3x5000 4: Gruzja; ostatni etap podróży
| Izabela Borkowska & Roman Przybylski
|
|
 |
Okolica Kazbeka. Gruzja |
Po dwudniowym pobycie wyjechali¶my z Masuleh i po kilku dniach podróży znaleĽli¶my się w Tibilisi, stolicy Gruzji. Czuć było juz europejsk± cywilizację. Były kosze na ¶mieci, ¶wiatła na ulicach i bankomaty! Gruzja to piękny kraj!
 |
Tsminda Sameba- ko¶ciółek w okolicach Kazbeka |
Ze stolicy pojechali¶my marszrutk± do Kazbegi, miasteczka położonego u podnóża Kazbeku - naszego kolejnego celu. Tak nazwali ten wygasly wulkan Rosjanie. Gruzini natomiast mówi± na niego Mkinwartsweri, czyli „Góra z lodow± głow±”, gdyż jej szczyt stanowi piramidę z wiecznego ¶niegu.
 |
Kazbek o poranku |
Szybko minęli¶my miasteczko i rozbili¶my namiot na jego peryferiach blisko lasu. Zmęczeni postanowili¶my wypić przepyszne gruzińskie czerwone wino. Przez następne dni wolno szli¶my pod górę. Po drodze mijali¶my Tsminda Samebę – bardzo malowniczo położony ko¶ciółek, który góruje nad wsi± Gergeti. Kilka dni spędzili¶my w pięknym miejscu, gdzie obserwowali¶my orły, nawet udało nam się zrobić kilka dobrych zdjęć tych ptaków. Po trzech dniach odpoczynku postanowili¶my spróbować wspi±ć się na nasz ostatni wulkan.
 |
Wieczorne palenie fajki wodnej i picie herbaty |
Na Kazbek już nie prowadziła tak łatwa droga jak na Ararat lub Damavand. Musieli¶my przej¶ć przez lodowiec, szukaj±c odpowiedniej i bezpiecznej drogi. Po zej¶ciu z lodowca rozbili¶my namiot obok starej stacji meteorologicznej. Czekali¶my na poprawę pogody siedz±c w namiocie i jedz±c przepyszny ryż z cukrem.
 |
Zaraz po zej¶ciu z Kazbeka |
Następnego dnia zaprosili nas Gruzini do byłej stacji meteo, co było bardzo miłe z ich strony i ułatwiło nam pobyt na tej wysoko¶ci - było ciepło, sucho i było dużo jedzenia. Wieczorem przygotowali¶my sprzęt, herbatę w termosach i jedzenie na drogę, bo o godz. 3:00 mieli¶my zaatakować Kazbek. Wstajemy w nocy i okazuje się, że pogoda jest super, na niebie piękna Droga Mleczna. Zostawili¶my trzy wielkie kamienie obok drzwi, przekazuj±c w ten sposób informację, że wyszlismy w kierunku szczytu. Szli¶my w zupełnej ciemno¶ci do lodowca, gdzie założyli¶my raki i zwi±zali¶my się lin±. Mijaj±c szczeliny lodowca doszli¶my na plateau, tam odpoczęli¶my około 20 minut i wspinali¶my się dalej. Było ciężko, ale się nie poddali¶my. Tuż pod szczytem należy pokonać 50 - metrowy lodowy kuluar, nieprzysparzaj±cy jednak problemów z technicznego punktu widzenia. Na szczycie przywitała nas burza i pioruny. Przerażeni uciekali¶my w dół, aż na upragnione plateau. Dopiero tam poczuli¶my, że nasz cel został zrealizowany – trzy wulkany Bliskiego Wschodu zostały zdobyte!
Dla nas była to niew±tpliwie ciekawa i bogata w przeżycia wyprawa. Oprócz doznań zwi±zanych z wysokogórsk± wspinaczk± mieli¶my bowiem okazję zasmakować również w codziennym życiu ludno¶ci zamieszkuj±cej tamte regiony, zamieszkuj±c np. u iranskiej rodziny w Teheranie lub wznosz±c kilkunastominutowe, spontaniczne toasty dzadza u podnóża Kazbeku.
¬ródło: informacja własna
|