Andrzej Kulka » Przewodniki - Przez Świat I » Wyprawa do Tybetu
Wyprawa do Tybetu



Termin wyjazdu: 3.08 - 01.10.1994

Warszawa - Moskwa - Ałma-Ata

Nasza wyprawa rozpoczęła się w Warszawie, skąd wyruszyliśmy pociągiem do Białegostoku (o 21:00 odjazd z Warszawy Zachodniej, a o 23:30 przyjazd do Białegostoku). Tam na dworcu drobne koczowanie, hartujące nas przed trudami dalszej podróży i o 04:10 wyjazd do Grodna, dokąd przyjechaliśmy o 8:30).

O 13:40 załadowaliśmy się do pociągu-sauny (okna "zakryte na zimu") i o 11:00 dnia następnego dotarliśmy do Moskwy. W pociągu obowiązkowo należy zapłacić za korzystanie z pościeli. Mając bilety jak dla miejscowych, w przedziale zwanym "kupe", w cenie ok. 5-7 USD (łapówki wliczone), mimo, że wyglądamy na innostrańców, nikogo to nie interesuje. Ponieważ w Moskwie pociągi z Warszawy przyjeżdżają na Dworzec Białoruski, trzeba przejechać metrem na Dworzec Kazański. Aby wejść na peron, trzeba posiadać bilety.

O 20:15 wyjazd z Moskwy, czwartego dnia o 07:00 przyjechaliśmy do stolicy Kazachstanu - Ałmaty. Tym razem jechaliśmy, mając bilet dla obcokrajowców (kupe - 80 USD/os). Na kolejnych stacjach ceny niższe, niż w stolicy (należy się targować): chleb 0,50 USD, wiadro pomidorów, gruszek (5-7 litrowe) ok. 0,50-0,70 USD, duży arbuz 1-1,5 USD.

Ałmaty - Yining - Urumchi

Po przyjeździe do stolicy Kazachstanu, "z marszu", o 7:50 wsiadamy do pociągu do Saryozeka. Płacimy 7 USD od osoby. Bezpośredni pociąg Ałmaty - Urumchi kursuje w poniedziałki i w piątki przez przejście kolejowe w Drużbie i jest to w efekcie chyba tańszy i wygodniejszy sposób przedostania się na teren Chin. Po kilku godzinach dotarliśmy na miejsce, gdzie pozostało nam czekać do godz. 20:00 na autobus do Panfiłowa. Jakaś miła pani z kasy zaprosiła nas do tutejszej przechowalnio-noclegowni, gdzie mogliśmy się nieco odespać (za cenę 0,5 USD od osoby). Mieliśmy trudności z ustaleniem ceny biletu, bo w kasie podawano nam ceny od 3 do 10 USD. Ostatecznie zapłaciliśmy 3 USD z tym, że autobus przyjechał z trzygodzinnym opóźnieniem. Po drodze zaczęła się strefa wolnocłowa, co oznaczało w praktyce opłatę po 10 USD od obcokrajowca. Po godzinnej awanturze daliśmy za wygraną. Definitywnie, tanie podróże po dawnym Związku stały się przeszłością. O 3 rano dojechaliśmy do Panfiłowa, skąd autobus do Chin odjeżdżał dopiero o 7 rano. Ceny "wolnocłowe" : butelka napoju 1,5 l = 5 USD, itp. Bilet Panfiłow-Yining kosztował 9 USD (do granicy w Khorgos 7 USD), z możliwością bezpłatnego przewozu 15 kg bagażu. Za każde 5 kg nadwagi płaci się extra 2 USD. Przyjazd do Yiningu o 17:00. Jeśli się jedzie tą trasą, to warto skorzystać z kursowego autobusu, bo oznacza to krótsze postoje na granicy. Nie należy dać sobie wmówić, że po drodze znowu trzeba płacić w USD jakąś opłatę przewozową!

Na wszelki wypadek, przy przekraczaniu granicy, dobrze jest wyjąć filmy z plecaka i mieć je przy sobie, lub owinąć specjalną folią, bo podobno te graniczne "rentgeny" czasem działają za mocno. Po chińskiej stronie nasze plecaki "potraktowano" chlorem z rozpylacza (!), a my wypełnialiśmy kolejne deklaracje (za zrobienie spisu naszej 4-osobowej grupy zapłaciliśmy 2 USD). Autobus kursowy ma tą zaletę, że kończy przejazd przed hotelem, gdzie jest szansa, że ktoś mówi po rosyjsku, co nieco łagodzi kulturowy szok.

W Chinach większość autobusów kończy trasę przy tamtejszych hotelach robotniczych, z czego warto korzystać, choć zdarza się, że obcokrajowców nie chcą wpuścić. Często za pokój należy zapłacić kaucję, zwrotną przy wyjeździe. W Yiningu za pokój 2-osobowy zapłaciliśmy 40Y. 1USD = 8-8,5 Yuanów (Y).

Przejazd Yining - Urumchi. Ceny biletów kolejowych: 40Y /hard seat/ lub 100Y /hard sleeper/. My zdecydowaliśmy się na jazdę autobusem. O 7:00 wyruszyliśmy z Yining. Potem czekała nas niespodzianka, bo o 21:00 zatrzymaliśmy się w Usu na nocleg. Wyruszyliśmy dalej dopiero o 8:00 następnego dnia, aby ok. 18:00 osiągnąć Urumchi. Jak się okazało, autobusy w tym regionie nie jeżdżą nocą. Ceny w Chinach są różne, generalnie w sklepach się nie targuje. Przykładowo: piwo - 3Y, arbuz duży - 3Y, suszone morele 1kg - 13Y, nocleg w akademiku 11Y, autobus po mieście 0,5Y, danie mięsno-ryżowe 6Y, zupa 1,5Y.

Na wszystkich rozkładach obowiązuje czas pekiński (czyli np. w Urumchi jest to o 3 godziny wcześniej niż miejscowy) i zawsze należy się upewnić, według jakiego czasu nastąpi odjazd.

Urumchi - Dueng Hueng - Golmud

Kupiliśmy bilet kolejowy hard seat za 125Y (cena dla obcokrajowców). Okazało się, że u konika można kupić bilet hard sleep (rodzaj kuszetki) za 125Y od osoby, czyli za cenę dla miejscowych. Mogą być jednak problemy (dla cudzoziemców) z wykorzystaniem takich biletów. Okazało się, że Hongliuan - dokąd chcieliśmy jechać - to to samo, co Liuan, ale ustalenie tego zajęło nam dwie godziny.

Wyjazd z Urumchi o 16:49, a o 08:59 rano następnego dnia jesteśmy w Hongliuan. Po lekkim śniadanku pojechaliśmy mikrobusem do Deng Hueng (Mingshoshan wg. mapy World Cart). Odjazdy co godzinę, bilet 10Y/os + 5Y bagaż. Jedzie się ok. 2,5 godziny.

Deng Hueng to mała mieścina, pełna turystów ze względu na Mogao Caves, czyli wykute w skałach świątynie z pięknymi malowidłami i rzeźbami. Na pewno warto tu przyjechać w drodze do Tybetu. Są tu jeszcze takie atrakcje, jak kopia XIV-wiecznego miasta zbudowana w 1987 na potrzeby filmu chińsko-japońskiego (mekka japońskich wycieczek) oraz jeziorko z pagodą pośród wydm pustyni. Aby wszystko zobaczyć (rozrzucone w sporej odległości od siebie), warto wziąć wycieczkę oferowaną w hotelu lub wynająć moto-rikszę. Cena ok. 20 - 25Y/os.

Wstępy generalnie drogie: groty Mogao - 80Y (nie można wnosić aparatów fotograficznych ani żadnych toreb), wejście na pustynię - 20Y, do "starego miasta" - 12Y. W Deng Huengu nocowaliśmy w Deng Hueng Hotel 2, gdzie za noc w dziesięcioosobowym dormitorium zapłaciliśmy 10Y/os. Trzeba sprawdzić ceny u turystów zagranicznych, bo autochtoni czasem je zawyżają. Nam podali 20Y/os, zeszli na 15Y/os i dopiero gdy powiedzieliśmy, że znamy cenę - 10Y, ustąpili. W miasteczku są knajpki z menu po angielsku. Należy zawsze wcześniej ustalić, czy cena w karcie odpowiada aktualnej wartości posiłku (może się okazać, że kartę pisał jeszcze ojciec obecnego właściciela). Przykładowe ceny: talerz ryżu + kurczak + pomidor = 4 - 5Y, piwo 3Y, cola 4Y (tyle co w sklepie), potrawy na gorąco typu drugie danie 9 - 10Y, sałatki 3 - 4Y.

"Zaczęły się schody", bo do Golmud można przejechać tylko kupując bilet w CITS (rządowe, oficjalne biuro podróży dla obcokrajowców), gdzie cena kilkakrotnie przerasta koszt biletu dla miejscowych. W CITS bilet kosztuje 200Y, po pokazaniu papierka, ze jesteśmy w podróży służbowej (lub legitymacji studenckiej) - 100Y. Za to przejazd w drugą stronę: Golmud - Dueng Hueng jest dużo tańszy: 80Y bilet normalny, a dla studentów 40Y. Na dworcu nie sprzedaje się biletów turystom. Gdyby nawet zakupu dokonał miejscowy, i tak nie zostaniemy wpuszczeni do autobusu.

Uwaga! Planując podróż po Chinach podstawową rzeczą jest zaopatrzenie się w legitymację studencką dla obcokrajowców, uczących się w CHRL. Kosztuje ok. 50 - 100Y, ale warto, i można ją kupić w Pekinie, Xiningu, Chengdu i innych większych miastach, gdzie są turyści. Płaci się dzięki niej połowę (lub mniej) za przejazdy i wstępy. Jeśli się nie ma tej legitymacji, to można spokojnie od kogoś pożyczyć na czas kupowania lub zwiedzania. Zdjęcie nie musi być podobne, ważne by mniej więcej zgadzała się płeć. Mam wrażenie, że dla Chińczyka każdy biały wygląda tak samo.

Wyjazd autobusu o 08:00, przyjazd do Golmud o 01:00 w nocy. Autobusy są przystosowane dla statystycznego Chińczyka, czyli małe, wąskie siedzenia i nie ma co zrobić z nogami. W Golmud jest tylko jeden hotel dla obcokrajowców, gdzie za noc w 17-osobowym dormitorium zapłaciliśmy 10Y/os. Bilet (kupiony w CITS) za przejazd do Lhasy kosztuje 1060Y lub 960Y dla studentów. W cenie jest trzydniowe zwiedzanie Lhasy z przewodnikiem. Jeśli ma się szczęście lub zna chiński, można próbować pojechać autobusem dla miejscowych odjeżdżającym sprzed dworca kolejowego. Jest to nielegalne, ale wychodzi znacznie taniej, bo 300 - 500Y. Autobusy SIDA odjeżdżają trzy razy dziennie. Przejazd Lhasa - Golmud jest zdecydowanie tańszy: 400Y, z legitymacją studencką 200Y. Znam osobiście cztery osoby, które się tak do Tybetu dostały (w tym dwoje to Polacy nie mówiący językiem Mao), i co najmniej 10 opowieści mrożących krew w żyłach o osobach, które nie tylko straciły te 500Y, ale miały też potem poważne kłopoty (władze stosują kary finansowe dla turystów, którzy nie przestrzegają przepisów).

Źródło: TravelBit

TravelBit Tekst pochodzi z książki
wydanej przez Agencję Travelland
prowadzonej przez
Centrum Globtroterów TravelBit

 warto kliknąć

1 2 3 dalej >>
Przewodniki - Przez Świat I
WARTO ZOBACZYĆ

Pakistan: Beludżystan i Pendżab
kontakt
copyright (C) 2004-2005 Andrzej Kulka                                             powered (P) 2003-2005 ŚwiatPodróży.pl