Passu
Mała osada położona w nadzwyczaj pięknym miejscu. Wokół wznoszą się potężne masywy górskie, których kulminacją jest biała ściana Ultar Sar (7388 m npm - najwyższa niezdobyta góra Pakistanu) i Shispare Sar (7611 m npm - pierwszego wejścia dokonali Polacy).
Zwiedzanie:
- W Passu spędziliśmy tydzień, bo jest tego warte. Miejsce jest atrakcyjne zwłaszcza dla tych, którzy lubią chodzić po górach.
- Na nas szczególne wrażenie zrobiły kilkusetmetrowej długości wiszące mosty nad Hunzą. Jeden jest położony nieopodal Passu, a drugi w odległej o kilka kilometrów wsi Hussaini. Obie wioski rywalizują między sobą o to, który jest lepszy (Hussaini "wygrywa", bo ich most miał 17 ofiar).
- Lodowce Ultar, Shispar i Batura - trekking zajmuje kilka dni. W Passu można wynająć przewodnika i namiot.
- 4-tysięczniki Borith Sar (4350 m npm) i Abdegar (4990 m npm) - wejście na ten drugi zajmuje dwa dni. Można wynająć przewodnika (ok. 600 RS), ale nie jest to konieczne, zwłaszcza jeśli ktoś jest doświadczony w chodzeniu po górach.
Noclegi:
W Passu są trzy hotele: droższy Passu Inn (100 RS za dobę) leżący w centrum i dwa tańsze - Batura Inn (50 RS) z beznadziejnym "dinnerem", czyli posiłkiem podawanym ok. 20:00 (też za 50 RS) i Shispare Inn (50 RS) również z "dinnerem" i bardzo sympatycznym właścicielem, który ceni Polaków za to, że są dobrymi "smugglers". Ze względu na najkrótszą odległość od miejscowych atrakcji (wiszące mosty, Borith Lake) Shispare Inn jest najbardziej godny polecenia.
Przełęcz Khunjerab
Leży na wysokości 4730 m npm, a przebiega przez nią granica pomiędzy Pakistanem a Chinami. Z Passu można się tam dostać albo wynajmując jeepa (drogo), albo mikrobusem, który najprościej jest złapać "na stopa". My zafundowaliśmy sobie odrobinę luksusu i zatrzymaliśmy kursowy mikrobus jadący do Sust (25 RS), a tam wynajęliśmy go tylko dla siebie (3 osoby) płacąc 1000 RS za dojazd na przełęcz i z powrotem.
Trasa prowadzi przez teren parku narodowego Khunjerab, w którym żyją śnieżne pantery i owce marco-polo (te drugie przy odrobinie szczęścia można spotkać; w przypadku panter jest to praktycznie niemożliwe). Na przełęczy osoby niezaaklimatyzowane mogą odczuwać bóle głowy, dlatego lepiej pojechać tam po odbyciu któregoś z trekkingów w okolicy Passu.
Karimabad
Malownicza, tarasowo położona wieś między Gilgit i Passu, ze wspaniałymi widokami na strzelające w niebo siedmiotysięczniki Rakaposhi i Diran Peak. Dojazd z Passu furgonetką (tradycyjny autostop) kosztował nas 120 RS. Aby znaleźć się w centrum, należy z szosy iść jeszcze 18 km.
Zwiedzanie:
- Reklamowany egzotyczny bazar przypomina bardziej europejski pasaż handlowy. Dużo pamiątek, ale ceny drastycznie zawyżone. Jeśli chcemy coś kupić, lepiej jest to zrobić na licznych postojach podczas przejazdów.
- Forty Altit i Baltit - Baltit jest obecnie remontowany, natomiast Altit leży poza Karimabadem, we wsi o tej samej nazwie (ok. pół godziny pieszo z centrum Karimabadu). Dojście do bramy fortu jest trudne, bo nieoznakowane - na szczęście za drogowskazy służą miejscowe dzieci krzyczące: "to fort this way!" Fort zwiedza się z przewodnikiem (10 RS). Jest taki sobie, za to ciekawe są widoki - zwłaszcza w stronę "podgrodzia", które tworzą małe, gliniane domki zamieszkane przez tubylców - takie same jak kilkaset lat temu. Obowiązuje zakaz fotografowania, co powoduje, że każdy zwiedzający z zapałem oddaje się tej czynności.
Noclegi:
Hotel Old Hunza Inn, gdzie płaciliśmy 60 RS za trzyosobowy pokój o przeciętnym standardzie (z "dinneru" przezornie zrezygnowaliśmy), położony jest nieco poniżej centrum, kilkanaście metrów od głównej ulicy.
Powrót do Gilgit mikrobusem (autostop) kosztował nas 40 RS.
Źródło: TravelBit