WW 13; Wąwóz Rzeki Dziewiczej
|
|
|
Środa, 1 października. Zjeżdżamy do głównej doliny parku narodowego Zion (wąwóz wyrzeźbiony przez Virgin River, czyli Rzekę Dziewicza) serpentynami, przez zbudowany w 1930 roku, blisko 2-kilometrowy tunel. Szkoda czasu na rozbicie namiotów, zrobimy to po zmierzchu, mamy przecież czołowe latarki Princeton Tec - godne technologii XXI wieku.
Zostawiamy mikrobus na parkingu przy ośrodku informacji turystycznej (Visitor Center). Wąwóz jest przepiękny, otoczony zębatymi, biało- żółto- czerwonymi szczytami, o biblijnych (nadanych przez Mormonów) nazwach jak Świątynia Wschodnia, Trzech Patriarchów (Abraham, Izaak i Jakub), Świątynia Słońca...
Jesteśmy wszyscy tak podnieceni wizja planowanej na dzisiaj przygody - zdobyciem The Narrows - ze "z biegu" - po szybkim uzupełnieniu prowiantu z ogólnej lodówki, wsiadamy w kursujący wzdłuż Doliny napędzany litościwym dla środowiska gazem wahadłowiec i ze spokojem grabarza, mijając kolejne przystanki docieramy do ostatniego - Shinavawa Temple. Ten "koniec" jest początkiem spełnienia naszego pierwszego tutaj marzenia.
|
Zaskakujące barwy kwiatów w głębi Kanionu |
Park narodowy Zion jest jak wielką, skomplikowaną księgą, którą należy umieć czytać. Dla większości turystów zwiedzanie Parku polega na przejeździe ze Wschodniego do Zachodniego wjazdu (lub odwrotnie) z wycieczką wahadłowcem wzdłuż Doliny, spacerkiem wzdłuż któregoś z łatwych szlaków (np. nasz wczorajszy Great Arch, Szmaragdowe Jeziora, Plącząca Skała, Watchman...) i kilometrowym dojściem do krańca asfaltowej ścieżki Riverwalk. Z tym tylko, że... my nie jesteśmy przeciętnymi hamburgeiros, ale nieprzeciętnymi Sarmatami!
Zion posiada dwa najczystszej wody Klejnoty: The Narrows oraz Lądowisko Aniołów. Ktokolwiek będąc w tym Parku pominął wymienione miejsca ma - szczerze - pełne prawo czuć się jak turysta w Krakowie poznający dogłębnie Nowa Hutę, moje skądinąd kochane, rodzinne Podgórze, plus Salwator i Tyniec z pominięciem.... Wawelu i Rynku Głównego! Dlaczego? poczytajcie;
|
W wąskiej gardzieli |
Z krańca Riverwalk wchodzimy do wody, po łydki, po kolana, po pas... I brniemy tak w górę strumienia całymi godzinami. Wgłębiamy się w bodajże najwspanialszy fragment parku Zion - pomiędzy pionowe ściany kanionu (The Narrows), którego stoki odlegle o zaledwie 6-7 metrów sięgają niebotycznych wysokości, blisko pół kilometra! Ta gardziel ciągnie się na przestrzeni aż 3 kilometrów! Krok po kroku odkrywamy nowe kształty, nowe barwy igrające na skalnych ścianach. Rozkładamy statywy co krok, co pół kroku... Światło w tak wąskiej szczelinie jest słabe, wymaga długich naświetleń, ale za to kolory, odbijane wielokrotnie od barwnych piaskowców!!! Jakże pięknie wyrzeźbione jest to potrójne pogranicze atmosfery, litosfery i hydrosfery, w dodatku wzbogacone zmiennym blaskiem, zapachami i ciepłotą. W takim miejscu można trwać, i trwać, i trwać...
|
Jacek i Basia |
Siedzę na konarze starej sosny i w zdumieniu spozieram na rzeczny zakręt, gdzie kamienny brzeg znienacka zaiskrzył światłem niewidzialnego stąd słońca. I na tym tle pojawił się brodzący w wodzie Jacek, a zaraz po nim Barbara. We dwójkę stworzyli ponadczasowy Obraz Wędrujących Pielgrzymów!
Siedzę na konarze starej sosny i marze, jak bardzo chciałbym znaleźć się w tym miejscu z ukochaną istotą, dzielić dusze, wrażenia i ciepłotę ciał...
|
Obrazy tworzone przez Naturę |
Umówiliśmy się na spotkanie przy Visitor Center na 7 wieczór, tuż po zachodzie słońca. Taki układ pozwala nam rozproszyć się na długości Kanionu i indywidualnie przeżywać piękno postrzeganych zjawisk. Pięć godzin spędzone w wąskim kanionie mija nieubłaganie, jak krótka, bardzo krótka chwila. Czas wracać.
Czas na życiową prozę, czyli: warto mieć dobre buty, najlepiej nurkowe neoprenowe, ale adidasy z wełnianą skarpetą też się przydają, do tego okulary polaryzacyjne, aby wyraźniej widzieć, gdzie położyć stopę, i - obowiązkowo - kij do podpórki. Jeżeli nie mamy własnego, na pewno będziemy mogli wybrać z dziesiątków przechodnich patyków, jakie turyści pozostawiają na początku szlaku w Riverwalk.
|
Kora wiekowej topoli przed Riverwalk |
Na kempingu przy zachodnim wjeździe, w żarze płomienia starannie pilnowanego przez ogniowego maestro Lecha, skwierczy 5 kg wędzona szynka dogrzewana aromatycznym jałowcowym drewnem. Przy wielkim stole mistrz Jarek w otoczeniu kobiecej świty Agnieszki i Barbary przyrządzają kolacje.
"Jest już za późno, nie jest za późno..." Edwarda Stachury, w wykonaniu nieocenionego Jacka, brzmi pośród podzwrotnikowej nocy, przy płonącym ognisku jak... (i tutaj każdy z nas dobiera sobie ciąg dalszy).
Źródło: Exotica Travel
Materiały dostarczyło
biuro Exotica Travel
warto kliknąć
|