3x5000 3: Iran; Wulkan Damavand i miasto Isfahan
| Izabela Borkowska & Roman Przybylski
|
|
 |
Jezioro widoczne z Damavand |
Kolejnym naszym celem był polozony w północnym Iranie wygasły wulkan Damavand. Z Turcji udaliśmy się autobusem do Teheranu, a stamtąd taksówką do miasteczka Reyneh, które leży u podnóża wulkanu. Do Reyneh przyjechaliśmy wieczorem i nie tracąc czasu zaczęliśmy wędrować w kierunku szczytu. Szybko zdobywaliśmy wysokość idąc do 1:00 w nocy.
 |
Skały przedszczytowe wulkanu Damavand |
Obóz I założyliśmy na wysokości 2500 m n.p.m. Po rozbiciu namiotu, nagle zjawiły się psy pasterskie, które nie były przyjaźnie do nas nastawione. Mówiąc szczerze byliśmy przerażeni. Był środek nocy. Co by było gdybyśmy nie zdążyli rozbić namiotu? Całkiem możliwe, że mogłoby się wtedy skończyć tragicznie.
O poranku mieliśmy piękną pogodę, a widoki wzruszały. Długo guzdraliśmy się ze wszystkim, coś zjedliśmy, potem zwinęliśmy namiot i wlekliśmy się do góry pokonując zaledwie 600 metrow – tragedia!
 |
Okolice Damavand. W oddali miejscowość Reyne |
Obóz II założyliśmy na wysokosci 3000 m n.p.m. Mieliśmy z tym problemy, ponieważ nie było ani metra poziomego terenu, w końcu rozbiliśmy namiot na gruzie i kamieniach. Jeszcze nie pisałem, że szliśmy nową drogą na Damawand, spotykając pasterzy i stada owiec. Pastwiska były do 3700 m n.p.m., potem już tylko skały powulkaniczne i pola śniegowe. Powyżej 3600 m n.p.m. trafiliśmy na żleb usłany luźno osadzonymi kamieniami, gdzie niejednokrotnie stawiając jeden krok, w efekcie cofaliśmy się o dwa... Droga ta stawała się coraz bardziej uciążliwa, ale też wraz z rosnącą stromizmą – coraz bardziej niebezpieczna.
 |
Iza i Romek na szczycie Damavand |
Na wysokości 4600 m n.p.m zdecydowaliśmy się założyć obóz III, by następnie podjąć nocny atak szczytowy. O 4:00 słyszymy znienawidzony dźwięk telefonu – tiiii tit tiiii tit itd. Czas wyłazić ze śpiwora, zrobić herbatę, coś zjeść i zasuwać do góry. Słysząc inne grupy atakujące szczyt, postanowiliśmy dołączyć się i ruszyć z nimi. Droga na Damavand jest męcząca z powodu oparów siarki, które powodują trudności w oddychaniu. Polecam zabrać ze sobą mokrą ściereczkę, która może służyć jako filtr powietrza, skuteczny jest też świeży czosnek, który wkłada się do nosa lub rozgryza w ustach, skutecznie uwalniając gardło od nieprzyjemnego uczucia drapania.
 |
Na bazarze w Isfahan |
Damavand zdobyliśmy przed południem, widok mieliśmy przepiękny, robiliśmy dużo zdjęć z reklamówkami naszych sponsorów. Przy okazji bardzo im dziękujemy za okazane nam wsparcie. Po seri zdjęć udaliśmy się szybko w dół do Reyneh i tego samego dnia dotarliśmy do Teheranu. By zdobyć Damavand wystarczy dobra aklimatyzacja oraz trzeba być wyposażonym w świeży czosnek i petardy odstraszające tutejsze pasterskie psy...
Isfahan
 |
Masuleh - wieś wysokogórska |
W Iranie zwiedziliśmy piękne miasto Isfahan. Jest tam słynny Plac Immama, kilkanaście starożytnych mostów, wiele pięknych meczetów i bajeczny bazar, który koniecznie trzeba odwiedzić. W Isfahan spedzilismy kilka dni a następnie pojechaliśmy do wysokogórskiej wioski Masuleh, na polnoc Iranu.
Wioska Masuleh
 |
Wieś Masuleh - gdzie dachy domów są jednocześnie ulicami domów |
Jest ona ciekawa pod tym względem, że domy są wybudowane na terenie nachylonym około 40 stopni. Przez to zabudowa tej wsi jest taka, że dachy domów są jednocześnie podwórkami domów położonych piętro wyżej. Masuleh ma specyficzny klimat. Na początek nie robi wielkiego wrażenia, ale potem daje możliwość poznania kultury i zwyczajów tamtejszych ludzi. Do gustu przypadły nam zwłaszcza regionalne potrawy, których podstawą są gotowane warzywa doprawione dużą ilością czosnku.
Źródło: informacja własna
|