Andrzej Kulka » Parki narodowe » RPA: Kruger NP
RPA: Kruger NP

Bohdan Witwicki



Dzień 2

Zobacz  powiększenie!
Oko w oko z nosorożcem
Wstaję wcześnie rano. W marcu bramy są otwierane o 5.30 i o tej godzinie jestem już poza obozowiskiem. Jadę na kolejne foto-safari. Tym razem poruszam się tylko drogami szutrowymi. Zatrzymuję się koło niewielkich zbiorników wodnych – widać rozpoczynającą się porę suchą. Tu można spotkać najwięcej zwierząt przychodzących do wodopoju. Przez kilka godzin jestem sam na sam z fantastyczną przyrodą. Cisza, rozległe przestrzenie, wspaniałe krajobrazy i niezliczona ilość dzikich zwierząt. Jestem zauroczony. Jakże cudowny jest nasz świat. Wracam na śniadanie, pakuję się i wyjeżdżam do następnego ośrodka. Wielkość Parku Narodowego powoduje, że można tu rozkoszować się różnorodnym krajobrazem. Większą część zajmują równiny i łagodne pagórki, na wschodzie przy granicy z Mozambikiem wyrasta pasmo gór Lebombo. Południowo-zachodnia część Parku między dolinami rzek Olifantes i Crocodile jest najbardziej "żyznym" obszarem. Notuje się tu do 700 mm opadów rocznie. W gęstych lasach rosną akacje, figowce. Na północ od rzeki Olifants odnotowuje się najmniej opadów. Najpospolitszym drzewem jest tu mopane - przysmak słoni których najwięcej można spotkać właśnie na tych terenach. Jadę do ośrodka Olifants. Położony na urwisku nad rzeką jest tym samym jednym z najładniejszych w całym Parku Krugera. Wspaniały widok na rozległą panoramę okolicy. Do tego taras położony prawie 100 metrów nad rzeką daje możliwość obserwacji zwierząt udających się do wodopoju. Wieczorem, przy zachodzie słońca obserwuję słonie i hipopotamy.

Dzień 3

Zobacz  powiększenie!
Rzut oka znad drzew
Podobnie, jak dzień wcześniej wstaję wcześnie rano. Zaczyna świtać; podziwiam widoki z tarasu domku. Nie tracąc cennego czasu pakuję się i wyjeżdżam na poranne safari. Wtedy można spotkać najwięcej zwierząt, które jeszcze są bardzo aktywne. Po 10.00 robi się już na tyle gorąco, że można już tylko obserwować pasące się żyrafy, zebry liczne antylopy. Drapieżniki odpoczywają ukryte w cieniach drzew. Na śniadanie zatrzymuję się w ośrodku Letaba. Dalej jadę szutrowymi, mniej uczęszczanymi, ale bardzo dobrymi drogami w kierunku bramy Phalabrwa. Mijam kilka oczek wodnych, a przy każdym z nich można spotkać zwierzęta. Szkoda, że muszę wyjeżdżać. Chętnie został bym tu na dłużej, duuużo dłużej. Trzy dni to stanowczo za mało by nacieszyć się prawdziwą przyrodą Afryki, ale na pewno wystarczająco dużo by się w niej zakochać. Po południu opuszczam bramy Parku Narodowego. Zabieram wspomnienia, bogactwo wrażeń i kilkaset zdjęć na pamiątkę. Wszystko z nadzieją, że kiedyś jeszcze tu wrócę.
Tymczasem, nim dojadę do Johanesburga mam w planie jeszcze odwiedziny w kolejnym Parku Narodowym – ale o tym innym razem.

Spragnionym informacji polecamy jeszcze <a href="http://www.sanparks.org/" target="OUT">oficjalną stronę internetową Parku Krugera</a>.

Źródło: informacja własna
<< wstecz 1 2
Parki narodowe
WARTO ZOBACZYĆ

RPA: Durban
kontakt
copyright (C) 2004-2005 Andrzej Kulka                                             powered (P) 2003-2005 ŚwiatPodróży.pl