16.08.2004 poniedziałek
O 7.15 ruszamy w kierunku Osz. Droga powrotna, podobnie jak ta pierwsza z Miszą, okazuje się wielką porażką. Może ktoś, kto lubi przygody i psujący się stale samochód byłby zadowolony ale ja mam już serdecznie dość. Gdy już wszelkie próby naprawy zawodzą Misza zakłada koło, dokręca wszystkie śruby na maximum i bez łożyska o 23.30 dojeżdżamy do hotelu na przedmieściach Osz-u, który Misza polecił nam ze względu na niską cenę. Fakt cena jest niska (niecały dolar od osoby) ale warunki iście spartańskie. Wieloosobowe sale z metalowymi łóżkami jak na starych filmach wojennych. Dodatkowo jedna łazienka - przepraszam, jeden kran na zewnątrz budynku a toalety nawet nie szukam. Stwierdzamy, że o tej porze i tak nic innego nie znajdziemy a poza tym jest nam już wszystko jedno. Jemy kolacje i kładziemy się spać.
17.08.2004 wtorek
Rano budzę się a Krzysiek pokazuje mi martwego skorpiona na swojej pościeli. Aż strach pomyśleć, co by się stało gdyby obudził się trochę później. Zajeżdżamy do domu Tatiany odebrać dokumenty, które agencja miała nam załatwić a bez których nie opuścimy Kirgizji oraz po bilety na samolot Osz-Biszkek, na zakup których zostawiliśmy pieniądze. Okazuje się że agencja pod groźbą niewydania nam biletów i dokumentów żąda od nas opłat za rzeczy, które podobno dla nas zorganizowała, a których oczywiście nie otrzymaliśmy. Odmawiamy uiszczenia 166$ i na własną rękę organizujemy sobie powrót samochodem i dokumenty.
18.08.2004 środa
Do stolicy Kirgizji dojeżdżamy o 8 rano. Pierwsze miejsce jakie odwiedzamy to dworzec kolejowy aby zakupić bilety plackartnyje z Moskwy do Brześcia. Na lotnisku jesteśmy o 10 czyli 15 minut przed zakończeniem odprawy i 30 minut przed odlotem. Po przesiadce w Novosybirsku lecimy do Moskwy, gdzie mamy ponad 2 godziny do odjazdu pociągu. Teoretycznie jest to dość czasu, jednakże długie oczekiwanie na bagaż i półgodzinna podróż autobusem z lotniska do metra a następnie metrem na dworzec powodują, że wsiadamy do pociągu w ostatniej chwili - już w biegu. Jem kolację (Krzysiek odmawia twierdząc, że nie ma ochoty na suche pieczywo Wasa), wykupuje pościel i idę spać.
19.08.2004 czwartek
Noc w pociągu jest nieporównywalnie bardziej komfortowa niż te, które mieliśmy okazję ostatnio spędzać w namiocie. Do Brześcia dojeżdżamy o 12.41. Wymieniamy dolary i kupujemy bilety do Terespola. Do odjazdu pociągu zostają jeszcze 3 godziny, które spędzamy na dworcu. Przed odjazdem drobna formalność w postaci kontroli paszportowej i ... brak wizy powoduje, że zostajemy zatrzymani i zmuszeni do wykupienia wizy wyjazdowej z Białorusi. Niedopatrzenie z naszej strony czy jednak dowolność interpretacji przepisów przez białoruskich pograniczników? Na nic zdają się tłumaczenia, że na podstawie międzynarodowych umów nie potrzebujemy takiej wizy gdy podróżujemy tranzytem. Wizyta na milicji daje nam możliwość "legalnego" opuszczenia tego kraju ale za 66$ od osoby. Ostatecznie znajdujemy inną, znacznie tańszą możliwość ale o tym to już opowiem prywatnie.
Podsumowanie
Wyjazd pomimo nieosiągnięcia wierzchołka uznaje za udany. Z czterech celów jakie przyświecały tej wyprawie osiągnąłem trzy: udało mi się, mimo wielu przeciwności, doprowadzić wyjazd do skutku; osiągnąłem najwyższą z dotychczasowych wysokości oraz po raz pierwszy przekroczyłem wysokość 6000m.n.p.m.
Polecam tego typu wyprawę każdemu kto marzy o górach naprawdę wysokich, ale tylko tym, którzy mają już doświadczenie górskie. Myślę, że wyjazdy na Mont Blanc i wcześniejszy na Elbrusa pozwoliły mi sprawdzić, że jestem gotowy na wyjazd w Pamir. Bogatszy o doświadczenie i nieocenioną wiedzę jaką zdobyłem podczas tego wyjazdu zapewne jeszcze kiedyś tam wrócę, choć jeszcze nie wiem kiedy. W najbliższych planach mam ponowną próbę zimowego wejścia na Mont Blanc i wiosenne przejście Pirenejów.
Informacje dodatkowe
PATRONAT: Zarząd Morskiego Portu Gdańsk S.A.; onet.pl; Poznaj Świat; Polski Klub Przygody
CEL: Pik Lenina 7134 m.n.p.m. w górach Pamir
TERMIN: 22.07-20.08.2004
UCZESTNICY: Krzysztof Kula i Wojciech Suchy
PRZYJACIELE ZE SZLAKU:
Andrzej, Damian i Paweł - Warszawa; Daniel i jego kolega - Gdańsk; Ania i Marcin - Katowice
TRASA: Gdańsk - Warszawa - Terespol - Brześć - Moskwa - Biszkek - Osz - Base Camp - akcja górska - powrót analogiczny
KOSZT: 4243,10 zł + 2137,41 zł (sprzęt) = 6380,51 zł (tylko 1 osoby autora)
Bardziej szczegółowa wersja relacji znajduje się na www.almanak.gdansk.pl
Źródło: informacja własna