Lahore
To gwarne, kolorowe i pełne orientalnego uroku miasto liczy sobie grubo ponad 4 mln mieszkańców. Trudno nie ulec jego czarowi zwłaszcza po zmroku, ale i w dzień jest tu co zwiedzać.
Zwiedzanie:
- Muzeum Lahore - duże, przestronne, dwupoziomowe (na górze m.in. interesująca kolekcja monet), stanowi niemal obowiązkowy punkt programu. Dużym minusem jest brak klimatyzacji, skutecznie zniechęcający do dłuższego zwiedzania. Cena ok. 30 RS, a fotografowanie za dodatkową opłatą.
- Fort Lahore - duży kompleks nadgryzionych zębem czasu murów, dziedzińców i budowli różnorakiego przeznaczenia. Imponująca jest brama wejściowa. Godnym odnotowania jest fakt, że wewnątrz znajduje się "snack bar" z nieśmiertelną coca-colą. Wstęp 10 RS.
- Meczet Badshahi - piękna, imponująca budowla położona naprzeciw fortu. Jest to jeden z największych meczetów na świecie. Wstęp darmowy, ale oczywiście bez butów.
- Minaret-i-Pakistan - kilkudziesięciometrowa wieża zbudowana współcześnie w celach turystycznych. Wjazd windą na taras widokowy kosztuje 5 RS. Najciekawszy jest widok w stronę położonych nieopodal meczetu Badshahi i Fortu Lahore.
- Ogrody Shalimar - dość daleko od centrum - dojazd rikszą w granicach 30 rupii. Wpisane są na listę światowego dziedzictwa kultury, choć nie wiem dlaczego. Zaniedbane - nie przedstawiają sobą nic specjalnego z wyjątkiem ładnej nazwy. Cena ok. 20 RS.
- Stare Miasto - wąskie, egzotyczne uliczki pełne handlarzy i drobnych rzemieślników. Wśród tego zgiełku zagubiony jest mały, bogato zdobiony meczecik Wasir Khan (wejście za darmo).
Transport:
Po Lahore poruszaliśmy się głównie rikszami, których wszędzie jest pełno. Problemem jest fakt, że rikszarze uważają białych za źródło łatwych pieniędzy, dlatego prawie zawsze trzeba się z nimi ostro wykłócać. Mają np. zwyczaj wywozić pasażerów na dalekie peryferie miasta i żądać podwójnej ceny za zawiezienie z powrotem. Wtedy najlepiej wysiąść nie płacąc i poszukać innej rikszy.
Noclegi:
Parkway Hotel w pobliżu City Station. Przyzwoite warunki. Za pokój 2-osobowy bez klimatyzacji (z wentylatorem) z dostawianym trzecim łóżkiem płaciliśmy 275 RS.
Rawalpindi i Islamabad
Islamabad jest stolicą Pakistanu i zarazem jego wizytówką. Czyste, zadbane pełne rozmachu i przestrzeni miasto stanowi zupełne przeciwieństwo chaotycznego, hałaśliwego Rawalpindi z pełnymi śmieci ulicami. Cechą wspólną obu miast są trudności ze znalezieniem przyzwoitego noclegu i nieco wyższe ceny. Centra leżą w odległości około dziesięciu kilometrów od siebie.
Zwiedzanie:
- Rawalpindi - brak obiektów do zwiedzania.
- Islamabad - najciekawszym obiektem jest meczet Faisala. Budowla, mimo że współczesna, znakomicie komponuje się z otoczeniem. Wrażenie robi zwłaszcza jej wielkość - pod główną kopułą mieści się 20 tysięcy wiernych. Przy zwiedzaniu kobiety muszą wchodzić z okrytą głową.
Warto też odwiedzić Ministerstwo Turystyki - choćby dla dużego wyboru widokówek.
Transport:
Komunikacja między miastami jest dobrze rozwinięta. Duży wybór taksówek, riksz i autobusów.
Noclegi:
W Islamabadzie nie szukaliśmy; w Rawalpindi wysokie ceny i często niski standard. Spędziliśmy noc w Nadir Hotel nieopodal państwowego dworca autobusowego. Hotel jest tak niskiej jakości, że właścicielowi odebrano licencję i prowadzi go nielegalnie. Mimo to musieliśmy zapłacić 100 RS od osoby za brudny, pełen karaluchów 3-osobowy pokój.
Przejazd do Gilgit
Można jechać albo państwowym autobusem (Natco), albo prywatnym mikrobusem firmy Mashabrum Tours, której biuro mieści się kilkadziesiąt metrów od hotelu w bocznej uliczce (wyraźnie widoczne z głównej ulicy). Warto przyjść rano, aby zarezerwować sobie bilet. Biuro Mashabrum jest czynne od 8:00, a autobus odjeżdża o 16:00. Ceny obu środków transportu wahają się w granicach 200 RS. Do Gilgit jedzie się 17 godzin i jest to bardzo męcząca podróż. W naszym przypadku kierowca mikrobusu, którym podróżowaliśmy, włączał klimatyzację tylko na krótko, co kilka godzin. Jedyną osłodą są rewelacyjne widoki, kiedy wjeżdza się na Karakorum Highway; szczególnie imponujący jest widok szczytu Nanga Parbat, pojawiającego się na godzinę przed Gilgit.
Gilgit
Jest to jedno z większych skupisk ludzkich w Karakorum. Znane jest z powodu odbywających się tu rozgrywek w polo. Klimat jest wciąż gorący, ale nie tak wilgotny, jak na południu, dzięki czemu upał jest łatwiejszy do zniesienia.
Zwiedzanie:
Główne ulice pełne są sklepów, sklepików i straganów. Dostępne są tam różne dziwne rzeczy, chociażby polskie prezerwatywy.
Noclegi:
Wędrowcy zatrzymują się zwykle w Madina Hotel - sympatycznym kompleksie kamiennych domków. Cena w zależności od domku 30-75 RS. Wieczorem serwowany jest "dinner" za 60 RS (dobry).
Źródło: TravelBit