Andrzej Kulka » Przewodniki - Przez Świat III » Indie północno-wschodnie
Indie północno-wschodnie

Elżbieta i Adam Tarniowy


Dzień 11: Lohit - Wakro - Parasuram Kund

Wakro znajduje się w dystrykcie Lohit (Lohit to również nazwa górskiej rzeki).

Zjeżdżają tu pielgrzymki z całych Indii, by dokonać symbolicznego oczyszczenia w nurtach rzeki.

Miejsce ablucji nazywa się Parasuram Kund, Oddalone od Wakro o 16 kilometrów.

Ruszamy tam pieszo, a później łapiemy okazję. Parasuram Kund usytuowane jest malowniczo w przełomie rzeki. Znajduje się tutaj niewielka świątynia Kali, wokół której można spotkać sadhu mających tu swoje pustelnie.

W drodze powrotnej zwiedzamy wieś Kon Jung zamieszkałą przez plemię Mishmi. Osada posiada charakterystyczna zabudowę. W pobliżu domów groby ogrodzone niskim płotkiem. Mishmi podobnie jak Adi, Aka, Apatani, Tangsa i Miji wyznają Donyi-Polo, religie uznającą boskość słońca i księżyca. Obrzędy religijne związane są z cyklem wegetacyjnym roślin uprawnych. Pokrewną religią jest Abotani, gdzie czci się również siły przyrody, góry, rzeki itp.

Donyi-Polo i Abotani są rdzennymi religiami plemion Arunachal. Mishmi posiadają swój własny język, dzielący się na narzecza Digaru-Mishmi, Idu-Mishmi oraz Miju-Mishmi.

Dzień 12: Tirap - Khansa

O godzinie 5.00 wyjeżdżamy autobusem do Tinsukii. O12.30 przesiadamy się na autobus jadący do Khansa, stolicy dystryktu Tirap (ponownie Arunachal Pradesh). Cena 33 IRs, 4-5 godzin jazdy.

Tirap jest najbardziej wysuniętym na południe dystryktem Arunacgal. Graniczy ze stanem Nagaland oraz Myanmarem (Birma).

Pomimo posiadanej przez nas przepustki napotykamy kłopoty z wjazdem. Skutkuje dopiero rozmowa telefoniczna z komendantem policji w Khonsie.

Do Khonsy przyjeżdżamy późnym wieczorem. Miasto pogrążone jest w mroku. Niskie napięcie pozwala jedynie na wątły żar włókien żarówek. Są tu częste wyłączenia prądu, dlatego przydatne są świeczki.

Nocleg znajdujemy w "Tourist Lodge". Pokój 2-osobowy bez łazienki za 120 IRs. To znaczy łazienka jest, wspólna z zardzewiałą blaszana beczką napełnioną wodą.
Warunki naprawdę spartańskie. Łóżko to kilka nieheblowanych desek i brudna szmata do przykrycia.

Dzień 13: Tirap - Laptan

Tirap jest dystryktem górzystym, porośniętym lasem zwrotnikowym. W miejsce wykarczowanych połaci lasów wprowadza się uprawę herbaty, ananasów oraz owoców cytrusowych. Zamieszkują tutaj rdzenne plemiona Nocte oraz Wancho, a także Khanti i Singpho plemiona przybyłe z Birmy wyznające Buddyzm Hinayana.

Wioski położone w okolicach Khonsy zamieszkuje plemię Nocte, będące do połowy lat siedemdziesiątych łowcami głów.

O naszym pojawieniu się wie już całe miasto. Zostajemy przeniesieni do Oficerskiego Bungalowu (cena pokoju 2-osobowego wynosi 145 IRS), na co potrzebne jest zezwolenie od Deputy Commisioner. Obok Bungalowu znajduje się centrum rękodzieła.

Zwiedzamy wieś Laptan, oddaloną dwa kilometry od Khonsy. Chaty wykonane są z bambusa i liści palmowych. Pozwalają nam obejrzeć dom rady. Centralne miejsce zajmuje potężny bęben szczelinowy wykonany z potężnej kłody, o rozmiarach pozwalających na grę jednocześnie dwunastu mężczyznom. Na półkach około dwudziestu czaszek ludzkich, trofea wojenne.

Dzień 14: Laptam

Ponownie odwiedzamy Laptam. Po południu wyjeżdżamy autobusem do Longding (25 IRs, 4 godziny jazdy).

Wioska została już wcześniej powiadomiona o naszym przyjeździe. Zebrało się sporo gapiów. Wyraźnie jesteśmy tu atrakcją. Niektórzy tubylcy wyglądają jak uciekinierzy z muzeum etnograficznego. Półnadzy, maja nakrycia głowy ze skóry i szabli dzikich świń, naszyjniki z małpich czaszek, a w rękach maczety.

Zostajemy zakwaterowani w Circuit House (150 IRs/pokój 2-osobowy), z kucharzem do dyspozycji. Hotel strzeżony jest przez wojsko.

Sąsiedni pokój zajmuje senator, który przyjechał dopilnować pomyślnego przebiegu naszej wizyty.

Resztę dnia zajmuje nam przyjmowanie gości. Różni urzędnicy mundurowi i cywilni, inżynierowie, studenci. Czujemy się jak VIPy. Zdaniem naszych gospodarzy, Longding nigdy nie był odwiedzany przez Europejczyków, przynajmniej nikt takiego faktu sobie nie przypomina. Owszem była kiedyś grupa Włochów, jakiś francuski fotoreporter, ale nie wyjeżdżali poza Khonsę, gdzie w tym czasie odbywał się festiwal plemienny.

Źródło: TravelBit

TravelBit Tekst pochodzi z książki
wydanej przez Agencję Travelland
prowadzonej przez
Centrum Globtroterów TravelBit

 warto kliknąć

<< wstecz 1 2 3 4 5 6 7 dalej >>
Przewodniki - Przez Świat III
WARTO ZOBACZYĆ

Indie: Twarze Bharatu
kontakt
copyright (C) 2004-2005 Andrzej Kulka                                             powered (P) 2003-2005 ŚwiatPodróży.pl