarzeniem turystów podgrzewają atmosferę do czerwoności. To niesamowity, pełen emocji spektakl. Pokaz umiejętności i odwagi na długo jeszcze pozostający w pamięci.

To już koniec pierwszego etapu wyprawy do Meksyku. Teraz udając się w dalszą drogę wyobrażam sobie jak będzie wyglądało kolejne spotkanie? Jak to będzie w Palenque? Tak wiele o nim czytałam... Jak to będzie?

Źródło: informacja własna
<< wstecz 1 2
Świat
WARTO ZOBACZYĆ

USA: Yellowstone NP
kontakt
copyright (C) 2004-2005 Andrzej Kulka                                             powered (P) 2003-2005 ŚwiatPodróży.pl