4P-1: Początek podróży - Aconcagua 6962 m
| Grzegorz Zięba
|
|
Wstaliśmy około 7 rano. Spakowaliśmy namiot i ruszyliśmy do bazy głównej zwanej Plaza Mulas.
Droga do Plaza Mulas imponuje swoim pięknem tylko przez jakieś 2 godziny. Później wydaje się, że dolina nie ma końca, a wszystko wygląda tak samo.
Pierwsze 4 godziny to lekki spacerek po stosunkowo płaskim terenie. Jest sucho i gorąco... Kolejne 2 godziny to początek podejścia w górę. Ostanie dwie godziny to jak atak na Śnieżkę - sił zaczyna brakować, powietrze coraz bardziej rozrzedzone, a plecak ciąży coraz bardziej.
Szybkie okazanie permitów, rozbicie namiotu, kolacja i spać.
Dzień 4
 |
Nido de Condores |
Postanowiliśmy, że dzisiaj zrobimy dzień wolny. Bazowe lenistwo, gotowanie i tylko krótkie wypady po okolicy.
Plaza Mulas to mała wioska u stóp najwyższej góry obu Ameryk. Można tutaj odwiedzić lekarza, zjeść hamburgera lub pizzę, wypić piwo lub skorzystać z internetu. Ceny są dosyć wysokie, np. za pizzę dosyć sporych rozmiarów trzeba średnio zapłacić około 7 USD. 15 minut surfowania po sieci to wydatek 10 USD.
Dzień 5
 |
Region Mercedario w drodze na szczyt Aconcagua |
Od samego rana nawadniamy się - herbata, isostar etc. Około 1300 pakujemy plecaki i ruszamy do Nido de Condores w celu wniesienia depozytów. Droga przebiega bez problemów i zajmuje nam 4,5 godziny. Różnica wzniesień to około1000 m.
Po rozbiciu namiotu i zostawieniu depozytu schodzimy spowortem do Plaza Mulas, gdzie robimy kolację i idziemy spać.
Dzień 6
Znowu robimy sobie wolne. Trochę prania się nazbierało przez te 5 dni, więc postanawiamy się poobijać... Piorąc oczywiście w myślach.
Dzień 7
 |
Ranek White rocks |
Po śniadaniu pakujemy plecaki i robimy powtórkę z przedwczoraj. Tym razem z plecakami około 20 - kilogramowymi. Dzisiaj czas z Plazy Mulas do Nido wynosi 5,5 godziny. Etap końcowy to małe załamanie pogody, zaczyna się ochładzać. Co chwilę zatrzymujemy się w celu rozgrzania dłoni...
Po kilku minutach jesteśmy już w Nido. Rękawice to pierwsze, co wyjmujemy z plecaka, później kurtka puchowa. Twan rozpala maszynkę do gotowania, ja idę po śnieg.
 |
Obóz White rocks |
Późną kolacją kończymy dzień.
Dzień 8
Wolne!
Cały dzień siedzę w namiocie, nic mi się nie chce robić. Słucham tylko w kółko tych samych mp3. Około 1700 Twan wyciąga mnie na rundkę dookoła obozu. Robimy kilka zdjęć, szczególnie rejon Mercedario wygląda imponująco z Nido de Condores. Później znowu gotowanie, picie i spanie.
Źródło: informacja własna
|