Andrzej Kulka » Alaska 2003 » AL 9; Lot do Wielkiej Góry
AL 9; Lot do Wielkiej Góry



Lodowiec pod McKinleyem
Sobota 28 czerwca objawiła się kolejnym dniem zadziwiająco pięknej, jak na wysokie góry pogody, z McKinleyem widocznym z odległości setek kilometrów. Nad całym pasmem Alaska Range nie było o świcie najmniejszej chmurki. Ponieważ taka widoczność przydarza się tutaj zaledwie kilka razy do roku, zdecydowałem o błyskawicznym powrocie do Talkeetna

Ponieważ taka widoczność przydarza się tutaj zaledwie kilka razy do roku, zdecydowałem o błyskawicznym powrocie do Talkeetna, skąd kilka lokalnych firm oferuje widokowe loty małymi samolotami w kierunku najwyższej góry kontynentu. Jestem na miejscu o 14:30. U południowych zboczy gór pojawiły się pierwsze cumulusy, ale granitowo-lodowy masyw Denali nadal wbija się w niebo, jak biały sztylet.

Mam miejsce w 5-osobowym samolociku marki Beaver, gdzie założone płozy obiecują przy tak wspaniałych warunkach możliwość lądowania w górach na śniegu! Impreza jest droga; 135 USD za widokowy lot ponad łańcuchem Tokosha i lodowcem Kahiltna do podnóży McKinleya, kółeczkiem ponad Amfiteatrem Ruth i powrotem wzdłuż lodowego jęzora Ruth Glacier. Chętni na lądowanie wśród gór musza dopłacić 50 USD. Trudno sobie jednak wyobrazić wycieczkę na Alaskę z pominięciem tego lotu, gdzie przeciętny zjadacz chleba może podziwiać krajobrazy dostępne wyłącznie oczom wytrawnych alpinistów.

Zobacz  powiększenie!
Pod skrzydłami ukazuje się rzeka Susitna
Naszym pilotem jest Paul Roderick, profesjonalista, który wie co i jak pokazać przyjezdnym. Samolot lekko podnosi się z pasa startowego w Talkeetnej i bierze ostry skręt ponad rozlewiskami klasycznie roztokowej rzeki Susitna. Paul obiera kurs na północ i wznosząc się systematycznie frunie prosto w stronę Denali. Ponad nami zielona tajga z setkami stawów, jezior, rzeczek, strumieni, bagien... Po około 20 minutach docieramy w góry i zataczamy łagodny łuk, mając obok wyniosłe szczyty Mt.Foraker i Mt.Hunter. Paul, czytając chyba w myślach pasażerów samolotu, kieruje maszynę w lewo, i zaraz potem w prawo tak, aby każdy przez swoje okienko mógł sfilmować górujący nad nami szczyt McKinleya bez skrzydeł niszczących efekt.

Zobacz  powiększenie!
Niewiarygodnie błękitne stawy na lodowcu
Gdy znaleźliśmy się zaledwie 8 km od szczytu McKinleya, pilot zapowiedział lądowanie w lodowym kotle zwanym Amfiteatrem Ruth, wskazując ręką na samolot typu Cessna, który przed nami wylądował na śniegu i wyglądał z góry jak komar. Skala wielkości jest tutaj niewiarygodna, wydawać by się mogło, że chwilami dosłownie otrzemy się skrzydłem o pionowe skały, gdy tymczasem dystans do nich wynosi setki metrów. Na lodowcu dostrzegamy nieprawdopodobnie błękitne oczka jezior, których lodowe podłoże pochłaniając większość widma świetlnego daje ów niebieski efekt.

Zobacz  powiększenie!
Lądowanie na śniegu, w tle McKinley
Lądujemy na śniegu, na płozach, co za wrażenie! Dookoła ogromne, białe góry i czysty błękit nieba. Jesteśmy w samym sercu najwyższych gór kontynentu, ponad nami dominuje szczyt Denali, McKinleya. Stąpamy po mokrym firnie, jest ciepło i upojnie cicho. Słychać tylko bicie serc i kosmiczną wibrację przepięknych gór. Są to chwile, na zawsze zapisane w najpiękniejszych fragmentach pamięci.

Źródło: Exotica Travel

Exotica Travel Materiały dostarczyło
biuro Exotica Travel

 warto kliknąć

1
Alaska 2003
WARTO ZOBACZYĆ

USA: Nowy Orlean
kontakt
copyright (C) 2004-2005 Andrzej Kulka                                             powered (P) 2003-2005 ŚwiatPodróży.pl