WIK 6: Morze i morskie wody wewnętrzne
| Henryk Wolski
|
|
Weleta zwodowali¶my ponownie w ukraińskiej miejscowo¶ci Majaki niedaleko uj¶cia do Limanu. Tak± nazwę stosuje się do okre¶lenia zalewowego uj¶cia rzeki. Tu zaczęły się korowody z miejscowymi pogranicznikami.
|
W drodze do Biełgorodu |
Nasze pojawienie się było dla nich absolutnie niestandardowym problemem – już przedtem do¶wiadczyli¶my ile telefonów do naczelnika wymaga rozwi±zanie takich sytuacji. Nowelkę można by na ten temat napisać. Wreszcie w Biełgorodzie Dniestrowskim (niegdysiejszy Akerman, o którym nasz poeta pisał słynne sonety) opieczętowano sudowuju rol, czyli tzw. listę załogi i mogli¶my ruszyć w dalsz± drogę.
Dopłynęli¶my do końca Limanu, ale z wyj¶ciem na morze musieli¶my poczekać na zmianę kierunku wiatru. Wiało prosto w mordę tzn. z NE z sił± 5-6 Bft. Niesprzyjaj±cy wiatr przeczekali¶my w miejscowo¶ci Zatoka po wewnętrznej stronie mierzei oddzielaj±cej Liman od Morza Czarnego, pod czujnym okiem pograniczników. Tu znowu przyleciała Elke.
|
Ukraina |
Gdy po 3 dniach kierunek wiatru wreszcie się zmienił postanowili¶my wyj¶ć w morze. Okazało się jednak, że takiej decyzji nie możemy podj±ć spontanicznie, bo nasza lista załogi straciła ważno¶ć. Po now± musieli¶my cofn±ć się do Biełgorodu ( drobne 25 km pod wiatr). Jako¶ przebrnęli¶my przez administrację oraz naczelników i znowu mogli¶my płyn±ć do Odessy. Oczywi¶cie najpierw przez znany nam już Liman.
Morze Czarne osi±gnęli¶my dopiero póĽnym popołudniem. Znowu nie mogli¶my i¶ć prosto do Odessy, tylko zatrzymać się w Iliczewsku. I znowu spotkanie i z pogranicznikami i tłumaczenie co i dlaczego. Na drugi dzień wikiżski bóg wiatrów Njord był łaskawy i zesłał nam SE 3-4 Bft. Była to bez w±tpienia nagroda za nasz± wytrwało¶ć.
¬ródło: informacja własna
|