Andrzej Kulka » Survival » Chodzi o przetrwanie?
Chodzi o przetrwanie?



Wyuczona bezradność

Wyuczona bezradność jest czymś innym niż wymieniona wyżej nagła bezradność, pojawiająca się wobec zaskakującego nas zdarzenia, i oznacza niejako "programowe" zatrzymywanie przez jednostkę swoich działań na skutek pojawienia się nawet banalnych problemów. Człowiek przygląda się im i... czeka aż przybędzie ktoś, kto wybawi go z kłopotu. Jest to sytuacja małego dziecka, które spodziewa się pojawienia matki i ta zmieni mokrą pieluchę. Określając rzecz bardziej naukowo: wyuczona bezradność oznacza stan unikania podejmowania decyzji oraz stan unikania aktywności z powodu nie stwierdzania związków między własnymi decyzjami i własną aktywnością a zachodzącymi zmianami w otaczającej rzeczywistości. Myślę, że to brzmi wystarczająco zawile.

Wyuczona bezradność stała się tak powszechnym zjawiskiem, że aż nie zdajemy sobie z tego sprawy. Oczywiście, że ponosimy z tego powodu przeogromne straty. Wcale nie mam na myśli strat w sferze ekonomicznej, z winy ludzi odpowiedzialnych za gospodarkę, nie potrafiących podjąć żadnej decyzji. Straty powstają w twojej rodzinie, w rodzinach was wszystkich. Rodzice często czują brak umiejętności i możliwości wchodzenia w świat swoich dzieci, tracą świeżość patrzenia i spontaniczność, czują się baaardzo dorośli, aż dostojni, do tego stopnia, że wielu rzeczy "nie wypada" im robić. I nie robią. Ani w domu, ani w pracy. Wobec problemów młodzieży stają nagle zupełnie bezradni. Ich dzieci również nie poszukują porozumienia za wszelką cenę. Wiedza dzieci uzupełniana jest nieustannie przez rówieśników, bo wzajemnie uważają się za ekspertów - prowadził ślepy kulawego. Bo jak często młodzi ludzie szukają mądrości u dorosłych ?

Szukają, okazuje się, że szukają. Musi jednak być spełniony ten warunek, że dorosły winien się swoją wiedzą wykazać. Jest to trudne, skoro odcinają się oni od zainteresowań młodzieńczości. Czy jednak do wzajemnego odnalezienia się przez oddalone pokolenia nie nada się wyprawa survivalowa ? Pomyślcie kiedyś nad tym.

Przeciwieństwem takiej bezradności jest przekonanie, że ma się wpływ na kreowanie rzeczywistości.

Uczę swoich studentów podstawowej myśli, jak powinna im towarzyszyć w pracy resocjalizacyjnej: aby być skutecznym wychowawcą, trzeba stać się przewodnikiem, co oznacza, że wiemy dokąd prowadzimy, a podopieczni chcą za nami pójść. Wychowywanie oznacza wówczas wspólną wyprawę, z wspólną odpowiedzialnością za siebie. Survival może stać się symboliczną wyprawą przez życie "w pigułce".

Ja stwierdziłem, że taka wyprawa bywa niezwykle cenna dla znalezienia przyjaźni pomiędzy wychowankami zakładu wychowawczego, a ich wychowawcami. Trzeba było uzmysławiać chłopakom związki między działaniami poszczególnych członków zespołu, a sytuacją tworzącą się i oddziaływującą na wszystkich. Trzeba było jedynie "założyć hamulce", by nie pojawiała się w ich zachowaniach brawura. Natomiast w wielu sytuacjach "prostych" dla doświadczonego człowieka, byli oni lękliwi i wycofujący się. Ot - w sytuacji, kiedy zaproponowałem by wykonać na samym sobie doświadczalny zastrzyk, albo gdy napotkali osy buszujące w śniadaniu.

<b>Survival to rozwijanie siebie poprzez pokonywanie swoich ograniczeń, poprzez zwalczanie swoich lęków, swojej niewiedzy i swego lenistwa.</b>

Prawdopodobnie instynkt samozachowawczy, przy jednoczesnej naiwności, każe wielu ludziom przyjąć myślenie o samym sobie, jako o osobie niemal niezniszczalnej: "Mnie się to nie przydarzy!" Człowiek wierzy wówczas w talizmany: w posiadanie mapy, gazu łzawiącego w kieszeni, w swoje szczęście. Bywa też, że w nic takiego nie wierzy, tak dalece jest bowiem naiwny.

<b>Survival po polsku będzie zatem sportem w różnych odmianach. Używam słowa "będzie", gdyż każdorazowo będziesz go tworzyć na nowo. Zadecydują o tym warunki lokalne, pogoda, twoje chęci i możliwości.</b>

<b>Survival po polsku będzie też twoją mądrością na co dzień. Będzie rozumieniem toczących się zdarzeń. Będzie rozumieniem własnego miejsca w życiu, własnej wartości. Będzie odkrywaniem i świata, i siebie.</b>

A więc w uprawianiu survivalu pomaga posiadana WIEDZA, zdobyte UMIEJĘTNOŚCI i dobre w nich PRZESZKOLENIE, posiadana WIARA W SIEBIE wynikająca z poprzednio wymienionych cech.

Nie wolno mi też zapomnieć o ODPOWIEDZIALNOŚCI, która powinna towarzyszyć survivalowcom. Z odpowiedzialnością już jakoś tak jest, że domagają się jej ludzie... odpowiedzialni.

Ci drudzy właściwie też, ale... tylko od innych. Może dlatego, że dając innym swoją odpowiedzialność, wszyscy ponosimy straty, gdy nie otrzymujemy jej wzajemnie od innych. No a ludzi odpowiedzialnych zwyczajnie stać na to.

Mają poczucie swojej wartości i wewnętrznej mocy. Bo mamy tu do czynienia jednocześnie z rozumieniem sytuacji, z byciem pewnym i niezawodnym, z unikaniem skazywania innych i siebie na zupełnie inne, większe straty. To ostatnie świadczy też o posiadaniu większej wyobraźni. Ludzie nieodpowiedzialni są nimi z głupoty, albo z lenistwa i wygodnictwa, gdyż, aby być odpowiedzialnym, trzeba się nieco narobić, często właśnie za innych.
Taki już los błędnych rycerzy...

Źródło: Krisek
<< wstecz 1 2
Survival
WARTO ZOBACZYĆ

Alaska: McKinley
kontakt
copyright (C) 2004-2005 Andrzej Kulka                                             powered (P) 2003-2005 ŚwiatPodróży.pl