Taxco, czwartek 11 grudnia 2003.
W odległości około 300 km na północ od Acapulco, pośród gór Sierra Madre del Sur leży kolonialne miasteczko Taxco. Mieścina liczy sobie ledwie 120 tys. mieszkańców i 474 lata, chociaż bogate w surowce naturalne góry i doliny tej okolicy były już znane Indianom Tlahuica na długo przed hiszpańskim podbojem. Indianie ulegli Aztekom, którzy nie dość, że przemianowali nazwę osady na Tlachco (a dokładniej Tlachcotecapan), czyli "miejsce do gry w piłkę", to jeszcze kazali sobie płacić daniny w formie... sztab złota.
Opuściliśmy Acapulco o 10 rano, mknąc szeroką autostradą na północ w stronę Mexico City.
Szosa wije się zakosami pośród gór, wznosząc stopniowo i ukazując zmieniające się krajobrazy wąskich, kamienistych dolin i półpustynnych wzgórz porośniętych krzaczastą roślinnością.
W Chilpancingo (gdzie w 1813 r. proklamowano niepodległość Meksyku) zjeżdżamy z autostrady wjeżdżając w lokalną szosę, która od razu rozpoczyna taniec w dnie kanionu.
|
Panorama Taxco |
Za oknami pojazdu, jak na filmie widać wypalone słońcem wzgórza z żółtą trawą, bezlistnymi drzewami i... efektownymi kaktusami o wyraźnym podziale na dwie grupy. Jedne wyglądają jak słupy telefoniczne, saguaro, inne z kolei przypominają świeczniki, a zwane są adekwatnie kandelabrami.
Na drodze panuje zadziwiająco duży ruch, biegają sztafety, ciągną procesje wiernych na jutrzejsze święto.
|
Posada de la Mision |
Jazda do Taxco zajęła nam blisko 5 godzin, kwaterujemy się w egzotycznej scenerii hotelu Posada de la Mision, z pokojami o oknach wychodzących na stare miasto, z basenem i architekturą nawiązującą do najlepszych kolonialnych wzorców.
Obok basenu stoi ściana pokryta wspaniałą mozaiką z kolorowych kamieni i szkła, autorstwa Juana O`Gormana, przedstawiająca ostatniego króla Azteków - Cuauhtemoca. Po rozdzieleniu pokojów zamawiam - zgodnie z wymogami lokalnego prawa - miejscowego przewodnika, który natychmiast zjawia się w hotelu gotów do prezentacji swojej wiedzy. Ma na imię Xavier, bierze 15 USD za godzinę pracy, co dla licznej grupy nie jest kwota wygórowaną.
|
Starówka |
Od 15:30 spacerujemy głównym deptakiem wiodącym do głównego rynku Plaza Borda, wyłożonym bazaltową kostką i wzorem z białego marmuru, co stanowi o łatwości znalezienia powrotnej drogi do hotelu. Idziemy pośród niskich budynków o bielonych ścianach, krytych czerwoną dachówką. Zadziwia ogromna ilość sklepów ze srebrną biżuterią, jak się dowiadujemy - jest ich ponad trzysta. Xavier opowiada historie pierwszego srebrzanego boomu i pochodzących z Italii poszukiwaczach skarbów, którzy z doniesień Corteza dowiedzieli się o azteckich wasalach płacących złotem. Hiszpanie, pod wodza kapitana Rodrigo de Castaneda i Miguela Diaz de Auz, zawładnęli regionem już w 1531 roku, aby w 3 lata później roku otworzyć pierwsze kopalnie srebrnego kruszcu.
|
Wieża kościoła Santa Prisca |
Taxco rozwijało się powoli, jednak dopiero znalezisko ogromnej żyły srebra przez pochodzącego z Francji Jose de la Borda w połowie XVIII stulecia zadecydowało o gwałtownym wzroście miasta. Kościół parafii Real del Mina de Taxco był wtedy wyjątkowo biedny i zniszczony. De la Borda przeznaczył ogromny majątek - niewyobrażalną sumę miliona sześciuset tysięcy ówczesnych złotych pesos - na zbudowanie nowej świątyni, architektonicznego arcydzieła; kościoła Santa Prisca y San Sebastian, zdobiąc go dziełami sztuki wykonanymi przez najwybitniejszych artystów epoki. Rozpoczętą w 1748 roku budowę ukończono po dziesięciu latach. Słynne stało się powiedzenie fundatora; "Bóg dał Bordzie, Borda oddał Bogu". Nawiasem mówiąc, wczytując się w historyczne zapiski dowiedziałem się, że Jose de la Borda w ciągu 9 lat eksploatacji żyły srebra zwanej San Ignacio zarobił 20 milionów peso!
|
Różowa kopuła w Santa Prisca |
Podążając cały czas uliczka Benito Juarez wychodzimy w końcu na rynek. Na rogu po lewej stoi gmach Palacio Municipal (niegdyś dom Jose de la Borda), po prawej jest kilka zabytkowych kamieniczek w większości pozamienianych na sklepy z pamiątkami, a w przeciwnym rogu pną się w niebo wieże kościoła Santa Prisca.
|
Bogato rzeźbiona fasada kościoła |
Oglądam zachwycającą, barokową fasadę kościoła, gdzie wysoko ponad drewnianymi drzwiami, pomiędzy spiralnymi kolumnami widnieją wizerunki Santa Prisca i San Sebastiana, a w środku płaskorzeźba w kształcie medalionu wyobrażająca chrzest Jezusa Chrystusa w asyście Boga Ojca, Ducha Świętego i aniołów. Jeszcze wyżej wyrzeźbiono świętego Jana i św. Mateusza, a wokoło tysiące elementów dekoracyjnych typowych dla epoki; girlandy kwiaty, muszle, owoce, cherubiny... Ta świątynia jest prawdziwym klejnotem meksykańskiej architektury kolonialnej!
|
Nad miastem wznosi się figura Chrystusa |
Wchodzimy do świątyni noszącego imię świętej wywodzącej się ze starożytnego Rzymu, 13-letniej dziewczynki, która została zamordowana za odmowę złożenia ofiary na ołtarzu Apolla. Patrzymy na fantastyczne, pokryte płatkami szczerego złota ołtarze, na sprowadzone z Niemiec grające nadal (raz w roku) organy, na kolekcję wspaniałych obrazów... Główny ołtarz to dzieło Isidoro Vicence Balbasa, znakomitego architekta, który zaprojektował słynną Kaplice Królów w Miejskiej Katedrze w Mexico City.
|
Typowa zabudowa wokół rynku |
Patrzę na kąpiące bogactwem wnętrza i z trudem staram sobie wyobrazić jak wyglądała (będąca obecnie w paryskiej Notre Dame) monstrancja, podobno najwspanialszy ówczesny klejnot całej hiszpańskiej Ameryki, wykonana ze szczerego złota, zawierająca 5872 diamenty, 2653 szmaragdy, 544 rubiny, 106 ametystów i 28 szafirów. Jako dyplomowany geolog, słysząc to doznaje szczerego zawrotu głowy.
|
Maska z targu |
Świątynia Santa Prisca i uroda całego starego miasta to jeszcze nie wszystko, gdy wychodzimy z kościoła znikamy na całe godziny w sklepach podziwiając wyroby tutejszych rzemieślników. Ceny nie są najniższe, ale za to jakość... Biżuteria wzbudza niekłamany zachwyt. I znowu Xavier zarzuca nas faktami z nie tak dawnej historii, z końca lat 20. XX stulecia, gdy dwóch Amerykanów - William Spratling oraz Dwight Morrow - wpadli na pomysł, aby miejscowych artystów nauczyć produkcji biżuterii na światowym poziomie, z uwzględnianiem wpływów prekolumbijskiej sztuki Meksyku. Stąd fascynujące wzornictwo sięgające tradycja do czasów Tolteków, Majów i Azteków. Obecnie, w Taxco nadal eksploatuje się srebro, poza tym cynę, cynk, miedz, ołów, fluoryt i rtęć.
Kiedy zapada noc, aż żal powracać do hotelu, tym bardziej, że na ulice coraz częściej zaczynają wychodzić gromady odświętnie wystrojonych mieszkańców, niosących obrazy Matki Boskiej z Guadalupe. Procesje będą trwały całą noc, a nazajutrz udadzą się - podobnie jak my - do Mexico City.
Źródło: Exotica Travel
Materiały dostarczyło
biuro Exotica Travel
warto kliknąć
|