Andrzej Kulka » ® Indochiny » RPI: Plan wyprawy
RPI: Plan wyprawy

Leszek Andzel


Wszyscy mówią, że mi zazdroszczą: przyjaciele, koledzy z pracy, nawet mój brat w Kanadzie. Tylko dlaczego nikt nie chciał ze mną jechać?...

Jest taki czas, kiedy czujesz, że nie usiedzisz już dłużej w robocie. Ileż można siedzieć po godzinach, zarywać weekendy, gapić się w ten upiorny monitor?...


Zobacz  powiększenie!
Wtedy właśnie zaczyna się etap buntu. Niby niewinnie zaczynasz chodzić po Internecie szukając opisów podróży, zdjęć miejsc dla Ciebie odległych. Zapamiętujesz kolory, kształty, pojedyncze słowa, jakieś mapki - po to, by po jakimś czasie utworzyć coś, co nawet najbardziej dorośli boją się nazwać... marzeniem. Z czasem urasta to do takich rozmiarów, że praca schodzi z pierwszego planu w odlegle przestworza. Już wtedy wiesz, że czeka Cię nieuchronna rozmowa z szefem...

Zobacz  powiększenie!
Zgodził się. Zrozumiał, że rozmawiamy bardzo poważnie i 4-tygodniowy urlop jest najlepszym rozwiązaniem. I znów mogłem wrócić do swoich map, jeszcze raz przebrnąć przez tony listów od chłopaków z Częstochowy, którzy odwiedzili Indochiny rok temu. Pożyczyłem przewodniki, mama nagrała mi Iana Wrighta z Discovery Travel (sama ukradkiem sprawdziła, gdzie tym razem los chce mnie rzucić), wrzuciłem kilka pytań na grupy dyskusyjne, spotkałem się z ludźmi, których nazywam swoimi autorytetami. Etap marzeń w sposób naturalny przerodził się w czas realizacji.

Zobacz  powiększenie!
Kiedy piszę te słowa wiem, że w najbliższy piątek rozpocznie się moja podróż w nieznane. Znów rano zacznę pedałować, by wieczorem szukać noclegu gdzieś w laoskiej wsi, czy buddyjskiej świątyni. Może uda mi się pojeździć na słoniu, zobaczę delfiny na rzece przy granicy z Kambodżą. Zielone lasy i pola ryżowe będą natchnieniem do zrobienia niezliczonej ilości fotografii. Kupię egzotyczne owoce na targu na wodzie w Bangkoku, odwiedzę mityczną świątynię Angkor, może dotrę do Phnom Phen, by na polach śmierci w Chuong Ek zadumać się nad ulotnością ludzkiego życia. Pomacham dzieciakom w Luangphrabang, uśmiechnę się do tajlandzkiej dziewczyny w Chiang Mai, wypróbuję znajomość francuskiego u mnichów w Laosie. A jeśli tego będzie mi mało, zawsze będę mógł wsiąść na łódź na Mekongu i popłynąć w dół z biegiem rzeki szukając śladów Marco Polo.

Nie dziwię się, że moi przyjaciele i koledzy patrzą na mnie z zazdrością. Tylko dlaczego nikt nie chciał ze mną jechać?...

Trasa:

Zobacz  powiększenie!
Plan trasy
Przylatuje do Chiang Mai 18 stycznia po południu. Będę przypuszczalnie potrzebował trochę czasu na aklimatyzację (bądź co bądź jest to skok temperatury o około 40 stopni Celsjusza). Wykorzystam ten czas na zwiedzenie najciekawszych zakątków miasta. Chiang Mai jest turystyczna stolica północy - będę chciał tam zobaczyć Bazar Warowot, Wat Chedowan i bramę Tha Phae. W Chiang Mai wsiądę na rower, by dojechać do Złotego Trójkąta zahaczając po drodze o kilka malowniczych wiosek, m.in. o szkołę słoni obok Mae Taeng. Po wizycie w Muzeum Opium wsiądę na łódź w Chang Khong, aby przez dwa dni płynąć wzdłuż Mekongu aż do Luang Prabang. Alternatywna trasa jest bitą drogą do Luangphrabang, która wiedzie przez najbardziej malownicze, niedostępne i dzikie wioski północy Laosu. Tam cywilizacja jest czymś niemal nieznanym.

W Luangphrabang zatrzymam się jeden dzień, a potem wsiadam na rower i jadę aż do granicy z Kambodza i dalej do Phnom Penh. Tutaj chciałbym przede wszystkim zobaczyć Tuol Sleng (wiezienie, gdzie torturowano więźniów w czasach Pol Pota) oraz pola śmierci w Choeung Ek. Stamtąd pojadę na północny zachód do Angkor Wat - najbardziej znanego miejsca w Kambodży i chyba całych Indochinach. Mam nadzieje, ze na zwiedzanie świątyni będę mógł przeznaczyć 3 dni, by później znów wsiąść na rower i pognać na lotnisko w Bangkoku. W przeciągu miesiąca chce przebyć ponad 3 tysiące kilometrów (w tym 2.5 tysiąca na rowerze), co przy uwzględnieniu tamtejszego klimatu i jakości dróg nie będzie łatwe.... ale teoretycznie jest możliwe.

Źródło: informacja własna
1
® Indochiny
WARTO ZOBACZYĆ

Syria: Aleppo
kontakt
copyright (C) 2004-2005 Andrzej Kulka                                             powered (P) 2003-2005 ŚwiatPodróży.pl