Andrzej Kulka » Przewodniki - Przez Świat III » Afryka nie taka dzika
Afryka nie taka dzika

Monika Witkowska


Ghana

Nasza trasa: Elubo - Accra - Kumasi - Takoradi - Caape Coast - Kakum National Park - Anomabu - Accra - Aburi - Akosombo - Ho - Kpalime.

Informacje o kraju

Powierzchnia: 238 tys. km2.

Ludność: 17 mln.

Religie:
Animiści 40%, chrześcijanie 35%, muzułmanie 15%. Południe kraju jest wprost nawiedzone - w radio co chwila nadawane są audycje religijne (chrześcijańskie), wszędzie wiszą święte obrazki i napisy typu "Pan moim pasterzem" (cytat z poczty).

Stolica: Accra

Wiza:
Wizę do Ghany załatwialiśmy w Konsulacie Ghany w Warszawie, ul. Mścisławska 4a, tel. (22) 8331094. Czeka się na nią kilka dni, kosztuje 20 USD (jednokrotna) lub 50 USD (wielokrotna) + 15 zł za formularz, który trzeba sobie odbić w dodatkowych 3 egzemplarzach. Potrzebne: wypełnione 4 formularze, 4 zdjęcia, ksero paszportu.

Wymiana: 1 USD = 2340 cedi.

Pieniądze:
wymienia się w bankach, albo w odpowiednikach naszych kantorów nazywanych "Forex".

Accra

Stolica Ghany, w której mieszka 1,7 mln ludzi. Miasto rozległe (na szczęście taksówki są tanie), sprawiające wrażenie bezpiecznego. Wieczorami normalnym obrazkiem na ulicach są ogniki lamp naftowych - na zmianę całe dzielnice pozbawiane są dopływu prądu i wody (dotyczy też hoteli w tych dzielnicach). Miejsca mniej lub bardziej godne zwiedzenia to:

Muzeum Narodowe - W związku z nazwą "narodowe" i uwagą w przewodniku: "jedno z najlepszych muzeów w Afryce Zachodniej" - spodziewałam się czegoś lepszego, choć to, co było w ramach skromnej ekspozycji (m.in. mozaiki z Rawenny i rzeźby egipskie!), obejrzałam z dużym zainteresowaniem. Wstęp: 4000 cedi CFA, z legitymacją ISIC - 2000 cedi.

James Town z James Fort i latarnią morską - można zobaczyć, ale jak nie zobaczymy, to też niewiele stracimy. W forcie mieści się więzienie, w związku z czym nie wolno w tym rejonie robić zdjęć.

Plac Niepodległości (Independence Square) - przemilczę, co myślę o pomniku z potężną pięcioramienną gwiazdą i wielkim placu, na którym na demonstracjach (prorządowych oczywiście) może zjawić się 30 tys. ludzi. Przy okazji robienia zdjęć doszło do kłótni z miejscowym ochroniarzem, który groził mi zabraniem aparatu.

bazar fetyszy - bardzo ciekawy, ale trudno go znaleźć (najpierw trzeba pytać się o bazar z drewnem).

Kumasi

Stolica plemienia Ashanti, miasto niewątpliwie warte odwiedzenia. Nasz program obejmował:

pałac króla Ashanti - Nowej części, gdzie król mieszka zwiedzać nie można, za to stara stanowi bardzo ciekawe muzeum, po którym oprowadzają znakomici przewodnicy. Próbowaliśmy dostać się na audiencję u króla, ale skończyło się tylko na bezskutecznej stracie czasu na "dywaniku" u królewskiego sekretarza. Bez problemu można natomiast obserwować odbywające się w poniedziałki i czwartki przed południem sądy, prowadzone przez wicekróla;

National Cultural Centre - część wystawowa nas rozczarowała, natomiast warto zajrzeć do miejscowych sklepików (typowe dla Ashanti rzeźby były tańsze od tych, które później widzieliśmy w wioskach);

Bazar - ogromny, 10 ha, na których kupuje-sprzedaje 10 tys. handlarzy;

okoliczne wioski - byliśmy w: Bonwire - wioska z typową dla Ashanti architekturą (domy z wewnętrznym podwórkiem, portrety świętych na ścianach) i mężczyznami tkającymi na ulicach słynne kente (rodzaj materiału). Po drodze zatrzymaliśmy się też w Pankrono (centrum ceramiczne) i w Ahwiaa (masowa produkcja tradycyjnych taboretów).

Źródło: TravelBit

TravelBit Tekst pochodzi z książki
wydanej przez Agencję Travelland
prowadzonej przez
Centrum Globtroterów TravelBit

 warto kliknąć

<< wstecz 1 2 3 4 5 6 7 8 9 dalej >>
Przewodniki - Przez Świat III
WARTO ZOBACZYĆ

Etiopia: O wielu twarzach
kontakt
copyright (C) 2004-2005 Andrzej Kulka                                             powered (P) 2003-2005 ŚwiatPodróży.pl