4P-5: Incahuasi, Cerro de San Francisco, Cerro Pissis
| Grzegorz Zięba
|
|
 |
Szczyt Cerro De San Francisco |
Dzień 1
Nasz ostatni etap wyprawy (Puna) rozpoczęliśmy 12 - godzinną podróżą samochodem na trasie Mendoza – Tinogasta provincia Catamarca (około 800 km z Mendozy). Po wcześniej zgłoszonej prośbie o pozwolenie na Ojos del Salado okazało się, że mamy permit ale do odebrania w Santiago de Chile.
Szybka decyzja: spróbujemy bez pozwolenia!
Dzień 2
 |
Flamingi w okolicach Cerro de San Francisco. |
Tinogasta – La Gruta (prawie przejście graniczne Argentyna – Chile, siedziba żandarmerii i możliwość noclegu - około 10 miejsc noclegowych).
 |
Cerro de San Francisco z bazy |
Jechaliśmy około 5 h piękną drogą na wysokości 4000 m, co chwilę zatrzymując się i robiąc zdjęcia. Ruch jak w centrum Warszawy w godzinach szczytu... (Średnia: 3 samochody dziennie).
Za względu na dosyć sporą wysokość n.p.m. w siedzibie żandarmerii można zaciągnąć się tlenem.
Dzień 3
 |
Gdzieś tam miał być Ojos del Salado |
Ja i Twan robimy sobie dzień wolny obijając się w pobliżu, oczywiście w terenie górskim. Wieczorem razem z kierowcą i jego kompanem robimy grilla (bezalkoholowego), ale za to na wysokości 4000 m. Wieczorem spotykamy Szwajcara, któremu w ostatnim miasteczku na trasie Argentyna – Chile skradziono rower. Rafael opowiada historię nielegalnej wspinaczki od strony Chile na Ojos del Salado.
 |
Widok na Incahuasi z Cerro de San Francisco. |
Po zejściu ze szczytu czekał na niego komitet powitalny (1/4 armii Chile) i dwa dni w czymś, co przypominało więzienie.
Decydujemy się na wulkany w Argentynie.
Dzień 4
 |
Baza pomiędzy Cerro de San Francisco i Incahuasi |
Martin, nasz kierowca, proponuje cudownej urody wulkan Incahuasi 6621m. Po dwóch godzinach jazdy rozbijamy namiot w Bazie na wysokości 4600 m, gotujemy i idziemy spać.
Dzień 5
 |
W drodze na szczyt |
Wstajemy wcześnie rano, pakujemy plecak i ruszamy na sąsiednią górkę - wulkan o nazwie Cerro de San Francisco (6018 m). Droga z dołu wydaje się łatwa, obliczamy czas na jakieś 6 godzin w górę i 2 w dół.
 |
Cerro De San Francisco z bazy |
Po dwóch godzinach jesteśmy tylko 20 m wyżej od Bazy. To chyba problem całego rejonu - wszystko wydaje się blisko, ale tylko dla oczu!!!
Droga, która wydawała się na 6 godzin, zajęła nam prawie 10 h tylko w górę. A żeby było jeszcze łatwiej na 6000 m oddychało nam się jak na 7000 m (powietrze jest dużo rzadsze).
 |
Księga wpisów |
Na szczycie pamiątkowe zdjęcia, wpis do księgi wejść i szybkie zejscie w dół. Ostatnie kilometry do namiotu pokonujemy już po zmroku.
Pierwszy wulkan 6000 - tysięczny zaliczony.
Dzień 6
Wolne.
Źródło: informacja własna
|