AL 19; Róż, czerwień i srebro, czyli kolorowo o rybach
|
|
|
|
Łosoś czerwony |
Pogodna sobota, 2 sierpnia. Stoję nad brzegiem krystalicznie czystego strumienia Little Susitna. Na początku miesiąca z oceanu wpływają tutaj ogromne ławice łososi. Z mostu, nurt rzeczki przypomina akwarium z tym, że ryby mają ponad pół metra długości, kilka kilogramów wagi i niestrudzenie płyną pod prąd, na swoje odwieczne tarliska. Wszystkie zginą po miłosnych godach, ale po drodze część z nich stanie się łupem wędkarzy.
Łososie różowe
|
Samiec łososia różowego z wyraźnym garbem |
Dzisiaj jestem jednym z nich. Przez okulary polaryzacyjne widzę, jak blisko lewego brzegu podąża kilkadziesiąt łososi różowych. Mają różowawy odcień skóry, wyraźnie białe podbrzusza, ale najbardziej charakterystyczny jest garb, jaki w okresie tarła wyrasta dorosłym samcom. Ryba wygląda imponująco, a w smaku jest delikatna jak pstrąg.
Montuję na wędzisku kołowrotek z żyłką o wytrzymałości 4 kg, za przynętę zakładam tzw. mokrą muchę, czyli jaskrawo pomarańczową włóczkę, która rybie ma się kojarzyć z ikrą. Łososie w rzekach nie są już głodne, nie żerują, ale z sobie tylko znanych przyczyn, chwytają do pyska spływającą przy dnie ikrę. Ten fenomen mam zamiar wykorzystać.
Ponieważ wyżywienie w restauracjach jest na Alasce drogie (obiad kosztuje 20-25 dolarów), warto połączyć przyjemność wędkowania z posmakowaniem najszlachetniejszych tutejszych ryb. Trzeba tylko wiedzieć; co gdzie, kiedy i jak.
Kilka zaledwie rzutów obciążoną ołowiem "muszką" owocuje złowieniem pięknego samca różowego łososia. Wykonuje kilka zdjęć i wędkuję dalej licząc na złowienie samicy, tak dla porównania. Ryby biorą dzisiaj jak w amoku, drugi złowiony w kilka minut później łosoś jest tez garbatym samcem (stąd inna, wywodząca się z Syberii popularna nazwa ryby gorbuscha), ale następna sztuka to niewielka samiczka, o mniejszej głowie i zgrabniejszym, smukłym ciele. Wędruje z powrotem do wody. Dwie ryby na dzień w zupełności wystarczą na obiad i kolację.
Łososie keta
|
Samiec kety w godowych barwach |
Kątem oka zauważam, że pośród gorbusz pojawiła się para dużo większych łososi, o innym zabarwieniu; mają zielonkawo- brązowe ciała z poprzecznymi ciemnymi, "tygrysimi" pręgami. Większa ryba - samiec - ma duży, hakowato wygięty pysk i ostre wyszczerzone jak u wściekłego psa zęby. To są łososie zwane tutaj chum albo keta. Jakość ich miejsca ustępuje wszystkim pozostałym gatunkom, ale chumy są cenione przez wędkarzy ze względu na trudność w złowieniu i ogromna waleczność.
Przekonuje się o tym przez następną godzinę, kiedy żadna z rzucanych tym barwnym rybom pod nos przynęt nie skutkuje. "Muchy" zmieniam jak rękawiczki; ich wielkość i kolor, sposób prowadzenia, wyżej, niżej, mniej obciążone, bardziej... Łososie ignorują moje wysiłki. Ambicja zaczyna przerastać rozsądek. Dzisiaj wieczorem chciałbym dojechać do Fairbanks, ale widoczne jak na dłoni, szydzące ze mnie ryby działają jak płachta na byka.
Zmieniam technikę, zakładając obrotową błystkę nr 6, o czerwonym kolorze. Już pierwszy rzut zdradza zainteresowanie większej sztuki - samca - podobnie jest za drugim razem, ale po chwili sytuacja wraca do normy i łososie najwyraźniej nie interesują się moja ofertą. Przez skórę czuję jednak, że jestem blisko sukcesu, łosoś przecież dwukrotnie popłynął za obrotką, aby w ostatniej chwili zrezygnować z ataku.
Pogoda jest piękna, błękitne niebo, mocne słońce, około 27 stopni C, a woda czysta i przejrzysta jak kryształ. W takich warunkach zakładam podobną w działaniu błystkę, ale najmniejszą z posiadanych, numer 1, taką jaką używa się do łowienia arktycznych lipieni i pstrążków. Blacha ma srebrzysty kolor z niebieskimi smugami i czerwonymi kropkami. Wystarczył tylko jeden rzut, aby ostrożny łosoś błyskawicznie rzucił się na przynętę i już po chwili podskakiwał na przybrzeżnych kamieniach. Co za piękna sztuka, keta to chyba najbardziej fotogeniczny z łososi!
Łososie srebrne
|
Srebrniak z rzeki Susitna |
Obok mnie przystanął miejscowy wędkarz i widząc, jak wpuszczam rybę z powrotem do wody (po zrobieniu zdjęć oczywiście) zdradził mi tajemnicę, że wczoraj do ujścia rzeki dopłynęły już pierwsze łososie srebrne. Srebrniak nie wygląda tak okazale, jak wyżej opisane gatunki, jest monotonnie srebrzysty, bez kropek, ale... posiada wyborne, jaskrawo czerwone mięso stawiające go w rzędzie najsmaczniejszych ryb Alaski. Takiej pokusie nie mogę się oprzeć i kilkanaście minut później parkuję na wskazanym przez nieznajomego miejscu.
Wpatrując się w wodę widzę faktycznie, jak pośród ławic gorbusz i ket co pewien czas sunie srebrno popielata torpeda. Podniecony zakładam jeszcze inną przynętę. Srebrniaki, zwane tez coho, uwielbiają spore błystki wahadłowe Pixie, o jaskrawym czerwonym lub zielonym kolorze. Przez bite piętnaście minut dokładnie "rozczesuje" żyłką powierzchnie wody, aby w końcu przejść na pomarańczową obrotkę i od razu poczuć charakterystyczne targniecie. Wiem, że ryba jest silna, duża, chyba z 5-7 kg. Walczy zacięcie. Gdy podholowuje łososia bliżej brzegu czuję dreszczyk emocji - to srebrniak. Jeszcze tylko mocny chwyt dłonią pod skrzela i ryba trzepocze się na trawie. Ten okaz trafia do plecaka, a poprzednio łososie różowe postanawiam ofiarować właścicielom hotelu w Fairbanks.
Łososie czerwone
|
Obfitość łososi w alaskańskich rzekach |
Prawdopodobnie tego dnia dojechałbym na nocleg przed północą, gdyby nie chwilowe przyhamowanie na moście nad rzeką Gulkana i rutynowy rzut oka w dół, do wody. Lewym brzegiem sunie kilkanaście łososi czerwonych, czyli sockeys, lub nerka. Co by to była za frajda, gdyby tego samego dnia złowić aż cztery z pięciu gatunków łososi występujących na Alasce! Piątego już na pewno nie złowię, bowiem łososie królewskie już są dawno po czerwcowym tarle i ich duszyczki błąkają się gdzieś w rybim raju. Ale cztery gatunki w jeden dzień to pokusa, której ani nie mogę, ani nie chce się oprzeć.
Poniżej mostu na prawym brzegu rzeki znajduje się kamienisty, płaski teren gdzie zostawiam samochód. Tym razem wiem, jaką użyć przynętę: czerwono- pomarańczową "muchę", prowadzoną tuż przy dnie.
Gorączkowo wkładam wodery, wchodzę po uda do wody i długim łukiem rzucam przynętę powyżej płynących łososi. Mija kilka minut i.... nic. Mucha jest zbyt lekka, a prąd zbyt silny, co sprawia że przynęta prawdopodobnie porusza się ponad rybami, a łososie nie są na tyle głodne, aby podnieść się w wodnej toni do góry. Mam chyba rację w tej interpretacji, skoro dodatkowe obciążenie pomarańczowej włóczki od razu przynosi efekt. Zacięty łosoś skacze w powietrze, próbuje odczepić się z haka, ale zadzior zbyt mocno utkwił w zawiasach szczeki. Pokaźna ryba ląduje u moich stóp na otoczakach. Ma wyraźnie czerwone ciało i zielonkawą głowę. Są to barwy godowe, wskazujące, że mięso tej ryby nie jest już zbyt dobre. Jeszcze tylko fotografia z boku, z przodu, portret pyska i łosoś delikatnie wpuszczony do wody trafia do swojego stada.
Źródło: Exotica Travel
Materiały dostarczyło
biuro Exotica Travel
warto kliknąć
|