28.11.2005
Od dwóch dni jesteśmy w Santiago de Chile. Mieszkamy na poddaszu w hotelu usytuowanym w starym mieście. Dookoła piękna stara zabudowa, cudowna architektura, którą szpecą kraty we wszystkich oknach. Właśnie te kraty tworzą rysę na przekonaniu powtarzanym we wszystkich przewodnikach, że "Chile to bezpieczny kraj".
Kraty w oknach spotykamy wszędzie - na prowincji i tu, w samym sercu Chile, w Santiago.
Jest coraz cieplej i z każdym dniem czuje się nadchodzące lato. Santiago tętni życiem prawdopodobnie bardziej niż zwykle o tej porze roku, bo w grudniu są wybory prezydenckie i parlamentarne. Na każdym kroku wiece, przemarsze, demonstracje... Wszystko milknie tylko w godzinach sjesty, kiedy można przemierzyć Santiago nie natykając się na korki i tłumy mieszkańców.
Po miesiącu czasu w Chile sami nabieramy lokalnych nawyków i w czasie sjesty nie ruszamy się z wygodnych, zacienionych ławek w parku.
 |
Cuecas na ulicach Santiago |
Wieczorem we wszystkich uliczkach starego miasta słychać muzykę i w wielu miejscach można natknąć się na tańczących tradycyjny taniec Cuecas. Fascynuje mnie ta otwartość, radość, witalność. Wielu przechodniów daje się zaprosić do wspólnej zabawy.
Na ulicach spotkać można tak tańczących Cuecas, Tonadas jak argentyńskie tango.
Mam wrażenie, że zatłoczone w ciągu dnia Santiago wieczorem nabiera nowego blasku.
Można tu oprócz wielu fascynujących miejsc, muzeów, odwiedzić okoliczne winnice.
Wybraliśmy się do dwóch winnic leżących w dolinie Maipo.
 |
Undurraga |
Pierwsza z nich to jedna z najstarszych w Chile, Vina Undurraga, założona w 1882 roku przez Francisco Undurrage. Dziś winnica ta to wielka posiadłość, w której uprawia się wiele odmian winogron, a między innymi szczep Carmenere, który we Francji wyniszczyła plaga filoksery. Ta różnorodność i bogactwo Chile wynika ze specyficznego klimatu i warunków środowiskowych. Andy i Kordyliera Nadbrzeżna oraz Atacama i rejon antarktyczny stanowią naturalną barierę dla filoksery. Stosunkowo suchy i słoneczny klimat sprzyja dojrzewaniu owoców i chroni przed grzybami.
 |
Dojrzewające winogrona w winnicach Undurraga |
Dziś Winnica Undurraga to wielkie nowoczesne imperium, w którym produkuje się olbrzymie ilości wina, z którego część eksportuje się do ponad 50 krajów na pięciu kontynentach. Wystarczy jednak zejść do chłodnych piwnic, w których wino leży w wielkich dębowych beczkach, aby zrozumieć, że wino ma nieśmiertelną duszę a jego produkcja nigdy nie straci romantyzmu. W prawdzie pracownicy winnicy wydają się szydzić z europejskich mitów na temat wina to widać, że ci ludzie to pasjonaci, którzy prawie całe życie spędzają właśnie w tej winnicy.
 |
Vina Cava del Raco |
Druga odwiedzona przez nas winnica to Cava del Roco. Jest to maleńka rodzinna winnica prowadzona przez hiszpańską rodzinę, która kupiła winnice w latach 60. Wiele elementów procesu produkcji wykonywanych jest tu manualnie. Sam właściciel śmieje się z tego naklejając ręcznie etykiety na butelki. Winnica ta ma dużo bardziej tradycyjny charakter. Produkuje się tu znacznie mniejsze ilości wina, jednak z taką sama pasją i miłością.
Odwiedzanie winnic, smakowanie wina, celebrowanie tradycyjnego posiłku pastel de chochlo… Wszystko to ma dla nas niecodzienny charakter, który prawdopodobnie zawdzięczamy właśnie temu, że świat wina jest nieco magiczny. Złośliwi powiedzą, że magia wzrasta wraz z ilością wypitego wina…
 |
Tańczący Cuecas |
Aby odwrócić się od tych patetycznych tonów, podaję przepis na tradycyjne trunki chilijskie:
Jote:
Chilijczycy piją czerwone wino z Coca Colą
Pisco Sour:
3 objętości Pisco, 1 objętość soku z cytryny, odrobina ubitego białka
Z moich doświadczeń wynika, że Pisco Sour smakuje dużo lepiej niż czyste Pisco. Mimo dużej ciekawości poznawczej nie odważyłam się spróbować Jote.
...na zakończenie...
 |
Stare miasto Santiago de Chile |
Już jutro wracamy do kraju. Szesnaście godzin lotu do Frankfurtu i kolejne dwie do Poznania. Wydaje się, że to koniec podróży. Wiem jednak, że takie podróże nigdy się nie kończą. Każdego dnia spotykasz nowych ludzi, spotykają cię nowe radości i musisz rozwiązywać nowe problemy. Każdy dzień to spotkanie z samym sobą, ze swoimi słabościami, pasjami, oczekiwaniami, pragnieniami i smutkami. Każdy dzień to tysiące nowych doświadczeń, które zmieniają nas nawet, jeśli tego nie chcemy. Wiem więc, że takie podróże zmieniają nas i tym samym mają swój ciąg dalszy…
Źródło: informacja własna
|