Tunis
Trudno mieć pewność, którego dnia odpłynie prom do Tunisu. Nie liczyłbym na to, że będzie to dzień tygodnia przedstawiony w przewodniku. (Ja odpływałem w poniedziałek). Regułą jest, że prom wypływa przed południem do Tunisu i tego samego dnia w nocy wyrusza w drogę powrotną do Trapani. Można próbować zarezerwować bilety w Polsce, jednak mnie w Łodzi się to nie udało. Bilet (wraz z powrotnym) kosztuje 186 tysięcy lirów. Kilka razy w tygodniu odpływają do Tunezji wodoloty. Są one droższe niż prom. Podróż promem trwa przeciętnie od 11 rano do 19 wieczór. Do tego trzeba doliczyć co najmniej dwie godziny odprawy paszportowej i celnej w Tunisie.
I UWAGA! W Tunisie w porcie przy okienku odprawy paszportowej każdy otrzymuje białą karteczkę zredagowana w języku arabskim i francuskim. Trzeba tam wpisać swoje dane osobowe. Jest to dokument na terenie Tunezji ważniejszy ponoć niż paszport.
Należy zdać sobie sprawę, że przekraczając granicę Tunezji wkracza się na teren państwa policyjnego. Policja, wojsko i donosiciele są wszędzie. Trzeba przestrzegać prawa, jeśli nie chce się mieć kłopotów. Można pozwolić sobie na przejście na czerwonym świetle, ale już w żadnym razie na fotografowanie zakazanych obiektów. Zakaz fotografowania obejmuje m.in. szkoły, urzędy państwowe, niektóre meczety, posterunki policji i wszelkie obiekty o znaczeniu militarnym i strategicznym. Należy przyjąć zasadę nie fotografowania niczego nad czym powiewa tunezyjska flaga. Inna rzecz, że mało jest nie oflagowanych miejsc.
Na terenie Tunisu spałem w polecanym przez Lonely Planet schronisku PTSM w medynie. Lokalizacja rzeczywiście świetna, ale tynki sypią się na głowę, zaś kowbojskie drzwi "kabiny" od pryszniców zżarte są przez grzyb. Kto lubi komfort, niech poszuka innego miejsca. Cena 5,5 DT z kiepskim śniadaniem (do bagietki dżem, albo dżem z masłem).
Tozeur
Zdecydowanie najlepszym sposobem dostania się na południe kraju jest autobus dalekobieżny. Właśnie w ten sposób dotarłem do Tozeur. Autobus odchodził o 10.10, a kosztował 16,5 DT. Pewne trudności nastręcza znalezienie dworca autobusowego w Tunisie, nawet z planem w ręku. Mały dworcowy budynek jest ukryty za ogromnym wiaduktem drogi dojazdowej z Sousse. Autobus staje po drodze kilkakrotnie i wtedy można wyjść coś kupić lub załatwić potrzeby fizjologiczne. Klimatyzacja działa aż za dobrze, warto więc mieć na sobie cieplejsze ubranie.
W Tozeur są dwa kempingi. Opisywany w Przewodniku kemping "Beaux Reves" został zlikwidowany. Zamiast niego powstał parę metrów dalej przy tej samej ulicy kemping "Belvedere". Istnieje też drugi kemping "Belvedere" przy skałach Belvedere. Jest on opisywany w Przewodniku jako fatalny i niewart noclegu. To prawda, ale ten pierwszy (do którego siłą rzeczy najpierw się trafia) jest całkiem O.K.! Ciepła woda (choć nie zawsze), cień. Nocleg kosztował 4 DT. Od tuziemców słyszałem, że w hotelu naprzeciw można zanocować już za 2 DT. Warto to sprawdzić.
Tozeur to miłe miasto, ludzie przyjemni. Warto zwiedzić oazę. Jednak, gdy widziało się jedną, to można sobie już darować następną. Wszystkie wyglądają podobnie. Piękny widok roztacza się ze znajdujących się pod miastem skal Belvedere. Gorące źródło zasilające małe jeziorko jest "zakręcane" na noc. Z powodu wścibstwa mieszkańców nocleg na dziko tuż pod miastem może stanowić problem. Lepiej pójść kilka kilometrów dalej, gdzie nikt już nie będzie przeszkadzał.
Tamerza
W Tamerzy jest rajska oaza, malowniczo usadowiona na tarasach zstępujących ku rzece i piekny skalny wąwóz - oued. Koniecznie trzeba go zobaczyć. Znajduje się on za hotelem "Les Cascades". Można przejść przez nieogrodzony teren hotelu. Nikt nie powinien zaczepić. Schodzi się ku rzece, a potem idzie się w prawo wzdłuż koryta. "Rajska" oaza jest na drugim brzegu.
W Tamerzy dałem się naciągnąć na nocleg "na kempingu". Chłopak-naciągacz zaprowadził mnie po prostu do oazy i ulokował gdzieś z dala od wścibskich oczu kierownictwa hotelu. Zainkasował za to 5 DT. Jeśli już ktoś godzi się na taki nocleg, to niech się mocno targuje - 2 DT to aż nadto. Jeśli da się łapówkę obsłudze, to w hotelu można wziąć ciepły prysznic.
Wydostanie się z Tamerzy jest trudne. Taksówki (półciężarówki) - louages - które są jedynym połączeniem ze światem stają przy głównej ulicy prawie naprzeciw hotelu "Les Cascades". Wtedy trzeba co sił w nogach biec do nich, by "załapać się" na jedno z wolnych miejsc. Trzeba jechać do Redeyef, stamtąd drugą taksówka do Metlawi i… dalej w świat.