Alaskańskie drogi są jedyne w swoim rodzaju, niepowtarzalne. Techniczny stan nawierzchni pozostawia wiele do życzenia (im dalej na północ tym gorzej), jednak surowe, mroźne zimy i obecność wiecznej zmarzliny usprawiedliwia taki stan rzeczy. Zaledwie kilkadziesiąt centymetrów pod ziemia jest lód, który latem topnieje, zima ponownie zamarza wpływając na znaczne pionowe ruchy asfaltowej powierzchni.
Na unikalność lokalnych dróg składają się też inne czynniki; ogromna zmienność pogody, fantastyczne pejzaże, a przede wszystkim wyjątkowe oznaczenia i obecność dzikiej zwierzyny na środku szosy.
Od tygodnia padało w całej centralnej Alasce. Strumień Honolulu wystąpił z brzegów zalewając szosę nr 3 (Parks Highway), znosząc w las samochody nieostrożnych kierowców, niepozorny potok Carlo Creek uszkodził most, zniszczył kilka budynków, w tym ulubioną przeze mnie kawiarenkę Creekside Cafe, mnóstwo drzew upadło z podmytymi korzeniami, zalało kamping w parku stanowym Chena, droga do gorących źródeł stała się nieprzejezdna itp. itd. Innymi słowy końcówka lipca była na Alasce fatalna pod względem pogody. Najwyższy stan wody na szczęście przeminął w nocy z 28 na 29 lipca.
|
Niedźwiedź na drodze w Denali |
Czwartek 31 lipca, pochmurny poranek z prześwitami błękitnego nieba. Jadę z Denali do Fairbanks. Przy wjeździe do parku narodowego Denali jest chłodno, w trzy godziny później, w Eielson... pada śnieg, tundra szybko pokrywa się białym puchem. Co za zmiana warunków jazdy! Zjeżdżając z przełęczy Polychrome Pass dostrzegam niedźwiedzia grizzly, który szybko zbiega ze stromego, lewego zbocza, przystaje na moment na środku drogi, "pozuje" do zdjęcia i znika w krzakach pozostawiając po sobie tylko pamięć zaskakującego spotkania i kilka fotografii.
|
Następna stacja benzynowa za 190 km! |
Przypominam sobie, jak w ciągu kilku tygodni pobytu na Alasce widziałem przed maską samochodu praktycznie wszystkie większe i mniejsze zwierzęta występujące w subarktyce. Dzisiejszy niedźwiedź jest niewątpliwie najbardziej emocjonującym widokiem, ale... koziorożce Dalla pozujące na samotnej skale w Denali 10 dni temu też przysporzyły niemałych wrażeń. Kilka razy przed autem przebiegły renifery, kilkanaście razy zmuszony byłem do gwałtownego hamowania, gdy na jezdnie wybiegł łoś, a zdajmy sobie sprawę, że dorosły samiec może osiągnąć 800 kg! Zderzenie z tak potężnym zwierzęciem przy prędkości nawet 100 km/godz. na pewno nie należy do przyjemności (dla obu zresztą stron).
Kilka spotkań przebiegło tak szybko, że nie zdążyłem nawet uruchomić aparatu fotograficznego. Pewnego razu, też w Denali, przed wjazdem na most na rzece Teklanika zobaczyłem rysia, innym razem, w rejonie kampingu Igloo Creek dostrzegłem biegnącego wzdłuż drogi wilka, raz przez szosę przeszedł bóbr! To są rzadkie spotkania nawet jak na alaskańskie standardy.
|
Strumień o nazwie Bez Nazwy |
Podczas jazdy obserwuje więc bacznie pobocza szosy, co owocuje zwracaniem większej uwagi na znaki drogowe, a wiele z nich na pewno zasługuje na większą uwagę.
Zaskakująco dużo znaków informacyjnych zawiera elementy łosio- niedźwiedziowe. Widziałem tutaj co najmniej kilkanaście nazw typu Łosiowy Potok, Łosiowy Strumień, Łosiowa Przełęcz, podobnie z niedźwiedziami; nazwy jak Bear Creek, Bear Mountain, Twin Bear, Black Bear są na Alasce niezwykle popularne.
|
Mieścina Olnes City, liczba mieszkanców - 1 |
Poza nimi zwracają uwagę określenia wywołujące uśmiech na twarzy. Na przykład jeziora o nazwie x, y, z, czy rzeka mieniąca się... "bez nazwy" (No Name Creek). Oglądałem znak informujący o zjeździe do osady liczącej.... 1 mieszkańca! (Olnes City, population 1), widziałem mniej kojące, ale jakże unikalne informacje że; najbliższy serwis (stacja benzynowa, wyżywienie...) znajduje się w odległości 118 mil (190 km).
I jakże nie kochać takiego kraju?
Źródło: Exotica Travel
Materiały dostarczyło
biuro Exotica Travel
warto kliknąć
|