Andrzej Kulka » Felietony » Wielka Brytania: Wielki Celtycki Murek
Wielka Brytania: Wielki Celtycki Murek

Grzegorz Żak


Niewątpliwie największą zaletą muru (obok niewymienionej w spisie dekoratywności) jest jego trwałość i wytrzymałość na czynniki zewnętrzne. Z czego to wynika? Oprócz tego, że kamień sam w sobie jest materiałem wytrzymałym, to cała tajemnica tkwi w odporności na wodę. W krajach celtyckich deszcz jest codziennością, a deszcz wespół z wiatrem po jakimś czasie przebiją się przez każdy tynk i wypłukują zaprawę. Murkom to nie grozi – nie ma na nich tynku ani zaprawy. Nie bez przyczyny są to d r y stone walls. Jak mówi pewna reklama – „zawsze czysto, zawsze sucho”. Reklama nie dotyczy co prawda murków, ale hasło jest, trzeba przyznać, chwytliwe i w tym przypadku zasadne.

Przydarzyło mi się pracować przy układaniu kamiennych murków (zaliczam to do ciekawszych doświadczeń w życiu, mimo, że głównie zajmowałem się podawaniem kamieni). Podsłuchałem wtedy trochę gwarowych określeń (z tego miejsca przepraszam mistrza od murków Rogera Lewisa za moją natrętność w wypytywaniu i za ciągłe prośby o powtarzanie), nazw kamieni różnych kształtów i wielkości, wykorzystywanych do budowania dry stanes walls w okręgu Dumfries&Galloway. Oto kilka z nich:

Double (“podwójne”) – część murku, gdzie kładzie się dwa rzędy kamieni – jeden na jedną, drugi na drugą stronę. Kamienie muszą być kładzione w poprzek (mniej więcej pod kątem prostym do lica muru). Nazwą „double” określa się też same, dość długie, wąskie i płaskie kamienie, wykorzystywane na tym etapie budowy.

Hearting („sercowanie”) – mniejsze kamienie, wkładane do środka muru, pomiędzy „doubles”. Nie mają prawa się chwiać. Prawdziwe serce dyke a.

Cover („pokrywa”) – duże, płaskie kamienie na całą szerokość muru, a często nawet wystające poza lico. Układane w połowie wysokości i tuż pod szczytem.

Pins („szpilki, pinezki”) – małe, trójkątne kamienie, wkładane w trakcie układania w powstałe szpary. Służą „kosmetyce” dyke a.

Top stones („kamienie szczytowe”) – ładne, okrągłe kamienie kładzione na szczyt. Muszą być dość spore, żeby przyciskać swoim ciężarem cały dyke.

Technicznych specyfikacji budowy dry stane walls jest z jednej strony niewiele – ot, dałoby się to streścić w kilkunastu zdaniach, ale z drugiej strony można by rozważać różne typy murów zależnie od rodzaju kamieni – co z kolei zależne jest od regionu (na przykład w hrabstwie Sligo w zachodniej Irlandii murki robi się z jednakowej wielkości dużych kamieni, w Yorkshire w północnej Anglii z małych, równych, niemal „cegłopodobnych”. W Dumfries&Galloway poszczególne warstwy muru składają się z kamieni różnej wielkości – bo takie są dostępne w tym regionie). Murki łączy się też z żywopłotami – w rezultacie czego powstaje tzw. żywopłot z Galloway czy żywopłot kornwalijski, w którym lico jest z kamieni, natomiast wnętrze wypełnione jest ziemią, a na szczycie rośnie trawa. Dry Stone Walling Association of Great Britain, czyli Stowarzyszenie Budowy Murków Bez Zaprawy wydaje broszurki mające na celu poprawienie jakości budowy dykeów a także informowanie o przeróżnych aspektach tej działalności – jak choćby przyroda. Z owych pozycji wydawnicznych dowiedzieć się możemy m.in., że w dry stane walls żyją pająki, pszczoły i osy, ropuchy, myszy polne, rudziki, nietoperze. Ze świata roślinnego możemy tam spotkać przede wszystkim wiele gatunków mchów i porostów. Możemy też przeczytać, że murki stanowią dla owiec świetną osłonę przed wiatrem, że znacznie lepiej dla owcy jest ocierać się o naturalny dry stone wall niż o płot z drutu (zwłaszcza z drutu kolczastego…). Generalnie, że takie murki są idealne. I nie jest to bynajmniej odległe od prawdy.

W układaniu murków jest coś z poezji. Mówi się, że każda chwila tej pracy daje satysfakcję – bo położenie każdego kamienia to rozwiązanie jakiegoś konstrukcyjnego problemu. Jest to z pewnością praca zdrowa – na powietrzu, fizyczna, trzeba tylko uważać, żeby niezbyt gwałtownie dźwigać co cięższe głazy. Trzeba mieć silne plecy (tak mówił Roger Lewis, a on się na tym zna). Jest to też praca dla ludzi z wyobraźnią, nieco prymitywna (w pozytywnym tego słowa znaczeniu – może lepiej brzmiałoby: pierwotna) forma inżynierii. Trochę jak dziecięca zabawa klockami. Przyjemność. A oni jeszcze za to płacą. Ba, dobry dyker jest, zwłaszcza w Dumfries&Galloway postacią poważaną, jak zresztą powinien być każdy dobry fachowiec. Ale co z poezją tego zawodu? Dykerzy nie mają swoich pieśni – układanie murka nie jest czynnością, którą można by wykonywać rytmicznie, bez zastanowienia. Dlatego, w przeciwieństwie do żeglarzy czy prządek dykerzy nie mają pieśni pracy. Budowa murka to praca w ciszy. Ciszy skłaniającej do przemyśleń. Niektórzy układają wiersze – jak choćby John McTaggart z Borgue (wioski, gdzieżby indziej, jak nie w Galloway), który w początku XIX wieku napisał „Elegy to Davie the Dyker”. Innym szkockim poetą opiewającym budowę kamiennych murków jest John Wilson (z tego samego okręgu), który napisał w latach pięćdziesiątych naszego wieku „Reflections of Dry Stane March Dyke”. Oba te utwory są pisane pięknym „scotchem” – z zachowaniem zasad twardej szkockiej wymowy i z całkowitą nieraz zmianą brzmienia poszczególnych głosek w słowie. Mimo tych trudności spróbowałem przetłumaczyć „Refleksje Marcowego Murka” (bo tak mi się ten tytuł przełożyło, zdając sobie oczywiście sprawę, że poezja jest tym, co ginie w przekładzie).

Źródło: informacja własna
<< wstecz 1 2 3 4 5 dalej >>
Felietony
WARTO ZOBACZYĆ

Austria: Graz
kontakt
copyright (C) 2004-2005 Andrzej Kulka                                             powered (P) 2003-2005 ŚwiatPodróży.pl