Wizy
Kenijska do uzyskania na lotnisku w Nairobi. Koszt tranzytowej (7 dni) 10 USD, pobytowej (3 mies.) 30 USD, na lotnisku wydawana jest wiza jednokrotego przekroczenia granicy.
Etiopska - najbliżej w Moskwie lub Bonn (Moskwa Orlovo - Davidovsky pereułok 6, tel. 280-16-16, 280-16-76, fax 280-66-08, lub 5300 Bonn 1, Brentane Strasse 1 tel. 23-30-41, fax 23-30-45). W Kenii 30-dniowa wiza kosztuje 56 USD i wydawana jest następnego dnia po złożeniu podania (potrzebne 1 zdjęcie). Można ją następnie przedłużyć w Addis Abeba w Immigration Office na 3 miesiące (trzeba wykazać się kwitami wymiany z banku) lub na 30 dni (bez kwitów) - oba warianty w cenie 16 USD.
Zdrowie
Wymagane szczepienie to tężec (1 szczepienie), przydatne to żółta febra (1 szczepienie), żółtaczka (typu A i B - trzy szczepienia - łącznie pół roku), tyfus. Dokładnych informacji o szczepieniach udziela Sanepid na Żelaznej (Warszawa), tel. 620-90-01. Czasami na lotnisku wymagane jest okazanie żółtej książeczki (z aktualnymi szczepieniami). Najważniejszym problemem jest malaria, występująca w większości krajów afrykańskich. Aby się przed nią zabezpieczyć należy łykać pigułki (do dostania w Kenii jest Nivaquina, Paludryna, Metakelfin - my wybraliśmy ten ostatni - cena opakowania wystarczającego na 4 tygodnie - 10 USD). Dobrze jest też mieć ze sobą jakiś lek na wypadek ataku malarii - my kupiliśmy Cotexin (ok. 10 USD). Ponadto przydatna jest moskitiera (w Kenii jednoosobowa kosztuje 4-5 USD) oraz jakiś krem na komary, a także kadzidełka na komary (do kupienia za ok. 1 USD w Nairobii). Z uwagi na różnego rodzaju pasożyty polecam picie wody mineralnej w butelkach (pod żadnym pozorem z kranu, studni) lub coli. Niebezpieczeństwo bilharcjozy uniemożliwia kąpiel w jeziorach i innych wodach stojących. A poza tym jest cała masa innych zagrożeń, o których można przeczytać w przewodniku, ale które przy zachowaniu podstaw higieny i odrobiny zdrowego rozsądku nie powinny dopaść zwykłego turysty. Chyba, ze jest nałogowym pechowcem, ale wtedy lepiej nie ruszać się z domu.
Transport miejscowy
Afrykańskie drogi są generalnie złe, a miejscami fatalne - jeździliśmy głównie autobusami i ciężarówkami - często 100 kilometrów pokonywaliśmy w 3-4 godziny (i to bez specjalnych postojów u pociotków kierowcy), a bywało też często, że 150-250 kilometrów jechaliśmy przez cały dzień. Szczególnie polecam podróżowanie na dachach ciężarówek - klimatyzacja i wspaniałe widoki po drodze gwarantowane. Należy tylko bardzo uważać, aby być dokładnie ubranym - i zakładać coś na głowę, w przeciwnym raziem można łatwo poparzyć się na słońcu. Cały transport rusza rano, więc jeśli planujemy dłuższą trasę, trzeba o świcie być w miejscu skąd, ruszają ciężarówki. Jeśli wysiądziemy gdzieś między większymi miastami, to można mieć kłopoty z zatrzymaniem samochodu, w którym byłoby miejsce - z reguły wyruszają one w trasę załadowane do nieprzytomności i raczej po drodze pasażerów nie zabierają. W nocy jeżdżą tylko samobójcy - co niezwykle opóźnia i podraża przemieszczanie się, bo trzeba przenocować, potem wyruszyć w trasę o 6 rano, około 5-6 dojechać na miejsce i znowu przenocować.
Fotografowanie
Podróżniku! Jeśli nie jesteś fotoreporterem żyjącym ze sprzedaży zdjęć zastanów się zanim wyjmiesz aparat by uwiecznić kolejną uliczną scenkę! Generalnie tamtejsi ludzie nie lubią być fotografowani i należy to uszanować. Wypada spytać się, czy można zrobić zdjęcie, a w przypadku odmowy z uśmiechem się pożegnać. Po co stawać się kolejnym "tourist faranj"? Czasem najpiękniejsze zdjęcia to te, których nie zrobiliśmy. Bardzo często miałam odczucie, że wyjmując aparat natychmiast ogólną życzliwość zmieniam w niechęć wobec kolejnego bogatego "tourist" (skoro stać mnie było, aby tam dotrzeć, to już musiałam być naprawdę bogata). Czasem ludzie proszą, aby zrobić im zdjęcia i przysłać - ja w takich chwilach prosiłam, aby mi napisali swój adres w notesie - a jeśli był po amharsku, to go potem w Polsce kserowałam i naklejałam na kopertę.
Czas
To wymysł białych ludzi. Tu nikt się specjalnie nie śpieszy. Wschody słońca są o 6 rano a zachody o 6 wieczór. Prawie natychmiast zapada zmrok, więc lepiej nie oddalać się zbytnio na samotne romantyczne wieczorne spacery. W Etiopii panuje też inny podział czasu (pomijam drobiazg, że jest tam 13 miesięcy) - 6 rano czasu europejskiego jest godziną 0 czasu etiopskiego. Zatem 9 rano wypada tam o 3. Robiliśmy przeliczniki czasowe, pamiętając że nasza 7 rano to ich 1, a nasza 7 wieczór to ich 1 w nocy. To czasem utrudnia życie, tym bardziej, że trzeba dokładnie upewnić się, wg jakiego czasu odjeżdża autobus!
Źródło: TravelBit