10 lipca: Kijów
Przyjazd do Kijowa. Z powodu braku biletów (bezpośredni pociąg z Kijowa na Kaukaz jeździ raz na trzy dni) czekały nas dodatkowe dni pobytu w Kijowie. Od razu kupujemy bilety powrotne do Polski (dobra rada) w cenie ok. 20 USD. Nocujemy u znajomego Ukraińca w jego mieszkaniu, tak że nie mogę powiedzieć, po ile są noclegi w Kijowie i jak jest z ich znalezieniem. Można przespać się w poczekalni dworca, gdzie jest całkiem przyzwoicie (chodzi tu o poczekalnię "Inturistu" na piętrze, bo jest też druga, na parterze - na dłuższy pobyt nie polecam). Za pobyt w poczekalni płacą miejscowi, nie "innostrancy" - trzeba tylko mieć bilet. Biletów nie mogliśmy kupić w "normalnych" kasach (taniej), tylko w kasie "Inturistu".
10-12 lipca: Kijów - Ławra Pieczerska, Sobór Sofijski, Kreszczatik
Zwiedzanie Kijowa.
Warto zobaczyć: Ławrę Pieczerską, Sobór Sofijski, Kreszczatik, Andriejewski Spusk (malowniczy zaułek Starego Kijowa), Dniepr.
Kupując bilety wstępu warto poprosić miejscowych, albo ich udawać (płacą za bilety kilka razy mniej niż "innostrancy"). Jeśli chodzi o karty telefoniczne - inne są na Kijów, inne do rozmów międzymiastowych, a jeszcze inne do zagranicznych - te ostatnie najlepiej kupić na poczcie głównej na Kreszczatiku, tam też są automaty "zagraniczne".
14 lipca: Nalczik
Po godzinie przesiadka na pociąg do Nalczika (stolica republiki Kabardyjsko-Bałkarskiej; 12 USD, ok. 3 godz.).
Oferowano nam co prawda "okazje" na dworcu w Minwodach, ale trochę podejrzanie patrzyło kierowcom z oczu.
W Nalcziku zostajemy do następnego dnia, aby załatwić u pograniczników pozwolenie na "działalność przygraniczną", bo rejon doliny Bezingi, dokąd jedziemy, leży przy granicy z Gruzją. Za pozwolenie płacimy po 10 USD od osoby (wg innych - można je dostać za darmo). Nocujemy w hotelu "Rossija" - w samym centrum Nalczika - po 6 USD od osoby.
Tu też robimy ostatnie zakupy spożywcze, oczywiście na bazarze.