Jangszuo
Jest to małe miasteczko nad rzeką Lijiang, pośród morza mogotów. Park, zabytkowe pagody, duża przystań rzeczna. Zamieszkaliśmy w hotelu Xilang Hill, przy jednej z głównych ulic, niedaleko dworca autobusowego. Hotel czysty, obsługa anglojęzyczna, w holu stoisko agencji turystycznej organizującej wycieczki po okolicy i rezerwującej bilety (kolejowe, lotnicze, autobusowe). Pokój 3-osobowy z łazienką i klimatyzacją - 150 Y, 2-osobowy 120 Y. Zatrzymaliśmy się tutaj na 3 dni.
Miasto jest punktem końcowym dla statków turystycznych przypływających od strony Guilinu. Tu turyści armady wycieczkowej wysiadają, robią zakupy i wracają podstawionymi autobusami do Gilinu. Z tej przyczyny w południe (między 12.00 a 14.00) miasto jest zatłoczone turystami i spalinami autobusów, kwitnie handel w kilometrowym ciągu nadbrzeżnych straganów. Potem zgiełk cichnie, ulice zapełniają się ruchomymi kawiarniami, panuje spokój i romantyczny nastrój aż do nocy.
Zarezerwowaliśmy bilety na autobus Jangszuo - Kanton (80 Y) i bilety na prom Kanton - Hongkong (190 Y). Z Jangszuo urządziliśmy dwie wycieczki:
1. Małą łodzią motorową, 20-osobową, rzeką Lijiang do Yangdi i z powrotem (8 godzin, koszt 100 Y). Cała droga przez malownicza krainę mogotów. Na rzece tratwy rybaków łowiących ryby przy pomocy kormoranów.
2. Motorikszami do "Moon Cave" (czterogodzinna za 30 Y za dwuosobową rikszę). Zwiedzanie otwartego łuku skalnego na szczycie lesistego wzgórza z pięknymi widokami. Po drodze (około 10-ciokilometrowej) inne osobliwości: olbrzymie drzewo banionowe, możliwości przejażdżki na tratwach i na wielbłądzie (rozrywki dla maluczkich).
Droga Kanton - Hongkong
Pociągiem pośpiesznym z Dworca Wschodniego; bilet 242 Y (z prowizją pośrednika), w warunkach, jak na początku podróży. Część naszej grupy tę trasę odbyła nocnym promem, prawie pustym, w czystych kabinach 4-osobowych; przejazd - 12 godzin.
Pobyt w Hongkongu był urozmaicony półdniowym wypoczynkiem na plaży na wysepce Cheung Chau. Podróż promem z Kowloonu trwała 1 godzinę , bilet ( w jedną stronę) 17 HKD.
Wysepka to typ "kurortu dla ubogich" z małym miasteczkiem ze świątynią taoistyczną, straganami i barami.
Przemyślenia po zakończonej podróży
Poznaliśmy nowy kawałek świata, chyba zupełnie nieznany polskim podróżnikom. Podróży do Chin nie trzeba się obawiać. Jeśli tylko przeboleje się wysoki koszt biletów lotniczych, to reszta jest już względnie tania (zwłaszcza jedzenie, smakowite i obfite!). A ludzie są życzliwi i chętni do pomocy, nawet dla takich "długonosych barbarzyńców", jakim jesteśmy w ich pojęciu. Trzeba tylko uwzględnić ich punkt widzenia.
Trudności językowe też można pokonać - za pomocą gestykulacji, mimiki, rysowania, a w ostateczności przez pokazywanie wybranych zwrotów w podręcznym słowniczku.
Czy warto jeszcze raz pojechać do Chin? Chiny to państwo, mające setki różnych krain i tysięcy zabytków, niekiedy doprawdy oszałamiających. Każdy może tu sobie dobrać trasę według własnych zamiłowań: widokowych, przyrodniczych, historycznych, kulturowych, może nawet i zupełnie specyficznych, np. kulinarnych.
Ja osobiście zachęcam do zwiedzania gór Gonga Shan, krainy na pograniczu dwóch kultur, dwóch stref klimatycznych i dwóch światów florystycznych.
"Variatio delectat", czyli "przyjemne są różne rzeczy". A jak to brzmi po chińsku?…
Źródło: TravelBit